@rafałek91
Dzięki za pozytywny odbiór imprezy, jak również za uwagi. Wszelkie spostrzeżenia uczestników są dla nas cenne, zwłaszcza takie, które mogą sprawić, że kolejna edycja imprezy będzie lepsza. Tak, że póki ktoś pisze konkretnie i ma to ogólnie rzecz biorąc związek z tematem, nie ma mowy o żadnym hejcie. Od takich rzeczy jest forum. Postaram się odnieść do tego co napisałeś.
rafałek91 pisze:- Już na pierwszy rzut oka, po wejściu na piętro coś mi zgrzytnęło. Plakat na drzwiach wejściowych do budynku sugerował, że to tu! Jednak po wjechaniu na 5 piętro nie wiedzieliśmy gdzie mamy się rozkładać. Po chwili dostrzegłem na drzwiach kartkę z wypisanymi systemami - wyrwaną z zeszytu w kratkę i niedbale wypisaną długopisem. Takie kartki były na drzwiach sal w których odbywały się pokazy i zostały na nich do końca. Zupełnie nieczytelne dla przybyłych i wyglądające... mało profesjonalnie.
Zacznę od tego, że samo rozmieszczenie kto gdzie jest to raczej nie jest kwestia wieszania kartek na drzwiach tylko sporządzenia odpowiedniego planu. Tym zawiadywał Xardas i taki plan był. Natomiast do końca następowały pewne drobne ruchy, ale to pomińmy, bo to jest nieistotne. Jak rozumiem głównie chodzi Ci jednak o informację dla uczestników imprezy. Nie znam praktyki dużych konwentów fantastyki. Zakładam, że tam takie informacje są rozwieszane. Natomiast moje doświadczenie z Pól Chwały i Grenadiera jest takie, że tam przez lata nigdy nie było takich kartek czy wywieszek. To było coś co leżało po stronie prowadzących poszczególne pokazy/prezentacje/rozgrywki. I przez lata na tych dwóch dużych konwentach sam musiałem się troszczyć, żeby wydrukować sobie dużą kartkę z odpowiednim napisem i żeby przymocować ją do czegoś twardego. Zwykle robiłem tego więcej i zawsze sami to wieszaliśmy (głównie dotyczy to Pól Chwały). Od pewnego czasu na Polach Chwały są małe laminowane kartki, ale one są ogólnikowe np. dla gier bitewnych nie ma kartek z nazwami systemów tylko jest jedna kartka "Gry bitewne", której jest ileś egzemplarzy, więc jak będziesz przechodził przez sale to jak nie wiesz, często nie dowiesz się jaki system jest na stole bez spytania się o to prezentujących. O małych konwentach planszówkowych, z których także mam sporo doświadczeń, nawet nie wspominam, bo tam w ogóle nie ma zwyczaju robienia takich oznaczeń. Od pewnego czasu, zwłaszcza firmy, mają swoje rollupy i inne banery i to najlepiej rozwiązuje problem. Tak też było po części na Gladiusie, gdzie Konfederacja, White Tree, Wojnacja, Warlord Games i Hexy były w takie rzeczy wyposażone. Kartki z odręcznymi napisami z tego co wiem stworzyli sami wystawiający albo ktoś z uczestników. Czy to jest konieczne? Moim zdaniem w przypadku dużych imprez, nastawionych na masową publiczność, gdzie jest duża powierzchnia wystawiennicza, wygląda to trochę inaczej niż w przypadku Gladiusa. U nich takie oznaczenia są potrzebne, żeby ludzie mogli w ogóle znaleźć to czego szukają wśród wielu innych punktów programu. U nas wszystko skupiało się w 5 salach i na korytarzu między nimi, łatwo można było całą imprezę szybko obejść i wszędzie trafić itd. więc jest to trochę inna sytuacja. Podsumowując mogę powiedzieć, że:
- zgadzam się oczywiście, że lepiej, żeby takie oznaczenia były i żeby wyglądały profesjonalnie (czytaj: wystarczy, że będą to kartki wydrukowane na zwykłej drukarce),
- takie oznaczenia powinni sobie zapewnić sami wystawiający, zamiast obciążać organizatora robieniem ich dla wszystkich, posiadający rollupy nie muszą ich robić, bo rollupy wystarczają, dobrze spełniając tę funkcję, i takie rzeczy były już w tym roku, tylko nie mieli ich wszyscy,
- w przypadku takiej imprezy jak Gladius póki co nie wydaje mi się, że to był jakiś istotny problem, bo to nie jest tak duża i masowa impreza, z dużą liczbą stoisk i punktów programu.
rafałek91 pisze:- Co do samych pomieszczeń. Uważam, że umieszczenie pokazów w klasach było złym wyborem, ponieważ:
a) widać było, że wchodzenie do klas jest dla obserwatorów dość krępujące. Wchodzisz i wszystkie spojrzenia lądują na tobie. Powiedzieć dzień dobry? podejść i podać rękę? delikatnie się wymknąć, bo to jednak nie to co szukałem?
b) dysponując szerokim, długim korytarzem to właśnie tam należało umieścić pokazy. Zapewniłoby to odpowiedni efekt wizualny dla przybyłych obserwatorów - O! widać że dużo tego tu jest! do tego ekipa Wojnacji była na samym końcu korytarza, na uboczu, gdzieś w cieniu, prawie niewidocznie. A wielka szkoda bo bardzo dobrze prowadzili pokazy gry a gdybym sam wcześniej wiezał, że pokazy tego systemu prowadzą piękne panie (mam nadzieję, że któraś z nich to czyta
), sam chętnie spędziłbym tam trochę czasu.
Zacznę od tego, że nie miałem pełnej zgody od uczelni na wykorzystanie korytarzy w tym roku. Druga sprawa, czysto organizacyjna, to pozostawianie rzeczy na noc. Sale jestem w stanie zamknąć, natomiast w przypadku korytarzy, co prawda był długi weekend, ale ogólnie uczelnia nie jest całkowicie zamknięta, więc to jest kwestia mojej odpowiedzialności gdyby komuś coś zginęło. Makiety raczej nikt nie wyniesie, ale drobne elementy - może być różnie. Dodam też, że np. Hexy miały być na korytarzu, ale ze względu na dużą liczbę niewielkich elementów na stoisku, zdecydowały się na salę.
Odnośnie tych spojrzeń kierujących się na wchodzącego do sali. Ciekawe spostrzeżenie, natomiast wydaje mi się, że jeśli ludzi kręciłoby się więcej przy poszczególnych stoiskach, to poszczególni prezentujący byliby skupieni na nich, a nie na wchodzących i ten efekt zniknie. Sala sama w sobie nie wydaje mi się więc zła z tego powodu.
Odnośnie wykorzystania korytarza w większym stopniu, pomyślimy nad tym na pewno. O problemach jakie to rodzi pisałem wyżej. Mogę jeszcze dodać, że w trakcie imprezy ci, którym na tym najbardziej zależało, przenieśli się na korytarz. W przypadku "Wojnacji", faktycznie byli daleko, ale mieli ładny, widoczny rollup i liczyliśmy też na to, że zostaną ze stoiskiem na prelekcje i wtedy duża część uczestników kierując się na prelekcje i tak do nich trafi. Jak byłem w środku dnia, wydaje mi się, że nie było u nich tak źle, w czym zasługa pięknych pań i ogólnie otwartości na graczy.
rafałek91 pisze:Byłem świadkiem takiej rozmowy telefonicznej: "nie, wiesz co, mało tego trochę, szkoda czasu żebyś całe miasto jechał". A mało wcale nie było tylko nie było tego zupełnie widać.
Zapewne to jest opinia uczestnika przyzwyczajonego do bardziej "piknikowych" imprez. Na to za bardzo nic nie poradzimy, ale powiedzmy sobie szczerze - to nie jest ta grupa uczestników, na której najbardziej nam zależy.
rafałek91 pisze:- Podejście niektórych wystawców. Oczywiście za ten aspekt nie można winić organizatorów, jednak przyzwyczajony do pewnego poziomu pokazów prowadzonych przez chłopaków z GM Boardgames spodziewałem się wytłumaczenia przepisów, nauki grania, krótkiej gawędy wprowadzającej, natomiast w praktyce w większości przypadków wyglądało to tak, że spotkało się dwóch kumpli, żeby sobie pograć, a jak człowiek chciał się czegoś dowiedzieć to musiał pytać, a i nie zawsze odpowiedź otrzymał, bo widziałem sytuacje, gdzie pytającemu zamiast odpowiedzi wręczono podręcznik i kazano sobie samemu znaleźć odpowiedź. Niezbyt to zachęcające. Na pewno na tym tle warto wyróżnić ekipy od Warlorda i Wojnacji a także z Konfederacji Twórców Gier Bitewnych.
To już uwagi do poszczególnych prezentujących. Na to nie mamy pełnego wpływu jako organizatorzy.
rafałek91 pisze:- Prelekcje, które były naprawdę interesującym elementem, były zmasowane na sam koniec pierwszego dnia. Na dodatek na 5 minut przed pierwszym wykładem nikt nie wiedział, gdzie się on odbędzie. Do tego 3,5 godziny prelekcji, zaaplikowane na koniec dnia, gdzie człowiek ma prawo być zmęczony, do tego kończące się po 21 mogły być męczące i to pomimo naprawdę interesujących tematów. Do ostatniego wykładu nie wiem czy dotrwało ze 2/3 początkowego stanu osobowego a reszta też już miała dość. I żeby była jasność, nie jest to wina prezentujących, czy tego, że wykłady były nieciekawe. Może warto pomyśleć o rozłożeniu ich w ciągu dnia?
Z rozłożeniem prelekcji w ciągu dnia problem wydaje mi się, że byłby tego rodzaju, że konkurowałyby one z pokazami systemów, a pod koniec dnia, jak już robiło się pusto, prelegenci (będący jednocześnie wystawcami) prędzej mogli się oderwać od tego co pokazywali (niektórzy, jak Green Miniatures, w ogóle zwijali stoisko pod koniec soboty). Moje doświadczenia z dużych konwentów wargamingowych (dwóch wcześniej wspomnianych) wskazują, że prelekcje w ogóle się tam nie udawały albo bardzo słabo wychodziły, tzn. nikt na nie nie przychodził (czasami np. 1-2 osoby), mimo że te imprezy były dużo większe i miały liczbę odwiedzających idącą w tysiące. W porównaniu z tymi imprezami uważam, że u nas prelekcje wypadły dobrze, a jeśli by to policzyć w ten sposób: liczba osób na prelekcji podzielona przez ogólną liczbę uczestników - to wypadły bardzo dobrze. Co do informacji o tym gdzie się odbywają, faktycznie nie było jasno powiedziane i to był pewien mankament, ale obszar imprezy był tak niewielki, że raczej nie wydaje mi się by stanowiło to poważny problem. Ogólnie tak jak z oznaczeniami pokazów, za rok trzeba będzie bardziej tego przypilnować.
Co do piątku, nie wiem o co chodzi. Jak się zainteresowany wypowie, postaram się odpisać.
rafałek91 pisze:Słowem zakończenia powiem, że potencjał jest i czekam na kolejną edycję. Mam jednak nadzieję, że uda się w przyszłym roku wcześniej ogarnąć pewne kwestie, by chociażby lepiej rozreklamować wydarzenie w samej Warszawie i zapewnić większą ilość uczestników. Jeszcze raz podziękowania dla organizatorów za włożoną pracę.
Dzięki, że byliście i za dobre słowo na kolejną edycję. Znaczna część problematycznych kwestii natury organizacyjnej wynika z tego, że nie mieliśmy aż tak dużo czasu jak by się mogło wydawać i impreza odbywała się po raz pierwszy.