Ottoman Sunset (Victory Point Games)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące I wojny światowej i okresu międzywojennego.
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Ottoman Sunset (Victory Point Games)

Post autor: Andy »

Próbna partia już za mną. Talii jeszcze nie znam, więc zakończyło się to wszystko historyczną Crushing Defeat na skutek załamania się tureckiej woli walki. Ale opanowanie reguł nie stanowiło najmniejszego problemu dla weterana We Must Tell the Emperor. :)

Bardzo dużo smaczków, ciekawie oddane wydarzenia na frontach "poza mapą", forsowanie Cieśnin, knucie niemieckich agentów w Persji, Afganistanie, a nawet w Indiach.

Z ciekawostek związanych z tą pierwszą rozgrywką: ANZAC wylądował na Gallipoli, ale Royal Navy nie próbowała forsować Cieśnin, bo wcześniej w tym rejonie pojawiły się niemieckie U-Booty - "zmarnowało się" jedno pole minowe postawione w Dardanelach. Wojska Ententy nie lądowały w Salonikach. Najdalej posunęła się ofensywa z Gallipoli, ale udało się ją odrzucić spod samych bram Stambułu. Wojna w Europie początkowo przyniosła szereg zwycięstw Państw Centralnych (korzystnych dla gracza), ale rzecz jasna potem karta się odwróciła i nastąpiło pasmo klęsk, zwieńczone nieudaną ofensywą dla pokoju na froncie zachodnim. Laurence podburzył Arabów, którzy zdobyli Damaszek i nawet posunęli się dalej, ale ponieśli też kilka spektakularnych klęsk. Brytyjczycy z Suezu z trudem posuwali się do przodu (a czasem musieli się cofać), powstrzymywani przez braki wody, fortyfikacje Beersheby i moje kontrataki (doszli tylko do Jerozolimy). Na froncie mezopotamskim Brytyjczycy tylko na krótko opanowali Bagdad. Postępy Rosjan na froncie kaukaskim były raczej mizerne, a potem przyszli bolszewicy i front zniknął zupełnie.

Fajnie było!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Ouragan
Sergent
Posty: 143
Rejestracja: piątek, 8 października 2010, 10:25
Lokalizacja: Poznań-miasto bez strategów

Post autor: Ouragan »

Gra jest lepsza od Pursuit of Glory?
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Poza tematyką te gry są nieprównywalne! OS to gra solo do rozegrania w godzinę, a po nabraniu wprawy pewnie szybciej. PsoG to rozbudowana strategia dwuosobowa, porównywalna ze Ścieżkami chwały (i rozwijająca jeden z wątków tej gry).

Zresztą nie powinienem ich porównywać, bo w Pursuit of Glory nigdy nie grałem. ;)
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Ouragan
Sergent
Posty: 143
Rejestracja: piątek, 8 października 2010, 10:25
Lokalizacja: Poznań-miasto bez strategów

Post autor: Ouragan »

Oj Andy Andy... coś ostatnio preferujesz "planszówkową masturbację" :lol2: Może i ja spróbuję? :)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Gry jednoosobowe mają swój urok i co najważniejsze, one rozwijają się podobnie jak gry wieloosobowe (coraz ciekawsze i różnorodne mechaniki). Mam nadzieję, że będą śmielej wychodzić z cienia i zostaną powszechnie uznane za pełnoprawny rodzaj planszówek. Póki co pokutują obiegowe opinie, że "nic nie zastąpi gry z żywym przeciwnikiem", "gry solo to zubożone wersje gier wieloosobowych", "wirtualny przeciwnik jest prymitywny" itp.

Co ciekawe, takie opinie wygłaszają często osoby, które nigdy z grami solitaire się nie zetknęły, a nawet nie wiedziały o ich istnieniu!
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 21 lutego 2011, 17:20 przez Andy, łącznie zmieniany 1 raz.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Anomander Rake
Général de Division
Posty: 3095
Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
Lokalizacja: Wawa i okolice
Been thanked: 3 times

Post autor: Anomander Rake »

To może i ja się na takie przerzucę. Właściwie nie mam kiedy umawiać się na gry z ludźmi, jak się umówię to (m.in. przez brak czasu) mam coraz mniej cierpliwości, więc może masturbacja jest też dla mnie. ;)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Dwie ostatnie partie Ottoman Sunset zakończyły się wkroczeniem Rosjan do Stambułu, co dało mi "materiał do przemyśleń": w tej grze Rosjanie najwyraźniej odkuwają się na Turkach za niepowodzenia w wojnie z Niemcami i tu znajdują ujście dla swego animuszu, czyli po prostu w talii jest dużo kart z ofensywami na froncie kaukaskim. Nie wolno tego lekceważyć, zwłaszcza jeśli na tym froncie pojawią się lepsi rosyjscy dowódcy!

Szczególnie dzisiejsza rozgrywka miała szybki i brutalny charakter. Zaczęło się ostro, od... lądowania wojsk Ententy na Gallipoli i zniszczenia umocnień Seddülbahir, ważnych w przypadku pojawienia się brytyjskich pancerników! Co prawda szybko się okazało, że forsowania Cieśnin przez wrogą flotę nie będzie (bo niemieccy sojusznicy szybko przysłali w ten rejon U-Booty), niemniej dużą część zasobów trzeba było poświęcić na odpieranie ataków ANZAC-u, który na dodatek został szybko wzmocniony.

W Mezopotamii różnie się działo: Townsend dowodził ze zmiennym powodzeniem, ale w końcu został oblężony w Kut, kapitulował i został zastąpiony przez Maude'a, który radził sobie znacznie lepiej i ostatecznie dotarł aż do Bagdadu.

Murray na Synaju tradycyjnie dreptał w miejscu, narzekając na braki w zaopatrzeniu w wodę i czekając na zbudowanie rurociągu. Dotarł tylko do El-Arish, czyli posunął się o jedno pole (netto).

Francuski generał Sarrail wylądował na czele sił francuskich w Salonikach, posunął się o jedno pole do Monastyru i uznał że starczy. Podobnie podburzony przez Ententę arabski watażka Feisal Hussein zerwał się do walki i przeciął pustynną linię kolejową w rejonie Hejaz, ale tylko na tyle starczyło mu odwagi (Laurence nie zdążył zawitać w te rejony).

Na europejskich frontach walczono ze zmiennym szczęściem: Państwa Centralne zwyciężyły Rosjan w bitwie pod Gorlicami i Tarnowem, a Brytyjczyków i Francuzów nad Sommą, ale poniosły klęski w drugiej bitwie o Ypres i w walkach wokół Verdun.

Z innych wydarzeń warto odnotować nieudaną próbę wszczęcia niepokojów w Indiach. Gdy jednak niemieckie Biuro Wschodnie rozwinęło swą działalność, bez trudu udało się wywołać zwycięskie powstanie przeciw brytyjskiemu panowaniu w Persji.

Tymczasem dużą aktywnością wykazał się car, szybko zdejmując ze stanowiska głownodowodzącego frontem kaukaskim słabiutkiego generała Daszkowa i równie szybko odwołując jego niewiele lepszego następcę, Wielkiego Księcia Mikołaja. Trzeci strzał był w dziesiątkę: generał Judenicz pokazał co potrafi i zdobył Stambuł, realizując odwieczne marzenie o uczynieniu z Morza Czarnego wewnętrznego akwenu Rosji i o panowaniu nad Cieśninami (bo Hamilton z ANZAC-iem utknął przed Chunukiem, daleko od tureckiej stolicy).

Turecka wola walki aż do utraty Stambułu utrzymywała się na przyzwoitym poziomie, tzn. oscylowała koło zera (spadek poniżej -3 powoduje automatyczny koniec gry).
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Wilk
Alférez de Navío
Posty: 541
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 23:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 2 times

Post autor: Wilk »

Ja się wręcz dziwię, że gry jednoosobowe dopiero teraz rozwijają skrzydła. Przecież to może być poważna nisza w wargamingu i całkiem spory rynek, zresztą wystarczy zauważyć, ile jest płaczów na BGG i na Consimworldzie, że nie ma z kim grać, nie ma czasu na wielkie gry i długie partie i ciężko się zgrać itp. Znamienne jest też, że takie "Where There Is Discord" rozeszło się na pniu mimo zaporowej ceny (choć chyba mało egzemplarzy też było, oczywiście nie zdążyłem kupić, bo jak to było dostępne, miałem co innego na głowie, teraz tylko rynek wtórny, a kosztuje jak za zboże, ciężkie ponoć poza tym jak nieszczęście, więc wysyłka też swoje wyniesie ;)). W każdym razie też zaczynam się mocniej przyglądać grom jednoosobowym i pewnie niedługo coś zakupię (choć do sobotniego grania już w sumie mogę powrócić po okresie zawirowań). "Ottoman Sunset" trafia na radar, bo jako orientalistę tematyka jest dla mnie interesująca.
Awatar użytkownika
Wilk
Alférez de Navío
Posty: 541
Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 23:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 2 times

Post autor: Wilk »

http://boardgamegeek.com/boardgame/4162 ... 14-to-1918

Tu jakaś dłubanina na podobny temat. :)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Po sukcesie w We Must Tell the Emperor przyszła kolej na zwycięstwo w Ottoman Sunset!

Nauczony poprzednimi doświadczeniami trzymałem Rosjan na dystans, ale bardzo mi też pomogła kolejność wchodzenia wydarzeń: pojawianie się na froncie kaukaskim coraz lepszych dowódców rosyjskich było neutralizowane stosunkowo wczesnym wybuchem obu rewolucji, które w odpowiednim momencie spowodowały "zamknięcie" frontu. Wyniknęło to z dość prędkiego wprowadzenia do gry wszystkich trzech talii (przypisanych do trzech okresów wojny) - to niesie zagrożenia, ale i szanse, gdy pod koniec wojny pojawiają się karty z wczesnego jej okresu, z natury mniej groźne albo wręcz korzystne dla Turków.

Inną pomyślną okolicznością było wysłanie przez Niemców U-bootów na Morze Śródziemne, zanim jeszcze Churchill wpadł na pomysł, żeby forsować Cieśniny samymi okrętami (czyli do forsowania nie doszło). Wcześniej zdążyłem postawić pole minowe w Dardanelach i wzmocnić fort po azjatyckiej stronie cieśniny - te akcje poszły na marne. Co prawda potem Hamilton lądował na Gallipoli, ale poczynał sobie wyjątkowo nieporadnie i bez trudu zepchnąłem go z powrotem na plaże.

Tym razem wojska Ententy lądowały w Salonikach i nawet posunęły się niemal pod Adrianopol, ale na tym ich impet się wyczerpał i utknęły tam do końca wojny.

Na pozostałych frontach walki toczyły się ze zmiennym szczęściem. Townsend poniósł klęskę pod Kut, a jego następca Maude nie posunął się dalej niż do Bagdadu. Murray tradycyjnie próbował brnąć przez Synaj, ale poszło mu gorzej niż Żydom wiele wieków przed nim: dopiero jego następca Allenby z najwyższym trudem pokonał umocnienia Beersheby, ale stało się to zbyt późno, by miało wpływ na wynik wojny. Nieoczekiwanie największe zagrożenie stanowili Arabowie, zwłaszcza gdy nieudolnego ich dowódcę Faisala Husseina zastąpił Thomas Edward Lawrence, który w pewnym momencie osiągnął Adanę (o jedno pole przed Stambułem), by ostatecznie zostać wypartym do Damaszku.

Na końcowy wynik wojny wpłynęły w największym stopniu wydarzenia na frontach europejskich. Tym razem postanowiłem przetestować nową strategię i przesunąłem spore zasoby na te fronty (odbywa się to kosztem akcji Turków i symuluje słabsze ich wsparcie przez Niemców). W rezultacie Państwa Centralne odniosły zwycięstwa nad Sommą i w drugiej bitwie pod Ypres, dwukrotnie zadały klęskę Włochom, i również dwukrotnie Rosjanom na froncie wschodnim. Porażkami zakończyły się za to próby odparcia ofensywy Brusiłowa, kampania U-bootów oraz kampania przeciw Dunsterforce w rejonie Baku. Nierozstrzygnięte pozostały bitwa pod Verdun i starcie flot koło Jutlandii.

Niesamowity przebieg miała niemiecka Ofensywa dla Pokoju na froncie zachodnim. Trwająca niezwykle długo kampania, której losy ważyły się do samego końca, zakończyła się sukcesem Niemców w ostatnim etapie gry!

Warte podkreślenia są również skuteczne działania grupy armijnej Yildirim pod energicznym dowództwem niemieckich generałów Falkenhayna i później Sandersa - trzykrotnie powstrzymała ona ofensywy brytyjskie na froncie mezopotamskim i na Synaju.

Gdy wykonane zostały polecenia z ostatniej karty w talii, przyszła pora na określenie skali zwycięstwa Imperium Ottomańskiego. Okazało się, że zgromadziło ono aż 21 VP, co oznacza Operational Victory ("środkowe" w pięciostopniowej skali).

Emocje jak zwykle były ogrome, od początku do samego końca, podobnie jak satysfakcja z odniesionego w końcu zwycięstwa!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Uwaga! Ważny oficjalny komunikat naczelnego dowództwa zwycięskiej armii osmańskiej!

Głównodowodzący okazał się lepszym strategiem niż matematykiem (w dziedzinie dodawania w zakresie do 25): rzeczywisty wynik wojny to nie 21 VPs, ale 22 VP! Samo to nie zmieniłoby charakteru naszego triumfu - pozostałby on zwycięstwem operacyjnym.

Ale teraz sensacyjne doniesienia! Po błyskotliwych zwycięstwach na froncie zachodnim i wycofaniu się Rosji z wojny, nasi niemieccy sojusznicy mogli z wielką siłą wesprzeć nasze bohaterskie wojska. Dzięki temu podjęliśmy działania ofensywne na froncie salonickim i w rejonie Damaszku. W ich rezultacie, jeszcze przed ogłoszeniem zawieszenia broni, zostały zmuszone do odwrotu zarówno międzynarodowe siły interwencyjne na froncie salonickim (wycofały się do Monastyru), jak i dzikie plemiona arabskie pod wodzą brytyjskiego watażki Lawrence'a (przegnane na pustynię do Tafilahu).

Mówiąc "językiem gry": kompletnie zapomniałem o regule, pozwalającej na wykorzystanie w formie dodatkowych akcji trzech żetonów Resources, wcześniej oddelegowanych na fronty europejskie. Bardzo się one tam przydały, ale po wyeliminowaniu Rosji i zwycięstwie w Kaiserschlacht można je było wykorzystać jako trzy dodatkowe akcje. Pierwszy atak na Lawrence'a był nieskuteczny, udał się drugi. Trzecia ofensywa przeciw D'Esperey'owi na froncie salonickim też zakończyła się sukcesem.

Zatem ostateczny wynik wojny to 26 VPs, co oznacza zwycięstwo strategiczne!

Hoch! Tzn. przepraszam, chciałem powiedzieć: Niech żyje sułtan!
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Piotro
Sergent-Major
Posty: 181
Rejestracja: wtorek, 19 maja 2009, 23:09
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa

Re: Ottoman Sunset (Victory Point Games)

Post autor: Piotro »

Andy, którą grę oceniasz lepiej: Ottomanów czy We must tell the Emperor? Kolega jest ueseneju i może uda mi się jego namówić na zakup.
przy okazji 1: jakiej wielkości jest pudełko?
przy okazji 2: niedawno wydano świetną karciankę Władca Pierścieni - dla 1 - 2 graczy - i to chyba jest właśnie wyjście z cienia jednoosobówek :)
przy okacji 3: może skoro jednosobówki cieszą się takim powodzeniem, to w końcu ktoś zabierze się za stworzenie wojennej gry kooperacyjnej :]
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Re: Ottoman Sunset (Victory Point Games)

Post autor: Andy »

Piotro pisze:Andy, którą grę oceniasz lepiej: Ottomanów czy We must tell the Emperor? Kolega jest ueseneju i może uda mi się jego namówić na zakup.
Daję słowo, że nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie! Są i podobne i różne jednocześnie, obie świetne i o tak różnej tematyce! Pomyśl, czy nie warto kupić obu. Natomiast możesz się wstrzymać z kupnem dodatku do WMTtE do czasu, gdy się przekonasz czy sytem Ci leży. Gdybyś jednak kupił, to i itak pierwsze partie rozgrywaj bez dodatku - podstawka i tak jest strasznie trudna do ogrania! :twisted:
przy okazji 1: jakiej wielkości jest pudełko?
Nie ma żadnego pudełka! Tak jak pisałem to są tanie wydania, zapakowane w płaskie koperty formatu "połowa A4" (nie wiem jak to się nazywa. B5?). Plansze są niewielkie, instrukcje krótkie, żetonów więcej w OS, mniej w WMTtE. No i cała wojna w godzinę, mniam! :)
przy okacji 3: może skoro jednosobówki cieszą się takim powodzeniem, to w końcu ktoś zabierze się za stworzenie wojennej gry kooperacyjnej :]
Wciąż są niedoceniane i pełno jest dyskwalifikujących je opinii, najczęściej wygłaszanych przez tych, którzy gier solo w życiu na oczy nie widzieli, ale "wiedzą", że one nie mogą byc dobre.

Wojenna (choć nie wiem czy całkiem) ma być pierwsza polska gra kooperacyjna o obrońce Tyńca w czasie konfederacji barskiej. Jest też np. wariant dwuosobowy (kooperacyjny) do Silent War, ale to tylko wariant.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Ottoman Sunset (Victory Point Games)

Post autor: clown »

może skoro jednosobówki cieszą się takim powodzeniem, to w końcu ktoś zabierze się za stworzenie wojennej gry kooperacyjnej :]
Jest taka gra - D-Day at Omaha Beach - wariant kooperacyjny przewiduje udział dwóch graczy - każdy kieruje jedną z dywizji - Big Red One albo 29tej, przeciwko sztucznej inteligencji. Grałem już z kolegą i było genialnie, lepiej niż samemu, a poza tym gra idzie dużo sprawniej. A na dodatek nie wygraliśmy :) zresztą na razie w trzech rozgrywkach "komputer" okazał się lepszy, co też świadczy o znakomitej mechanice.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Re: Ottoman Sunset (Victory Point Games)

Post autor: Andy »

Myślę, że sytuacja powoli dojrzewa do założenia osobnego wątku dla gier jednoosobowych, co bardzo mnie cieszy, zwłaszcza że wczoraj odebrałem zamówionego Phantom Leadera. :) Oczywiście to jest problem, bo dla każdej gry (solo, czy wieloosobowej) zakładamy oddzielny wątek i lepiej żeby o jednej grze dyskutowano w jednym miejscu, ale może byłoby interesująco porozmawiać bardziej ogólnie o perspektywach gier solitaire?

W każdym razie tu skupmy się na Ottoman Sunset.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
ODPOWIEDZ

Wróć do „I wojna światowa i dwudziestolecie międzywojenne”