Wpierw trzeba uznawać dany tytuł cesarski.
A poza tym jeśli sama Kaśka pisze, że parzą się jak wygłodniałe koty (po takich rejonach internetu przegalopowałeś mnie z tą zagadką
) to termin "bzyknąć" jest jak najbardziej na miejscu.
Pozostańmy do pewnego stopnia w klimacie ponieważ pytanie dotyczy barokowych skandali:
Pewna wysoko urodzona panna wracała nocą (szalona jakaś
) do domu w towarzystwie siostry. U drzwi tegoż domostwa czekała na nie jednakowoż uzbrojona banda, która nie mieszkając porwała ową pannę i oddała ją zleceniodawcy, który nieopodal oczekiwał już w karecie zaprzężonej w szóstkę koni.
Słysząc wołania o ratunek porywanej słudzy rzucili się z pomocą co skutkowało śmiercią portiera. Zaś nieszczęście polegało na tym, iż biedny portier ów zginął na skutek własnej nieświadomości gdyż krzyki były jak najbardziej udawane, cała akcja z góry uzgodniona z porwaną a zleceniodawca zapakowawszy ukochaną do karety najpierw owym pojazdem a po wyjeździe ze stolicy już konno dotarli do z góry przewidzianej lokalizacji gdzie tego samego dnia publicznie się pobrali a następnie udali się pod opiekę do wysoko postawionego kolegi "porywacza".
No i zaczęła się afera.
A pytanie brzmi: kto dokonał owego "
raptus puellae" i kim była "porwana"?
