Ale odział znajdujący się na jakiejś pozycji obronnej przyszedł na nią z jakiegoś kierunku i raczej w tym kierunku powinien się wycofywać.Myśl o wycofywaniu oddziałów jest dobra ale ... Oddział który nie jest dowodzony i nie jest w zasiegu sztabu nie musi widzieć gdzie on jest. Stąd Potrafi wycofywać sie na oślep i w sposób niekontrolowany co może prowadzić do nieprzyjemności.
Co innego fakt, że podczas nieprzemyslanej ucieczki batalion wychodzi na pozycję zagrażając niwprzyjacielowi, a co innego świadome wycofanie żetonu przez gracza,który wszystko widzi na planszy. Dlatego proponowałem wycofanie niedowodzonego oddziału w kierunku sztabu => co jest bardzo uproszczonym pojeciem kieruku zesrodkowania całej dywizji, albo w kierunku geograficznym, albo w kierunku innego oddziału, który jest w zasięgu wzroku.
Odwrot to raczej nie byl wykonywany na oslep. Inaczej ucieczka => tu bywalo ze uciekali wprost pod lufy wroga ale tez bywalo tak ze tam gdzie wroga nie bylo i po uporzadkowaniu jednostki okazywalo sie ze zagrazaja wrogowi => ucieczka niedowodzona bylaby na "oslep" (losowo tak jak przy zrzucie spadochroniarzy)...
mozna i tak...
Co innego wykonac kontratak wydzielonymi siłami swojego batalionu na atakującego nas przeciwnika, co robi się stale i jest niemalże regułą prowadzenia działań obronnych na kazdym szeblu, a co innego wykonać kontratak w rozumieniu b-35, czyli tak naprawde wykonac ruch odwodami po posunięciu przeciwnika. Takiego kontrataku po prostu nie można wykonać bez łaczności ze sztabem.W sprawie kontrataku mam pewne wątpliwości. Oddział dowodzony był w stanie wykonać w pełni świadomie kotratak bo wiedział jak wygląda sytuacja i znał rozkazy. Jego możliwości operacyjne wynosiły 100%. Lecz oddziały bez dowodzenia też wykonywały kontrataki. Wszystko zależało od dowódców. Zastanów się co sam byś zrobił gdybyś nie miał łaczności a byłbyś zmuszony do kontrataku. Zrobił byś to ? Ja raczej tak !