[AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Planszowe gry historyczne (wojenne, strategiczne, ekonomiczne, symulacje konfliktów) dotyczące I wojny światowej i okresu międzywojennego.
Awatar użytkownika
Chmurnik
Appointé
Posty: 45
Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 19:19
Lokalizacja: Warszawa

[AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Chmurnik »

Orzeł i gwiazda
Strony:
Polacy - Chmurnik
Sowieci - Silver
Scenariusz: kampania
Czas gry: 12h
Relacja ze strony polskiej


Sesja I (6godz.)

I Etap
Front północny.
Na froncie północnym postanowiłem bronić linii Berezyny jak długo się da starając się uzbierać trochę PZ przy okazji ewentualnych wielkich bitew czemu sprzyjają liczne fortyfikacje. W początkowych akcjach podciągnąłem odwody z okolicy Litwy, zgromadziłem nieco punktów uzupełnień oraz przegrupowałem najlepsze jednostki z centralnego odcinka na południe w celu obrony Bobrujska i... ataku na Rzeczycę :) Manewr zakończył się powodzeniem. Kilka sowieckich jednostek zostało odciętych od zaopatrzenia. Tymczasem napór Sowietów skoncentrował się na kierunku Dzisna-Głębokie. Tutaj czerwonoarmiści osiągnęli znaczną przewagę liczebną. Chwilowo, korzystając z fortyfikacji i braku możliwości flankowania obrony, front trzymał się przy pomocy kart, ale jasne było, że nie na długo. Pocieszający natomiast był fakt zgromadzenia punktów uzupełnień z dwóch kart wobec braku dodatkowych uzupełnień sowieckich.

Front południowy.
W pierwszej akcji Sowieci usiłowali przy pomocy karty przejąć inicjatywę i oderwać się od Polaków. Na ich nieszczęście i w polskim ręku znalazła się karta manipulująca inicjatywą. Ostatecznie cały etap miał jednak dość standardowy przebieg. Polacy zadali Sowietom nieco strat, jednak nie wyprowadzili decydującego ciosu. W piątej akcji biały orzeł wylądował Kijowie. Armia Czerwona nie utrzymała też Dniepru, ale jednak wycofała się większością sił skoncentrowana w obszarze od Humania po Białą Cerkiew.


II Etap
Front północny
Na przełomie pierwszego i drugiego etapu w sztabie polskim zrodził się plan wciągnięcia wojsk Tuchaczewskiego w gigantyczny worek na północnym odcinku frontu. W założeniach Wojsko Polskie miało wycofać się na północy w okolice Wilna. Gdy tylko Sowieci podążą za nimi głównymi siłami, najlepiej wyposażone polskie zgrupowanie południowe (obecnie na wschód od Bobrujska) miało uderzyć na północ aż po Witebsk. Po utracie Dzisny sens obrony Głębokiego był już mocno dyskusyjny. Zresztą powyższy plan wymagał opuszczenia tego rejonu. Akurat nadarzyła się kusząca możliwość przeprowadzenia śmiałego manewru okrążającego (m.in. rajdem pancerno motorowym) przy użyciu wojsk opuszczających Głębokie wspartych "resztówkami" osłaniającymi ich południowe skrzydło. Niestety (w założeniach finezyjny) atak na Dokszyce zakończył się całkowitą klęską. Pomimo rajdu panc-mot. połączonego z dwoma flankami natarcie załamało się - prawdopodobnie w wyniku kiepskiej koordynacji (0 do walki z karty przy 4 punktach sowieckich) w połączeniu z determinacją sowieckich kawalerzystów i zmysłem taktycznym Tuchaczewskiego (jak on przewidział, żeby akurat tam się okopać?). Po dwóch akcjach kilka polskich bloczków zostało zniszczonych bez możliwości odtworzenia... Mińsk pozostał bez obrony. Poza resztówkami cofającymi się wzdłuż granicy mapy w kierunku Wilna oraz wzmocnionymi lub nowymi jednostkami w Wilnie, Brześciu i Warszawie na całym froncie północnym jedynie zgrupowanie południowe (jak pamiętamy obecnie w rejonie Bobrujska) stanowiło realną polską siłę. Trzymając się pierwotnego planu zgrupowanie uderzyło na północ w kierunku Witebska. Dysponując lokalną przewagą bez większych problemów dotarło Tołoczyna. Niestety ze wschodu nadciągnęły posiłki sowieckie z jednej strony wzmacniające obronę Witebska, z drugiej uderzające na Mozyrz. W połączeniu z utratą Mińska jedyną szansę ratunku stwarzał dynamiczny odwrót. Tym razem szczęście, jakiego zbrakło pod Dokszycami towarzyszyło polskim jednostkom, które w ostatnim momencie zdołały się szerokim łukiem wycofać na koniec tocząc jeszcze zwycięskie boje w okolicy Łunińca, który udało się im odbić z rąk czołówek sowieckich dodatkowo eliminując pozbawioną zaopatrzenia bolszewicką jednostkę. Na koniec etapu wobec uzbierania kolejnych punktów uzupełnień (Sowieci woleli przeznaczać zasoby na rozkazy) udało się doprowadzić niemal wszystkie pozostające na froncie północnym jednostki do stanów maksymalnych (w sumie ponad 40 punktów siły) skoncentrowane w kluczowych miejscach w okolicy Lidy, Łunińca i Brześcia z niewielkim odwodem w Warszawie. Niewielka (w sumie 14) liczba polskich jednostek, wcześniejsze zwycięstwa sowieckie i duże zdobycze terytorialne Armii Czerwonej pozwalały Tuchaczewskiemu sądzić, że na północy już ma pozamiatane, co paradoksalnie stanowiło dodatkowy potencjalny atut Polaków.

Front południowy
Z początkiem drugiego etapu weszła Armia Konna. Nastąpiła trwająca kilka akcji wymiana ciosów. Polacy czuli się silni dodatkowo wzmocnieni zgromadzonymi uzupełnieniami. Chyba zbyt silni. Wprawdzie w pewnym momencie otoczyli i zniszczyli Sowietów zajmujących nienazwane pole na południowy wschód od Kijowa a samotna jednostka rezerwy kawalerii powstrzymała w Łubnach idącego forsownym marszem Budionnego, który starał się w tym miejscu sforsować Dniepr! Ostatecznie jednak dostali tzw. "Kliczkę" w dwóch bitwach pod Białą Cerkwią. Mój adwersarz już mógł zacząć śpiewać "pomniat psy-atamany, pomniat polskije pany konarmiejskije naszy klinki" ;) . Zagrożeni atakiem z Mozyrza (patrz wydarzenia na froncie północnym), Polacy musieli się również na froncie południowym wycofać. Pod koniec drugiego etapu na froncie pozostało jedynie 25 punktów siły rozproszonych po 15 jednostkach. Na domiar złego większość "jedynek" znajdowała się bezpośrednio na froncie w klinie Chwastów, Popielarnia, Żytomierz podczas gdy silne jednostki wczasowały się w Koziatynie i Winnicy. Szczęśliwie inicjatywa pozostawała w rękach polskich (1 na obu frontach) pozwalając na w miarę bezpieczne odejście i z końcem etapu choć częściowe uzupełnienie.

Póki co tor zwycięstwa wskazywał 3 dla Polaków.


Sesja 2 (5 godz)

Etap III i IV
Front północny
Zgodnie z wcześniejszymi założeniami Wojsko Polskie osiągnęło efekt zaskoczenia co do własnej siły. Zgrupowanie północne skutecznie broniło przez jakiś czas Lidy umożliwiając skrzydłu południowemu, które (częściowo koleją) wyszło na tyły wroga w Rakowie, odcięcie jednostek sowieckich w Nowogrodzie i Mikołajewie. Wprawdzie Armia Czerwona wysłała odsiecz od strony Miru, jednak zostali oni tam odparci i zniszczeni w okrążeniu wobec powrotu głównych sił zgrupowania południowego spod Łunińca. W IV etapie do wojny po stronie sowieckiej przyłączyła się Litwa. Zniweczyło to polskie plany z początku II etapu. Ostatecznie jednak Polacy zdołali o włos wygrać kolejne bitwy o Mosty i Grodno. W tym czasie zgrupowanie południowe rozdzieliło się na dwie grupy operacyjne. Pierwsza zdobyła Mińsk. Druga po szybkim marszu podeszła pod Bobrujsk. Niestety tym razem polski sztab po raz pierwszy nie zgromadził dodatkowych punktów zaopatrzenia.

Front południowy
Choć z początkiem trzeciego etapu Polakom udało się wycofać na zachód, to jednak na tym koniec optymistycznych wieści. W serii (w większości przegranych) potyczek Wojsko Polskie cofnęło się za Berdyczów oddając tym samym punkty za miasta zdobyte w pierwszym etapie. W czwartym jednak etapie Polacy wzmocnieni dodatkowymi 5 punktami ukraińskimi zastawili zabójczo skuteczną pułapkę. Nie zagrali karty. Sowieci zagrali swoją pewni swego na rozkazy. Po wydaniu rozkazów sam Piłsudski przejął dowodzenie. Usunął wojska z głównego kierunku sowieckiego ataku wzmacniając jednocześnie dwa inne punkty oporu. W efekcie Polacy znacząco wygrali dwie duże bitwy podnosząc inicjatywę i eliminując w bitwie pod Równym okrążoną sowiecką jednostkę. W ostatniej chwili dojechały tam jeszcze koleją posiłki z Brześcia. W rezultacie po gwałtownych starciach na przełomie III i IV etapu nastąpił okres względnego spokoju wobec wykrwawienia obu stron. Jak zwykle udało się też Polakom zgromadzić nieco uzupełnień. Sowieci polegali raczej na uzupełnieniach z rozkazu reorganizacji.

Ogólnie pomimo, iż w stosunku do sytuacji wyjściowej Polacy utracili 5 punktowanych miast (w tym Wilno i Mozyrz po dwa punkty), to pod koniec IV etapu tor punktów zwycięstwa pokazywał dziewiątkę dla Polaków w efekcie licznych zwycięstw w wielkich bitwach oraz eliminacji jednostek bolszewickich w okrążeniu.


Sesja 3 (1h)

Końcówka etapu IV i etap V
Front północny
W końcówce IV etapu obie strony konfliktu skupiły się na działaniach rozpoznawczych (minęło sporo czasu od poprzedniej sesji ;) ) i drobnych przegrupowaniach. Gros sił polskich, które uprzednio zdobyły Mińsk przesunął się pod Bobrujsk, by w I akcji V etapu jego także zdobyć. Następnie Polacy w dwóch kolumnach podążyli marszem forsownym w stronę Mozyrza zbliżając się od zachodu i wschodu do miasta osłanianego przez sowieckie niedobitki. Tymczasem pogorszeniu uległa sytuacja w rejonie Grodna. Sowieci wzmocnieni uzupełnieniami podjęli nową ofensywę zajmując opuszczone przez Polaków Mosty. Póki co jednak (nieco szczęśliwie) obsada Grodna korzystając z umocnień i rozkazu obrony odparła pierwszy atak czerwonoarmistów. Ze względu na wydarzenia mające miejsce w tym czasie na froncie południowym, w takim położeniu nastąpiło przerwanie walk.

Front południowy
Na koniec IV etapu obie strony uzyskały znaczące uzupełnienia - Sowieci 5pkt operacyjnych + strategiczne, Polacy - 4pkt operacyjne + 1 ukraiński. Walki rozgorzały z nową siłą. Polacy planując szybki marsz na wschód przeliczyli się sądząc, iż Armia Czerwona zdecyduje się zająć pozycje obronne wokół Berdyczowa. Z kolei Sowieci maszerując forsownie na zachód wydawali się zaskoczeni przeciwstawnym kierunkiem marszu Wojska Polskiego. Nastąpiła dość chaotyczna bitwa spotkaniowa - tym krwawsza, iż obaj dowódcy dysponowali armiami o dużym nasyceniu kawalerią.

I bitwa pod Szepietówką
Silna sowiecka kolumna czterech dywizji, która właśnie dotarła w rejon Szepietówki szykująca się raczej do miażdżącego ataku niż do obrony została znienacka zaatakowana marszem forsownym przez kilka polskich jednostek flankujących z zachodu (2 jednostki od Sławnuty) i południa (3 jednostki od Płoskirowa). Budionny zareagował natychmiastowo posyłając forsownym marszem Armię Konną z Baranówki przez Chmielnik i Płoskirów na Szepietówką biorąc w kleszcze trzy polskie dywizje atakujące wcześniej Szepietówkę właśnie od strony Płoskirowa. By zabezpieczyć ewentualny odwrót , jedna dywizja sowieckiej kawalerii pozostała w Płoskirowie. To całkowicie popsuło plany polskiego dowództwa frontu południowego. W planach atak na Szepietówkę miał zostać poprowadzony przez osiem dywizji i brygad z czego trzy jednostki kawalerii miały atakować marszem zwykłym umożliwiającym użycie ciężkiej artylerii. Tymczasem podejście kluczowej 1DK od strony Płoskirowa zostało zablokowane. Bardzo realna w tym momencie porażka w Szepietówce oznaczałaby utratę nie tylko prestiżu, ale i trzech dywizji piechoty wziętych w kleszcze pomiędzy Szepietówką a Płoskirowem. Szczęśliwie na wyposażeniu Polaków znalazły się jeszcze czołgi, których użycie nie jest warunkowane trzema jednostkami maszerującymi z pola. Na spotkanie przeznaczenia ruszyła także 1DK z zadaniem uchwycenia Płoskirowa.

Ze starcia o Płoskirów obronną ręką wyszli Polacy, choć z użyciem karty. O ostatecznym sukcesie w Szepietówce zdecydowały czołgi. W rezultacie Sowieci straci oprócz 5ps z samego starcia także dwie jednostki kawalerii, które nie zdołały się wycofać uwięzione pomiędzy polską piechotą atakującą Szepietówkę a 1DK, która właśnie zdobyła Płoskirów.

Starcie to zdecydowanie zachwiało równowagą sił na południu na korzyść Polaków. (fotki objaśniające tę bitwę na końcu)

II bitwa pod Szepietówką
Z początkiem drugiej akcji Polacy zagrali kartę "Polska ofensywa" uprawniającą do wydania pięciu dodatkowych rozkazów marszu z pola. Paradoksalnie Sowieci dostrzegli w tym swoją szansę postanawiając zrealizować kopię I bitwy, lecz z przeciwnego kierunku. Na stacjonujące w Szepietówce polskie dywizje wyruszyły marszem forsownym jednostki armii czerwonej z północy (Zawiahel) i wschodu (Baranówka). Stało się oczywiste w polskim dowództwie, iż marszem zwykłym dotrze tam za chwilę pozostała masa wojsk sowieckich z tych samych kierunków. Sytuacja była o tyle nieprzyjemna, że obrońcy Szepietówki mieli rozkaz marszu a nie obrony i już i tak zostali związani walką. Z drugiej strony nie można było ich w żaden sposób wesprzeć, bo znajdowały się tam cztery bloczki. Podjęto więc decyzję o wykonaniu potencjalnie samobójczych ataków na sowieckie skrzydła (tj. Zawiahel i Baranówkę) wszystkimi dostępnymi siłami, by choć częściowo odciągnąć główne siły sowieckie, które w przeciwnym razie pomaszerowałyby na Szepietówkę.

Stalin stanął przed wyborem. Albo skierować wszystkie niezwiązane walką siły na Szepietówkę licząc na pozytywny przebieg starcia przynajmniej na jednym skrzydle i zdecydowane zwycięstwo w centrum albo pozostawić siły na skrzydłach wygrywając dwie mniejsze bitwy, ale przegrywając w Szepietówce. Zdecydował się na pierwsze rozwiązanie dążąc zapewne do zadania ciosu, który przywróciłby równowagę się lub nawet przechylił szalę zwycięstwa na sowiecką stronę. Dość jednak pechowo (dla niego) zarówno polska 7br.rez. atakująca Zawiahel jak i 1DK atakująca Baranówkę odniosły powodzenie prowadząc do odcięcia niemal wszystkich sił sowieckich atakujących Szepietówkę. Tutaj obie strony wykorzystały wszystkie swoje atuty, by pokonać przeciwnika. I tym razem wojenne szczęście uśmiechnęło się do Polaków. W konsekwencji Sowieci stracili w okrążeniu 6 jednostek a punkty zwycięstwa (duża bitwa + eliminacje jednostek) daleko przekroczyły 15 wymaganą do zakończenia wojny.

Podsumowanie:
W momencie osiągnięcia przez Polaków warunków zwycięstwa na froncie północnym Sowieci byli bardzo blisko zdobycia Grodna (dysponując w rejonie ok. 25pkt. siły wobec 10 polskich). Przy czym sztab polski w trybie pilnym przesuwał już dywizje z innych odcinków frontu, by zapobiec zdobyciu Warszawy. Jednocześnie silna polska grupa operacyjna po odbiciu Bobrujska stała na rubieżach Mozyrza przygotowując się do szturmu.

Na froncie południowym pozostały po drugiej bitwie pod Szepietówką jedynie samotne dwie brygady sowieckie w Berdyczowie na przeciw wielokrotnie silniejszego wroga.

Kilka spostrzeżeń:
1. To w zasadzie truizm, ale jeszcze raz przekonałem się, jak ważne w kampanii są uzupełnienia. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, iż warto odpuścić jedną czy drugą małą bitwę i nawet ponieść pewne straty w zamian za solidne uzupełnienia operacyjne.
2. Nawet spora - wydawałoby się strategiczna klęska (jak w tragedii pod Dokszycami w II etapie) nie musi zdecydować o przegranej kampanii o ile pamięta się o uzupełnieniach - zresztą w chwili, gdy załamał się front nagle przestałem potrzebować masy rozkazów i łatwiej było takie solidne uzupełnienia przygotować.
3. Warto grać do końca. W wypadku naprawdę minimalnego przesunięcia w elementach losowych obie bitwy pod Szepietówką mogły przywrócić Sowietom wiarę w ostateczne zwycięstwo.
4. Liczba możliwych kombinacji rozkazów w grze czy nawet możliwości zestawień bitwy jest imponująca a przypadki, które faktycznie wystąpiły w grze znacząco wybiegają poza zawartość instrukcji czy też jej proste interpretacje (patrz poniżej - pierwsza bitwa pod Szepietówką). Nie wiem czy można liczyć na rozszerzenie instrukcji o nieco bardziej "ciekawe" przykłady - w każdym razie przed partią warto krótko przedyskutować z przeciwnikiem/przeciwnikami sposób stosowania niektórych rozkazów. Poniższa ilustracja pierwszej bitwy pod Szepietówką dobrze pokazuje zastosowanie zasad uzgodnionych przed rozgrywką. Zdjęcia pokazują tylko istotne jednostki i rozkazy.

Obrazek
1. Wszystkie widoczne rozkazy są polskie z wyjątkiem sowieckiego MF z Baranówki. Równe, Smotrzysz, Dereźnia i Baranówka zawierają wyłącznie jednostki kawalerii.

Obrazek
2. Po wykonaniu polskich MF (jednostki oznaczone rozkazami MF).

Obrazek
3. Po wykonaniu sowieckich MF. Nieco dyskusyjne może być skierowanie sowieckich jednostek z Płoskirowa do Szepietówki. Znalazłem odpowiednie uzasadnienie na Forum, ale w każdym razie obaj gracze jeszcze przed grą zgodzili się, iż można kierować do bitwy oddziały obrońcy przekraczające limit 4 jednostek na polu, o ile wchodzą do bitwy jako... atakujący ;) Tutaj atakują jednostki polskie idące z Płoskirowa na Szepietówkę. Oczywiście przesunięcie bezpośrednio jednostek sowieckich z Baranówki do Szepietówki byłoby nielegalne (naruszyłoby limit 4 jednostek w lokalizacji).

Obrazek
4. Po wykonaniu polskich marszów zwykłych (sowieckich nie było).

Przy okazji b. dziękuję za grę Silverowi, który zresztą nie rozpamiętywał zbyt długo porażki. Chwilę później bowiem zdrowo przetrzepał mi skórę w Hiszpanii ;)
"Freedom's just another word for nothing left to lose" J.J.
--
a na półce ->
BeneQ
Caporal
Posty: 55
Rejestracja: poniedziałek, 14 listopada 2011, 19:15

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: BeneQ »

Bardzo fajny AAR. Jak widać losy wojny ważyły się przez całą grę. No i oczywiście wspaniałe zwycięstwo Polski, która zdobyła 15 punktów, mimo oddawania terytorium.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Raleen »

Znakomita relacja. Dawno nie było tak dobrego AARa!

Z przebiegu działań widzę, że Silver dość ostro sobie pogrywał. I Ty także poszedłeś na całość. Zwłaszcza zaciekawił mnie front północny i to skupienie się na południowym jego odcinku (z tego co zrozumiałem), kosztem północy. Z kolei Silver zyskał przez to przewagę na północy. Domyślam się, że było bardzo manewrowo (w sumie to widać z relacji). Dobre dla ilustracji jak przebiega rozgrywka są też te przykłady użycia kart. Tutaj z kolei mam wrażenie jakbyście mieli ich na ręku bardzo dużo (ciekawe ile razy zdarzało się Wam rezygnować z zagrywania karty na rozkazy).
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Chmurnik
Appointé
Posty: 45
Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 19:19
Lokalizacja: Warszawa

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Chmurnik »

Mi się zdarzało wiele razy - średnio więcej niż raz na front na etap (z wyjątkiem piątego), ale taki był mój początkowy pomysł - tzn. nawet poświęcić nieco możliwości operacyjnych na rzecz "budowy zaplecza" ;) W jednym szczególnym przypadku rezygnacja była pozorna. Tzn. miała upewnić przeciwnika, że nic więcej nie zagram, ale na ręku miałem Piłsudskiego przejmującego dowodzenie... (więc faktycznie i tak poszła karta w pewnym sensie na rozkazy).
Sylwek raczej wolał zagrać operacyjnie niż gromadzić uzupełnienia. Tym bardziej, że Sowieci mają dwa rozkazy reorganizacji z których często korzystał.

No i faktycznie było b. manewrowo. Zwłaszcza na froncie północnym. W rezultacie w piątym etapie walki toczyły się w rejonie Grodna i Mozyrza jednocześnie :)
"Freedom's just another word for nothing left to lose" J.J.
--
a na półce ->
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Raleen »

Jeśli chodzi o uzupełnienia dla Polaków to też zauważyłem ich ogromne znaczenie.
Natomiast co do tych klęsk, moje obserwacje były na ogół takie, że jeśli raz zdarzyło się ponieść ciężkie straty (tak że ginęły całe jednostki) to jeszcze dało się to przeżyć, ale przy powiedzmy dwóch razach, już potem zaczynała się równia pochyła. Oczywiście zależy jeszcze od graczy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Chmurnik
Appointé
Posty: 45
Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 19:19
Lokalizacja: Warszawa

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Chmurnik »

Cóż, teraz doczytałem o konkursie. Trudno, AAR jest już opublikowany, więc (o ile dobrze rozumiem regulamin) już się nie nadaje :(
"Freedom's just another word for nothing left to lose" J.J.
--
a na półce ->
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Raleen »

Ano, niestety. Chyba, że przez najbliższe 2 tygodnie z kawałkiem pokusicie się z Silverem o jeszcze jedną partyjkę, to można spłodzić nowy.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Chmurnik
Appointé
Posty: 45
Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 19:19
Lokalizacja: Warszawa

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Chmurnik »

Raleen pisze:Natomiast co do tych klęsk, moje obserwacje były na ogół takie, że jeśli raz zdarzyło się ponieść ciężkie straty (tak że ginęły całe jednostki) to jeszcze dało się to przeżyć, ale przy powiedzmy dwóch razach, już potem zaczynała się równia pochyła. Oczywiście zależy jeszcze od graczy.
Mam też wrażenie, że trwała utrata jednostek jest nieco bardziej bolesna dla Sowietów. Polacy mają w zanadrzu "tanie" nazwane brygady rezerwowe no i ... przestrzeń do wycofania, którą przy odrobinie szczęścia i "oszczędnego" w rozkazy odwrotu można zamienić na uzupełnienia.
Raleen pisze:Ano, niestety. Chyba, że przez najbliższe 2 tygodnie z kawałkiem pokusicie się z Silverem o jeszcze jedną partyjkę, to można spłodzić nowy.
Poprzednia zajęła kilka miesięcy ;) Może przy okazji innego konkursu.
"Freedom's just another word for nothing left to lose" J.J.
--
a na półce ->
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2491 times
Kontakt:

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: Raleen »

Chmurnik pisze:Mam też wrażenie, że trwała utrata jednostek jest nieco bardziej bolesna dla Sowietów. Polacy mają w zanadrzu "tanie" nazwane brygady rezerwowe no i ... przestrzeń do wycofania, którą przy odrobinie szczęścia i "oszczędnego" w rozkazy odwrotu można zamienić na uzupełnienia.
Tak, natomiast co do Twojej strategii, niewątpliwie na froncie północnym w pewnym momencie Polakami trzeba trochę "zakombinować", tak żeby spróbować osłabić Sowietów i zmienić stosunek sił. Bo ciągła walka frontalna i cofanie się raczej im sprzyjają jako stronie silniejszej i zwykle z czasem prowadzą do przejęcia przez nich inicjatywy. Jeśli się przy niej umocnią, Polakom ciężej się cofać, przegrupowywać itd.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
BeneQ
Caporal
Posty: 55
Rejestracja: poniedziałek, 14 listopada 2011, 19:15

Re: [AAR] Orzeł i gwiazda (II)

Post autor: BeneQ »

Polakom na froncie północnym pomagają trochę dwie linie umocnień. Pozwalają utrzymać się na miejscu przy przewadze Rosjan, choć bez kombinowania nie na długo. Można jednak oprzeć się dość skutecznie na nich i zająć się cięższym odcinkiem tego frontu. Rosjanie muszą za to dążyć do jak najszybszego przerwania linii frontu masą, no i nie dać możliwości oderwania się stronie polskiej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „I wojna światowa i dwudziestolecie międzywojenne”