Laser Boeinga działa, ale tylko w wysokich warstwach atmosfery.
Niestety zgadzam się z MKG co do stosunkowo małej skuteczności lasera w warunkach gęstej atmosfery, nawet mikrofalowego czy gammalaser.
Pozostaje miotacz plazmy (notabene przy użyciu podobnego mechanizmu co w gaussach).
- laser jako broń piechoty się nie sprawdzi, bowiem: a. ujawnia idealnie pozycje strzelca
To akurat jest słaby argument, albowiem już teraz są dostępne systemy precyzyjnego namierzania ognia strzeleckiego (zminiaturyzowana wersja drugowojennych radarowoych zestawów przeciwartyleryjskich), montowane na robotach, pozwalające na HUDach piechoty niezawodnie wskazać snajpera. W przyszłości każdy wystrzał, nawet z broni wyciszonej, będzie ujawniał strzelca na sieciowym polu walki jak na dłoni. No chyba, że pocisk będzie teleportowany do celu.
W związku z powyższym tradycyjne moździerzy będzą bardzo łatwe do zniszczenia poprzez blyskawiczne ich namierzenie, toteż żeby przetrwać będą musiały stosować "inteligentną" amunicję rakietową stochastycznie randomizującą trajektorię lotu celem rozmycia pozycji moździerzy.
BTW w przysżłości miny i IED będą ponoć bardzo łatwe do wytropienia przez drony wywąchujące pojedyncze cząstki materiałów wybuchowych.
Zaoszczędzona waga musi iść na dodatkowe zapasy, bo po wylądowaniu możliwości dodatkowego zaopatrzenia będą bardzo ograniczone.
Karabiny Gaussa to genialna broń z punktu widzenia logistyki, wymaga tylko prądu (zminiaturyzowany generator fuzyjny) i pocisków z metalów ferromagntetycznych. Przewiduje się że żołnierz będzie szkolony do produkowania sobie własnej improwizowanej amunicji jak w XVII wieku np z gwoździ, kawałków drutu, okruchów rudy z torowisk, zszywek od spinacza etc. Jak trzeba złomu stopionego palnikiem fuzyjnym i odlewanym w foremkach. Serio.
Zależy jak będą podróże kosmiczne wyglądały... Jeśli przyjmiemy, że będą tak długie, że trzeba będzie hibernować, to nie będzie najmniejszego sensu prowadzić jakichkolwiek międzyplanetarnych wojen.
Wolisz ich karmić, ćwiczyć i zabawiać przez parę miesięcy? Hibernacja jest optymalna logistycznie, m.in brak zaników mieśni.
Pancerz wspomagany to jak dla mnie kuriozum. Ciężki, głośny, nieporęczny i wymagający bardzo dobrego zaplecza (o radosnym celu dla snajpera z Gaussowym karabinkiem nie wspominając).
Ekstrapolując obecne trendy zastępowania siły mięśni (męczącej się i podatnej na urazy) silownikami (niezmordowanymi i wydajniejszymi) albo armia zostanie zcyborgizowana (co rodzi problemy natury etyczno-społecznej) albo wsadzone do pancerzy wspomaganych. Zwielokrotniającyh skoki, zapewniających nieprzerwany bieg przez wiele kilometrów z ogromnym obciążeniem, pełną protekcję ABC, generator fuzyjny, etc. Śmigłowce też byly kiedyś ciężkie, głośne, nieporęczne i wymagające zaplecza, a teraz każdy może sobie kupić w sklepie zabawkowym.
W przypadku wojny między-planetarnej jednym podstawowych problemów byłaby logistyka. Tak skomplikowana broń wymagałaby ogromnego zaplecza. Stado mechaników, ciężkie narzędzia, częsci zamienne, litry smarów, chłodziwa, itd.
Ludzie wymagają jeszcze większego zaplecza: lekarzy, psychologów, kucharzy, krawców, prawników, kadrowych, kapelanów, "pań", etc. Jedzenia, leków, rozrywek. I to cały czas, czy walczą czy nie. Roboty zużywają zapasy tylko jeśli walczą, ludzie non stop - tak jak kawaleria konna była juz przed 2 WŚw dużo droższa w eksploatacji i mniej wydajna niźli zmotoryzowana.
Przy wątpliwym optymistycznym założeniu, że człowiek będzie w ogóle na polu bitwy potrzebny.
Założeniu koniecznym dla wargamingu, bowiem jakoś nie potrafimy sie identyfikować z samymi dronami.
Ze smutkiem muszę skonstatować, że najprawdopodobniej realnie ludzki operator będzie potrzebny jedynie by:
a) z daleka od pola bitwy podejmować tylko polityczno-etyczne decyzje, co do autoryzacji otwarcia ognia i przestrzegania ROE (konwencja genewska póki co zakazuje stosowania systemów broni samodzielnie otwierających ogień, czyli jeżdżących samostrzałów);
b) zapewniać wywiad, PR i opiekę psychologiczną wobec miejscowych poprzez jakieś wydumany roboci przyjazny interface ("
As-Salāmu `alaykum. To ja Serdeczny Miś, dbam o Was kochani mali Irańczycy, znacie mnie z TV i Zestawów "Serdeczny Miś" przyszedłem rozdać cukierki, zapytać się o Wasze zdrowie i czy nie ma tutaj w okolicy złych ludzi ze strrrrasznej Gwarrrrrdi Rrrrrewolucyjnej.") - nieludzki, aby uniknąć efektu Doliny Niesamowitości. Ew. w ostateczności osobiście.
Ostateczna przewaga tarczy nad mieczem przekracza moją wyobraźnię i napawa mnie smutkiem (tak samo jak fizyczna niemożliwość zbudowania "cloaked starships"). Zapytałbym się o to Ezechiela z naszego forum (fizyka od materiałów).