Downtown. The Air War Over Hanoi 1965-1972 (GMT)
-
- Sous-lieutenant
- Posty: 384
- Rejestracja: sobota, 14 marca 2009, 08:40
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
1. Losowość. Cała mechanika jest oparta na kostkach, tabelkach i modyfikatorach. Ponieważ rzucamy 2k10 rozkład jest trochę ciekawszy niż dla jednej kostki.
Gra byłaby nie do zniesienia dla eurogracza, gdyby nie duża ilość rzutów - redukująca znaczenie pojedynczego fuksa. Do tego dochodzą modyfikatory z sytuacji - przy tak dużej ilości rzutów nie da rady wygrać partii jednym pechem. NVA musi się przyzwyczaić do pudeł, takie chwile jak zestrzelenie przez AAA zdarzają się naprawdę rzadko (to był pierwszy raz na jakieś trzydzieści).
Odrobinę inaczej działają Fire Cany - tutaj łatwo jest trafić a trudniej uszkodzić (zagłuszanie). SAMy to już czysta ruletka - wbrew pozorom wynik marzenie to wcale nie zestrzelenie jednego samolotu ale zmuszenie całej czwórki bombowców do awaryjnego zrzutu.
Aby uzyskać jakieś zestrzelenie (lub jakiś inny znaczący wynik) trzeba mieć względne szczęście (i modyfikatory) dwa, trzy razy pod rząd. Dodatkowo tabelki są ustawione tak, że "buła" rozkładu faworyzuje lekko USA (w atakach naziemnych zakres 10-14 to na ogół sukces, w atakach p-lot nie).
Reasumując: Losowość jest, ale ze względu na dużą ilość rzutów rzadko kiedy bywa ona decydująca. Spektakularne wyniki trafiają się bardzo rzadko, zwłaszcza po erracie. A duża ilość kulania nie spowalnia za bardzo gry (dobre karty pomocy).
2. Pogoda może ostro namieszać w scenariuszach Rolling Thunder. Środki bombowe nie wymagające widoczności są tuta dopiero w powijakach. Z drugiej strony - pogoda nad Hanoi stanowiła znaczące utrudnienie dla USA. W operacjach Linebacker jest inaczej - bomby kierowane, naprowadzanie laserowe i stada B-52 radzą sobie z chmurami znakomicie.
Pogoda zatem sprzyja NVA. Przy kiepskiej widoczności trudniej lokalizować SAMy i trudniej przed nimi uciekać. A bez lokalizacji nie można ich bombardować (graliśmy z błędem, że można).
Nawet przy katastrofalnym rzucie na pogodę jej wpływ na samo bombardowanie nie jest duży. Najgorsze są problemy z lokalizacją SAMów...
Gra byłaby nie do zniesienia dla eurogracza, gdyby nie duża ilość rzutów - redukująca znaczenie pojedynczego fuksa. Do tego dochodzą modyfikatory z sytuacji - przy tak dużej ilości rzutów nie da rady wygrać partii jednym pechem. NVA musi się przyzwyczaić do pudeł, takie chwile jak zestrzelenie przez AAA zdarzają się naprawdę rzadko (to był pierwszy raz na jakieś trzydzieści).
Odrobinę inaczej działają Fire Cany - tutaj łatwo jest trafić a trudniej uszkodzić (zagłuszanie). SAMy to już czysta ruletka - wbrew pozorom wynik marzenie to wcale nie zestrzelenie jednego samolotu ale zmuszenie całej czwórki bombowców do awaryjnego zrzutu.
Aby uzyskać jakieś zestrzelenie (lub jakiś inny znaczący wynik) trzeba mieć względne szczęście (i modyfikatory) dwa, trzy razy pod rząd. Dodatkowo tabelki są ustawione tak, że "buła" rozkładu faworyzuje lekko USA (w atakach naziemnych zakres 10-14 to na ogół sukces, w atakach p-lot nie).
Reasumując: Losowość jest, ale ze względu na dużą ilość rzutów rzadko kiedy bywa ona decydująca. Spektakularne wyniki trafiają się bardzo rzadko, zwłaszcza po erracie. A duża ilość kulania nie spowalnia za bardzo gry (dobre karty pomocy).
2. Pogoda może ostro namieszać w scenariuszach Rolling Thunder. Środki bombowe nie wymagające widoczności są tuta dopiero w powijakach. Z drugiej strony - pogoda nad Hanoi stanowiła znaczące utrudnienie dla USA. W operacjach Linebacker jest inaczej - bomby kierowane, naprowadzanie laserowe i stada B-52 radzą sobie z chmurami znakomicie.
Pogoda zatem sprzyja NVA. Przy kiepskiej widoczności trudniej lokalizować SAMy i trudniej przed nimi uciekać. A bez lokalizacji nie można ich bombardować (graliśmy z błędem, że można).
Nawet przy katastrofalnym rzucie na pogodę jej wpływ na samo bombardowanie nie jest duży. Najgorsze są problemy z lokalizacją SAMów...
Z instrukcji:
Nie znalazłem nic o trybie solo.Two players are required, one to play the North Vietnamese (the Democratic Republic of Vietnam, or DRV player) and one to play the Americans (the US player).
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
W takim razie na BGG są bzdury, zerknij Andy jak możesz. Albo ja źle odczytuję dział Information. Chyba że są jakieś domowe zasady solo? Ale wtedy raczej nie podaje się w tych informacjach, że w daną grę można grać samemu?
http://www.boardgamegeek.com/boardgame/ ... -1965-1972
http://www.boardgamegeek.com/boardgame/ ... -1965-1972
Trzech graczy rekomenduje tam grę solo, jeden odradza.
To pewnie na tej zasadzie, że w każdą grę można grać w pojedynkę, jak się człowiek uprze. W tym przypadku jednak niech się wypowiedzą weterani Downtowna. Może są jakieś dodatki, ekstra scenariusze, pomysły graczy?
To pewnie na tej zasadzie, że w każdą grę można grać w pojedynkę, jak się człowiek uprze. W tym przypadku jednak niech się wypowiedzą weterani Downtowna. Może są jakieś dodatki, ekstra scenariusze, pomysły graczy?
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
-
- Sous-lieutenant
- Posty: 384
- Rejestracja: sobota, 14 marca 2009, 08:40
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Na oficjalnej stronie gry zawarte są zasady do gry solo. Zasady te są grywalne, chociaż zawierają kilka luk.
Nie grałem w wariant jednoosobowy, ograniczyłem się do przejrzenia zasad. Moim zdaniem - nadają się do gry jeśli ktoś ma ochotę na ten konkretny okres historyczny. W przeciwnym wypadku - polecam inne solówki.
W porównaniu z RAF, Downtown solowy sprawia wrażenie dość skomplikowanej "nakładki" na podstawkę a nie pełnokrwistej solówki. Całość jest silnie zalgorytmizowana, ale zachowuje "smaczki" oryginału. Najbliżej im chyba "kalibrem" do solówki z Duel in the Dark.
Nie grałem w wariant jednoosobowy, ograniczyłem się do przejrzenia zasad. Moim zdaniem - nadają się do gry jeśli ktoś ma ochotę na ten konkretny okres historyczny. W przeciwnym wypadku - polecam inne solówki.
W porównaniu z RAF, Downtown solowy sprawia wrażenie dość skomplikowanej "nakładki" na podstawkę a nie pełnokrwistej solówki. Całość jest silnie zalgorytmizowana, ale zachowuje "smaczki" oryginału. Najbliżej im chyba "kalibrem" do solówki z Duel in the Dark.
Stoją jak byk. Coś niedokładnie sprawdziłem.Ezechiel pisze:Na oficjalnej stronie gry zawarte są zasady do gry solo.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- Arteusz
- Praetor
- Posty: 3144
- Rejestracja: niedziela, 7 października 2007, 16:17
- Lokalizacja: Kielce
- Been thanked: 1 time
Na BGG w zakładce Files też są.
Moje gry
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Szlachectwa nie nabiera się przez urodzenie, ale przez czyny.
"Moim obowiązkiem, jako patrioty, nie jest umrzeć za swój kraj, ale sprawić, żeby wróg oddał życie za własny".
Nie testowałem zasad solo, ale tak jak kolega wcześniej napisał, nadają się najprawdopodobniej tylko do zrobienia sobie symulacji walk z tego okresu. Jako pełnowartościowy soliter się nie nadają.
Poza tym gdzie tu frajda z dummy flightów i ukrytej artyrelri jak jej inny gracz nie kontroluje Cała frajda we wciąganiu amerykanina w pułapki zapewne znika
Ciekawi mnie jeszcze Elusive Victory które niedawno wyszło. Te same bazowe zasady tylko walki w Izraelu we wszystkich ich ważniejszych wojnach. Jak tylko będzie w moim zasięgu finansowym to może sobię sprawię bo teatr działań ciekawy i mechanika i skala też mu będą dobrze odpowiadać.
Poza tym gdzie tu frajda z dummy flightów i ukrytej artyrelri jak jej inny gracz nie kontroluje Cała frajda we wciąganiu amerykanina w pułapki zapewne znika
Ciekawi mnie jeszcze Elusive Victory które niedawno wyszło. Te same bazowe zasady tylko walki w Izraelu we wszystkich ich ważniejszych wojnach. Jak tylko będzie w moim zasięgu finansowym to może sobię sprawię bo teatr działań ciekawy i mechanika i skala też mu będą dobrze odpowiadać.
Co do kolegów którzy tak się frustrowali, że tak ciężko sie samoloty zestrzeliwuje. I bardzo dobrze! To pokazuje, ze system jest dość realny, poza tym tak jak widziałem jego efekty po walce to rzeczywiscie odczucie jest realistyczne. Nie wszystkie walki powietrzne kończyły się zestrzeleniami, tak naprawdę duża większość z nich kończyła się bez większych strat (albo bez strat w ogóle).
Poza tym jesli wyrzutnia rakiet zmusiła flight do porzucenia bomb w lesie a nie na celu to jak najbardziej spełniła swoje zadanie. Celem strony wietnamskiej nie jest zestrzeliwanie amerykanów tylko powstrzymanie ich przed bombardowaniem celów (w tym wypadku flight który przed dotarciem do celu zrzucił bomby jest traktowany jako tzw. "mission kill" znaczy, że nie zniszczony ale nie możę już wykonać zadania - choć oczywiście bezpośrednio za niego nie dostajecie VP w grze).
Tak samo eskorta amerykańska ma (z reguły, nie liczę takich oberacji jak "bolo") za zadanie osłaniać bombowce. Jeśli związali myśliwce wroga walką i zmusili do ucieczki, a nie dopuścili do grupy bombowej, nawet bez zadania mu strat to jak najbardziej zapracowali na swoją wypłatę
To też jest bardzo fajne w tej grze. Trzeba dobrze zrozumieć zadania poszczególnych grup po obydwu stronach, które w rzeczywistości są inne niż się na pierwszy rzut oka wydaje.
Zresztą sam autor w zasadach albo w jakichś artykułach na swojej stronie dobrze to wszystko opisał.
Poza tym jesli wyrzutnia rakiet zmusiła flight do porzucenia bomb w lesie a nie na celu to jak najbardziej spełniła swoje zadanie. Celem strony wietnamskiej nie jest zestrzeliwanie amerykanów tylko powstrzymanie ich przed bombardowaniem celów (w tym wypadku flight który przed dotarciem do celu zrzucił bomby jest traktowany jako tzw. "mission kill" znaczy, że nie zniszczony ale nie możę już wykonać zadania - choć oczywiście bezpośrednio za niego nie dostajecie VP w grze).
Tak samo eskorta amerykańska ma (z reguły, nie liczę takich oberacji jak "bolo") za zadanie osłaniać bombowce. Jeśli związali myśliwce wroga walką i zmusili do ucieczki, a nie dopuścili do grupy bombowej, nawet bez zadania mu strat to jak najbardziej zapracowali na swoją wypłatę
To też jest bardzo fajne w tej grze. Trzeba dobrze zrozumieć zadania poszczególnych grup po obydwu stronach, które w rzeczywistości są inne niż się na pierwszy rzut oka wydaje.
Zresztą sam autor w zasadach albo w jakichś artykułach na swojej stronie dobrze to wszystko opisał.
No poukrywane SAM'y tak SEAD i IRON HAND tak naprawdę też wystarczy, że SAM'y zdezorganizuje a nie zniszczy.
Historycznie najwięcej strat amerykanom zadała artyleria, w drugiej kolejnosci myśliwce a w trzeciej SAM'y. Skuteczność Dźwin wyniosła jakieś oczałamiające 2% na koniec wojny, ale każdy podkreśla w różnych opracowaniach, że zmuszły one jednak samoloty do latania na niskich wysokościach, gdzie artleria zbierała swoje żniwo.
Historycznie najwięcej strat amerykanom zadała artyleria, w drugiej kolejnosci myśliwce a w trzeciej SAM'y. Skuteczność Dźwin wyniosła jakieś oczałamiające 2% na koniec wojny, ale każdy podkreśla w różnych opracowaniach, że zmuszły one jednak samoloty do latania na niskich wysokościach, gdzie artleria zbierała swoje żniwo.