Z przyjemnością przedstawiam raport bitewny ze starcia między armiami II Cesarstwa Francji (Armia Włoch) i Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii (Armia Kolonialna) na 1500$.
Celem raportu jest ogólne pokazanie jak wyglądają typowe starcia w BW: Lee.
UWAGA - NA NIEKTÓRYCH TELEFONACH ZDJĘCIA MOGĄ SIĘ NIE WYŚWIETLIĆ.
Zacznijmy od filozofii budowania rozpisek. Moja Armia Italii miała wykorzystać, to co u Francuzów bardzo dobre, czyli piechotę (z zamysłem częstego wykorzystywania Furia Francese), wspartą nieliczną artylerią (tylko 6 baterii, ale 5 skupione w artylerii rezerwowej). Wystawiłem m.in. dwa pułki Legii Cudzoziemskiej. Zwłaszcza pierwszy korpus (Philiberta) był przeznaczony do uderzeń, drugi (Canrobert), był bardziej osłonowy. Moim atutem była przede wszystkim silna kawaleria - brygada dragonów i brygada kirasjerów, wsparta 1 baterią artylerii. W odpowiednim terenie (nie zmniejszającym ruchu) są oni niszczycielski. Z taką siłą chciałem zniszczyć kawalerię przeciwnika, gdziekolwiek się ona pojawi i potem swoją kawalerią zająć podstawę operacyjną przeciwnika. Dlatego wybierając taktyki armii (robi się to przed bitwą) wybrałem tę neutralną - trudniejszą, ale dającą więcej punktów, zaś jako taktykę kawalerii wybrałem "miażdżącą szarżę", która daje dodatkowe punkty zwycięstwa, jeśli kirasjerzy kogoś zniszczą.
Jak się okazało po bitwie (wtedy ujawnia się taktyki, czyli wcześniej nie znamy celów przeciwnika) Wojtek również wybrał taktykę neutralną ale dla kawalerii ruch oskrzydlający - świetne zagranie (o tym dlaczego - za chwilę). Jego armia składała się z dwóch korpusów piechoty, nie było w niej jakichś elitarnych jednostek, za to sporo po prostu dobrych (z wartością ogniową 7), ale i trochę piechoty kolonialnej jako wsparcia dla drugiej linii. Dzięki tej piechocie zyskał również dwie darmowe kawalerie kolonialne - nie tak dobre w walce jak jazda francuska, ale ruchliwe.
Sytuacja na polu bitwy po wystawieniu korpusów.
Na początku oczywiście gracze zamiast korpusów wystawiają znaczniki patroli (po 2 na korpus - jeden ukrywający korpus, drugi fałszywy) - dzięki temu nie wiedzą gdzie zmierza ich przeciwnik - ten system gwarantuje wiele zaskoczeń.
Wojciech dzięki taktyce ruch oskrzydlający wystawił dwa znaczniki na flance (jeden z kawalerią, drugi zwykły zwiad). Już w pierwszych ruchach odkrył dwa moje znaczniki (kosztem swojego jednego), a następnie moją jazdę (wystawiając swoją). Ponieważ Wojtek wystawił swoją jazdę na górce, więc zablokował tam ruch moich znaczników - gdy bowiem zbliżą się na 12 cali do znacznika lub jednostek wroga, to należy je ujawnić i odkryć jednostki, które odkrywają (jeżeli nie są zwykłym zwiadem).
Wobec tego mój główny korpus - Philiberta, musiał ujawnić się na skraju pola bitwy. Tyle wyszło z planu szybkiego zajęcia wzgórza w centrum po lewej, które miało być osią całego manewru... Manewr Wojtka był genialny, lecz ryzykowny. Jego jazda bowiem była bardzo daleko od pozostałych korpusów (które niebawem też się ujawniły).
Zdecydowałem się zmodyfikować plan i wykorzystać osamotnienie jazdy brytyjskiej. Philibert miał pomaszerować szybko na przód, kawaleria Partoneauxa zaatakować je od lewej, a artyleria Forgeota ostrzeliwać ze wzgórza po prawej. Oznaczało by to, że jakkolwiek by Wojtek nie wystawił swoich jednostek, to musiałby się wystawić bokiem do moich armat lub jazdy, albo... opuścić wzgórze i mi je oddać.
Niestety Philibert nie zdał rozkazu i ruszył się tylko 3 cale zamiast 12, więc zadanie to przypadło jeździe i artylerii.
Korpus Philiberta za chwilę ruszy się tylko 3 cale (maksymalny dystans ruchu przy nie zdaniu rozkazu). Szczęśliwie Philibert ma charakter neutralny, więc nie zrobił niczego nierozsądnego, jak ostrożni, czy agresywni generałowie
Philibert na flance kawalerii Cardigana. Wojtek oznaczył kostkami straty i przygwożdżenie swojej jazdy i artylerii przez ostrzał moich armat.
Tak to wyglądało w momencie kiedy podejmowałem decyzję o flankowaniu kawalerii Cardigana. Korpus Canroberta jeszcze nie ujawnił się spod znacznika i NIE wiedziałem pod którymi znacznikami znajdują się korpusy brytyjskie i jaką mają siłę. Trzeba ryzykować, czytać teren i odgadywać zamiary przeciwnika - jak prawdziwy wódz naczelny
Artyleria Forgeota na wzgórzu ostrzeliwała brytyjskie armaty z dywizji kawalerii.
I nagle mamy niespodziankę
W tej turze ujawniły się oba korpusy brytyjskie, Codringtona po lewej i Browna po prawej oraz artyleria rezerwowa armii (u góry - dwie armaty morskie). Znałem już zatem mniej więcej skład wojsk przeciwnika i dyslokację. Wszystko zależało od szybkości postępowania, a zatem od uzyskania inicjatywy - kto pierwszy się ruszy, ten skorzysta na sytuacji
Po prawej ujawniłem korpus Canroberta - miał osłaniać prawą flankę Philiberta i chronić punkt strategiczny za swoimi plecami (po prawej).
Korpus Codringtona.
Korpus Browna.
Korpus Canroberta.
Wojtek wygrał inicjatywę (miał lepszego WN - więcej kostek dowodzenia). Jego kawaleria obróciła się, ale artyleria nie mogła tego zrobić, gdyż została przygwożdżona ogniem mojej artylerii w poprzedniej turze, a Wojtek nie zdołał jej odgwoździć - przez co nie mógł jej również zebrać (odzyskać zwartość).
Ku mojemu zaskoczeniu kawaleria kolonialna szykowała się do walki z moją jazdą! Dzielni żołnierze!
Tymczasem moja artyleria rezerwowa armii zaczęła obrywać od brytyjskiej - nie miałem nawet jak jej odpowiedzieć. 40-funtowe Armstrongi mają bowiem 27 cali zasięgu, a moje armaty systemu La Hitte tylko 18...
Forgeot - nie mogąc odpowiedzieć armatom morskim ogniem, skupił się na ostrzale osłabionej artylerii, która była z kawalerią i całkowicie ją zniszczył. Droga do szarży mojej kawalerii stała otworem.
Podstawka słonia pełni funkcje informacyjne i ozdobne.
Ponieważ Wojtek aktywował jazdę, a następnie ja aktywowałem artylerię rezerwową armii, następna aktywacja należała do niego. Rozkaz "marsz" otrzymał Codrington.
Wojciech zdał test rozkazu dla korpusu Codringtona - nie miałem mu niestety jak zaszkodzić moimi kartami bitewnymi - wprowdzają one dodatkowy element losowości, rzekłbym chaosu na polu bitwy. Za to karta "ciężka kawaleria" mogła się wkrótce przydać
Codrington ustawił się na flance Cardigana. Po raz kolejny trzeba było zrewidować plany.
Mogłem poczekać z aktywacją kawalerii do samego końca - w tamtym rejonie nic już i tak by się nie zmieniło. Aktywowałem zatem korpus Canroberta, który dotarł do strumienia - dającego modyfikatory w obronie.
Wojtek nie ruszył korpusu Browna (w lecie, na przeciw Canroberta), przyjmując tam postawę wyczekującą.
W ramach zrewidowanego planu postanowiłem zaatakować siłami Philiberta jego korpus Codringtona - ryzykowna decyzja z uwagi na przewagę liczebną Brytyjczyków i wsparcie ich artylerii. Liczyłem jednak na moje armaty i Legię Cudzoziemską. A najbardziej liczyłem, że moi dragoni i kirasjerzy wyeliminują jego kawalerię i wbiją się na flankę jego oddziałów.
Francuska kawaleria ruszyła do ataku (zdałem rozkaz "Natarcie", który to umożliwia). W ramach reakcji na atak kawaleria Wojtka kontratakowała, więc spotkaliśmy się w połowie odległości. Doszło od razu do walki wręcz (bez fazy strzelania - szarżująca jazda nie strzela). Dragoni odepchnęli i mocno poharatali jazdę przeciwnika. Kirasjerzy też odepchnęli wroga i nawet go rozbili, ale sami w wyniku walki i pościgu stracili 3 poziomy dezorganizacji.
Walka jazdy.
Zgodnie z pierwotnym planem kirasjerzy zaatakowali na flankę przeciwnika (po odepchnięciu jazdy). Mimo dużych strat, które dawały spory modyfikator wartości ogniowej (WO) przeciwnikowi, spodziewałem się sukcesu - atak od flanki daje też bonusy do morale (rzuty obronne).
Tymczasem jednak Wojtek rzucił nadzwyczaj dobrze, a ja w rzucie obronnym, na 9 kostek miałem tylko... 1 sukces. Ponieważ wykorzystałem już przerzut, który wynika z poziomu morale mojej armii (wysoki), wiec nie mogłem nic przerzucić. Kirasjerzy zostali zniszczeni... hańba!
Nie lepiej szło Forgeotowi, jedna z jego podstawek artylerii została rozbita - trzeba wtedy próbować ją zebrać na koniec tury, korzystając z kostek generała. Tych samych kostek, które musisz użyć do zdania rozkazów... Bycie wodzem naczelnym to sztuka wyborów.
Sytuacja przybrała mało korzystny obrót - wszystko było w rękach francuskiej piechoty. Wyjąc jak furie - żołnierze z korpusu Philiberta rzucili się do ataku - z przodu dwa pułki Legii z batalionami chasseurs, za nimi dwa pułki piechoty.
Jak zaplanowałem ten atak? Pułk Legii po lewej zaatakował przeciwnika po skrajnej lewej. Za nim miał podążyć pułk piechoty i spróbować wykonać oskrzydlenie. Drugi pułk Legii (z przodu po prawej) miał zaatakować jednostkę na prawo od armat, pułk piechoty z tyłu za nim miał zaatakować jednostkę maksymalnie po prawej. Wsparcia ogniowego miała udzielić artyleria rezerwowa armii ze wzgórza.
Jak wyszedł ten atak... Udał mi się rzut na oskrzydlenie, ale Wojciech rzucił test na zablokowanie tego ruchu - wspierająca z tyłu jego brygada wyszła na skrzydło i doszło do walki czołowej z moją piechotą.
Jak wszystkie walki, gdzie można strzelać zaczynamy od walki ogniowej, gdzie podstawki są ustawiane w odległości cala od siebie. Do kostek piechoty doliczamy kostki artylerii - jeśli ona wspiera. Przy takim ustawieniu brytyjskie Armstrongi mogły walić do Legii kartaczami...
Co się wydarzyło dalej. Po lewej stronie widać moją piechotę, która próbowała oskrzydlić przeciwnika, ale zderzyła się czołowo z oddziałem wroga. Do każdej walki zadeklarowałem użycie specjalnej zdolności armii francuskiej "Furia Francese", która pozwala mi rozpocząć walkę wręcz nawet jak nieznacznie przegram walkę ogniową - w normalnej sytuacji może do niej dojść tylko w razie wygranej stosunkiem 1:0 (przy wyższej wygranej przeciwnik jest od razu odepchnięty - bez walki wręcz). Moja piechota dosłownie rozniosła karabinami i bagnetami przeciwnika. Na pierwszym planie widać Legię, która właśnie walczy wręcz. Ona też rozniosła przeciwnika.
Legia po wygranej, w ramach dodatkowej rundy walki ruszyła do pościgu i wpadła na kawalerię, którą wcześniej odepchnęli i pokiereszowali kirasjerzy. Z jazdy niewiele zostało. Zatem oba moje pułki na prawym skrzydle osiągnęły całkowity sukces.
Na tym samym zdjęciu, obok armaty Armstronga nie widać dostawionej mojej drugiej jednostki Legii. To dlatego, że wyraźnie przegrała walkę (kartacze zrobiły swoje) i została odepchnięta.
Prawa flanka ataku Philiberta. Przykład dostawienia jednostek do walki ogniowej (na 1 cal).
I znowu Furia Francese pozwoliła mi dostawić się do walki wręcz i... rozbić przeciwnika.
Po wszystkich walkach wydarzyła się ciekawa sytuacja. Oddziały przeciwnika, które stykają się bokami z naszymi (po walkach) są odpychane (zobacz rozdział 9.18 w podręczniku) - w tej sytuacji w bok. Ponieważ po obu bokach znajdowały się moje pułki, więc obie jednostki Wojtka zostały rozbite (należy je wtedy ustawić przy dowódcy korpusu, dalej niż 6 cali od moich jednostek i testować zebranie na koniec bitwy - porażka oznacza ich zniszczenie).
Wojtek kontratakował jedyną pozostałą mu jednostką na mój pułk po prawej stronie, ale walka zakończyła się remisem i obie jednostki zostały odepchnięte.
Tak wyglądała sytuacja ogólna po walkach korpusów Philiberta i Codringtona - Brytyjczycy stracili 4 podstawki (1 jeszcze wcześniej). Brytyjskie jednostki u góry musiały się zbierać. Atakiem tym również zająłem punkt strategiczny w centrum pola bitwy, który był mi potrzebny do spełnienia warunków zwycięstwa, zgodny z wybraną przeze mnie taktyką armii.
Aby pociągnąć sukces dalej moi dragoni zaatakowali osłabioną kawalerię brytyjską, ale zostali rozbici w tym ataku przez ogień 40-funtowych, morskich Armstrongów. Francuska kawaleria nie spisała się w tej bitwie...
A tak wyglądała sytuacja na koniec bitwy. Canrobert przekroczył strumień i był gotowy do walki z korpusem Browna. Tymczasem Codringtonowi zostały tylko 3 jednostki (w tym armata) z 7, którymi dysponował na początku. Nie stanowił już zagrożenie dla Philiberta. Szczęśliwie moi dragoni zebrali się na koniec tury.
Brytyjczycy na koniec tury stracili morale armii i bitwa dobiegła końca. Teoretycznie Brown mógłby jeszcze spróbować zaatakować Canroberta, ale nie miał aż takiej przewagi jakościowej, żeby zdecydowanie wygrać (choć wszystko jest możliwe).
Ujawniliśmy nasze taktyki armii i według zapisanych tam celów wyliczyliśmy punkty zwycięstwa, ostatecznie było 28 do 1, czyli 27 punktów różnicy - duże zwycięstwo Francuzów.
Generałów i karty bitewne wylosowaliśmy za pomocą specjalnego programu, dostępnego na naszej stronie, którego autorem jest Wojtek (
http://www.gmboardgames.com/generals/Start.html). Rozpiski zrobiliśmy w kreatorze armii.
Mogliśmy przynieść zatem na bitwę już wylosowanych generałów i tylko potrzebne jednostki, co bardzo przyspieszyło początek gry. Potem rozstawiliśmy tereny (jest to już element gry i trzeba już wtedy myśleć jak je ustawić) i wystawiliśmy znaczniki patroli. Sama bitwa trwała 1.45h (3 tury).
Serdeczne podziękowania za grę dla Wojciecha