Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Iganie 1831, Ostrołęka 16 lutego 1807 i inne gry oparte na zasadach systemu
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Raleen »

Wzorem niektórych autorów rozpoczynam cykl dłuższych i krótszych artykułów poświęconych grze "Ostrołęka 26 maja 1831", pracom nad nią i przemyśleniom z tym związanym. Czas pokaże jaki kształt ostatecznie to przybierze. Zależeć to będzie także od Was jako czytelników. Niżej pierwszy odcinek.

Ostrołęka 26 maja 1831 – z dziennika projektanta (1):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=120

Zapraszam oczywiście do komentowania i dyskusji.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Kristo.kk
Adjoint
Posty: 704
Rejestracja: poniedziałek, 14 lipca 2008, 18:50
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 4 times
Been thanked: 84 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Kristo.kk »

W układzie, który zaproponowałeś kryje się jeden kłopot. Piechota i kawaleria blokują sobie ruchy.
Tego w żaden sposób nie da się ominąć. Trzeba etap wcześniej zaplanować ruchy tak by w następnym etapie ruszać się swobodnie. Czasami chciałoby się wykonać ruch piechotą w pierwszej kolejności lub mieć możliwość jakiegoś ruchu specjalnego. Taki manewr piechoty w ruchu kawalerii.

Z kolei jednoczesny atak szarż wypada świetnie. Ten element wydaje się prawdziwy. Piechota się w to nie miesza potwierdzając naturalne odczucia. Tak musiał wyglądać w rzeczywistości atak kawalerii. W jednoczesnych ruchach piechota trochę się wtrąca. Za to nikt nikogo nie blokuje w trakcie poruszania. U Ciebie piechota stoi ślepa i niedomyślna, przyklejona do swojego miejsca. W drugą stronę jest podobnie. Kawaleria tak samo nieruchomo stoi przeszkadzając piechocie. Tu widzę koszty jakie należało ponieść za podział na ruchy kawalerii i piechoty. Uzyskałeś reakcję obrońcy, ale trochę ograniczyłeś swobodę i to jest odczuwalne.

Przyjemnie się czytało. Jak bym widział wnętrzności. Dorzuć jakieś ciekawostki. Na przykład pierwszą próbę ogarnięcia jakiegoś zagadnienia i w czym się nie sprawdziła. Jak doszedłeś do lepszego rozwiązania i czy wszystkie mankamenty zostały usunięte.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Raleen »

Bardzo się cieszę, że napisałeś o tym utrudnianiu sobie wzajemnie ataków i ruchów przez piechotę i kawalerię. To jest ważny POZYTYWNY efekt rozdziału ruchu i walki piechoty i kawalerii. Na polu bitwy nie dało się wspólnych ataków tak łatwo koordynować. Przeprowadzenie operacji tego rodzaju, że gracz odrywa od przeciwnika własną piechotę by zrobić miejsce do wykonania szarży (tzn. żeby w to miejsce wjechała kawaleria) nie było łatwe do wykonania i w praktyce raczej takich manewrów nie przeprowadzano. W międzyczasie przeciwnik mógł zareagować. Tak, że bardzo dobrze, że piechota i kawaleria czasem blokują sobie wzajemnie ruchy, że trzeba wcześniej planować, że często nie da się idealnie ustawić wojsk tak, żeby ramię w ramię ze sobą współpracowały. Tak było. To jest pewna inercja pola bitwy. Oddaje to też dobrze, że dowódca nie mógł nad wszystkim zapanować. Kolejny efekt tego rozdziału jest taki, że nie da się najpierw obejść piechotą (której zwykle jest dużo na polu bitwy) jednostki, którą chce się zaatakować kawalerią, żeby ją przyblokować strefami kontroli albo nawet całkowicie otoczyć, żeby szarżująca kawaleria całkowicie ją zniszczyła.

Kolejny odcinek niebawem. Zastanawiam się czy nie jest to za skomplikowane dla osób nieznających gry. W razie czego będę wdzięczny za opinie.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: clown »

Nawet dla osób nie znających gry takie wpisy mogą być ciekawe a nawet sprowokować do zakupu i sprawdzenia mechaniki. Fajnie się czyta.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Torgill
General of the Army
Posty: 6209
Rejestracja: poniedziałek, 14 czerwca 2010, 00:00
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 917 times
Been thanked: 434 times
Kontakt:

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Torgill »

Bardzo ciekawie i zrozumiale napisane. Myślę, że to jest ok nie tylko dla twórców gier, czy starych wygów, którzy grają od dawien dawna, ale również dla laików.

A rozważałeś symultaniczne (nie naprzemienne) deklaracje dla wszystkich jednostek, niezależnie od typu, ewentualnie zależnie od inicjatywy, lub w podziale na dywizje/korpusy?
W końcu cała zabawa w wojnach napoleońskich polegała na zmuszeniu przeciwnika do przyjęcia formacji, w której musiał przegrać. Bliskość jazdy zmuszała piechotę do formowania czworoboków, które były łatwym celem dla artylerii, lub piechoty nieprzyjaciela w linii. Z kolei bliskość piechoty nieprzyjaciela powodowała formowanie linii, która była wrażliwa na atak jazdy itd. Symultaniczne ataki mogłyby uwypuklić ten element.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Raleen »

Dzięki za opinie, mobilizujecie mnie do dalszej pracy. Już niedługo kolejny odcinek...

Z tą bliskością to jest tak, że w planszówkach generalnie to każdy gracz ma zwykle "blisko" wszystkie trzy rodzaje broni, więc nie bardzo da się to zastosować. W grach bitewnych domyślam się, że jest trochę inaczej. Były kiedyś takie pomysły uzależniające szanse na sformowanie czworoboku przez piechotę od tego jak daleko była kawaleria szarżująca na nią. Im bliżej - tym trudniej. Na pozór bardzo logiczne. Tyle, że pośrednio to prowadzi do niehistorycznych efektów, tzn. kawaleria jedzie tuż za piechotą, ramię w ramię niemal, bo przy takich zasadach tak się opłaca, a tak na polu bitwy raczej nie było.

Z kolei jest u mnie możliwość przeformowywania się w ramach reakcji, o której pisałem, więc to, że ktoś w swojej fazie ruchu przyjmie określony szyk, nie znaczy, że musi w nim pozostać. Tak że samo przeformowywanie się w fazie ruchu (jeśli dobrze rozumiem) i jakieś deklaracje co do tego, u mnie aż tak dużo nie zmieniają. Pewnie tego typu rozwiązania wymagają dodatkowych żetonów albo zapisywania a to zawsze komplikuje i wydłuża rozgrywkę. Przy bitewniakach, gdzie oddziałów jest niewiele, można sobie pozwolić. Ja przyjąłem, że jednak głównym motywem była dezorganizacja. Oddziały nie miały takiego problemu z przeformowaniem się dopóki nie uległy dezorganizacji. Tak samo oczywiście bycie w strefie kontroli nieprzyjaciela utrudnia zmianę szyku, jak oddział słabo wyszkolony to też jest trudniej itd. więc w ramach reakcji to nie jest tak, że każdy się przeformuje automatycznie na to co chce.

Tyle pokrótce. Coś bym jeszcze napisał, ale pokrywa mi się trochę z jednym z kolejnych, szykowanych odcinków ;)
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
pietia2014
Adjudant
Posty: 268
Rejestracja: wtorek, 14 października 2014, 13:42
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Been thanked: 2 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: pietia2014 »

Mi też się podobał pierwszy artykuł o zasadach Ostrołęki. Wszystko opisane logicznie i zrozumiałe dla kogoś, kto rozegrał na planszy choć jedno starcie z epoki napoleońskiej. Jednocześnie dobrze się czyta. Tekst brzmi miejscami jak rozdział z podręcznika taktyki. Po lekturze nasunęły mi się następujące spostrzeżenia (zaznaczam, że nie jestem ani znawcą tematu, ani nie znam Ostrołęki):
Rozdzielenie faz na fazę ruchu i walki kawalerii i piechoty wydaje się być słuszne - podkreśla odrębność tych dwóch rodzajów broni i to, że nie atakowały razem. Ale czy uzasadniony jest układ:
- ruch kawalerii
- walka kawalerii
- ruch piechoty
- walka piechoty?
W powyższej sekwencji niemożliwa jest sytuacja, w której kawaleria atakuje jako druga po piechocie. Takie rozwiązanie wydaje się najczęstsze - miałaby największe szanse w walce ze zmiękczonym rywalem. No i chyba takie było główne zadanie jazdy ciężkiej - dokończyć robotę po piechocie. Rzadko kiedy atakowano nietknięte szyki świeżej piechoty (może się mylę).
Można odpowiedzieć, że jazda będzie mogła ruszyć po piechocie, no ale już w kolejnej turze - 1 turę będzie musiała przestać w miejscu. W takim razie, czy nie lepiej dać fazę ruchu jazdy wciąż jako rozdzielną (dobry pomysł), ale do wyboru - przed albo po ruchu piechoty. Wiem, że trochę komplikuje to kwestie techniczne.
Niemniej uważam, że Twój pomysł z ruchem kawalerii i czworobokami jest znacznie lepszy niż tez w Waterloo 1815.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Raleen »

Powiem tak: w praktyce to się sprawdza o tyle, że dobrze jeszcze dać przeciwnikowi jakąś możliwość reakcji i obrony. Przeciwnik też często musi atakować jak chce obronić jakiegoś punktu, jakaś jednostka jest zagrożona. Po poprzednim etapie, gdzie jego jednostki były związane i musiały się cofnąć też wytwarzają się sytuacje, gdzie kawaleria może znaleźć miejsce do działania dla siebie. Do tego artyleria, o której póki co niewiele pisałem, ale której optymalnie jest używać po ruchu przeciwnika, a przed tym jak uruchamiamy własną kawalerię.

Natomiast pomysł na inną kolejność pojawił się już bardzo dawno i ostatecznie zrobiłem dodatek (który jest w instrukcji na końcu) pt. "Zmienny układ faz gry". Jest tam kilka wariantów.

Jeden z wariantów dopuszcza, że gracz będzie sobie wybierał za każdym razem, czy najpierw uaktywnia piechotę, czy kawalerię.
Ogólnie jak mamy podstawowy schemat:

Aktywacja kawalerii gracza A
- faza ruchu kawalerii gracza A
- faza walki kawalerii gracza A

Aktywacja piechoty gracza A
- faza ruchu piechoty gracza A
- faza walki piechoty gracza A

Aktywacja kawalerii gracza B
- faza ruchu kawalerii gracza B
- faza walki kawalerii gracza B

Aktywacja piechoty gracza B
- faza ruchu piechoty gracza B
- faza walki piechoty gracza B

to można te aktywacje ułożyć inaczej.

Drugi wariant zakłada zrobienie chitów aktywacyjnych i ciągnięcie z kubeczka albo woreczka, by ustalić aktywacja którego gracza teraz nastąpi. Mogą pojawić się różne kombinacje. Aktywacje poszczególnych rodzajów broni obu graczy mogą się przeplatać. Może się np. zdarzyć, że najpierw wypadnie aktywacja piechoty gracza A, a potem aktywacja piechoty gracza B.

Generalnie to jest jeden ze sposobów oddania dowodzenia. Przy czym dopuszczam tutaj nierównowagę stron, np. gracz, który miał lepsze dowodzenie w danej bitwie co etap może ustalać kolejność faz (to kolejny wariant). Możliwe jest też, że danemu graczowi jedna z faz w ogóle wypadnie (tylko w tym wypadku zakładam wybór która).

Póki co nie wprowadzaliśmy tego do zasad podstawowych, bo rodzić może komplikacje w połączeniu z niektórymi przepisami i do samej bitwy pod Ostrołęką z 1831 r. za bardzo potrzebne nie było ze względu na jej specyfikę.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Raleen »

Ostrołęka 26 maja 1831 – z dziennika projektanta (2):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=120

Jak widzicie, nie dałem na siebie długo czekać z drugim odcinkiem.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Kristo.kk
Adjoint
Posty: 704
Rejestracja: poniedziałek, 14 lipca 2008, 18:50
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 4 times
Been thanked: 84 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Kristo.kk »

Dobrze ze zostawiłeś artylerię konną w spokoju. To jedyna jednostka działająca w czasie rzeczywistym. Jej wartość jest naprawdę duża. W otoczeniu czekających na fazę walki wyróżnia się jeszcze bardziej. Jak przeciwnik wykonuje nią ruchy strach pada na własne oddziały. Podjeżdża robi pif paf i wszystko jest możliwe.

Podoba mi się też możliwość reagowania na ruchy drugiej strony. Gra się dzięki temu ciekawiej. Cała przyjemność tkwi w tych zmianach. Podejście do przeciwnika staje się wyzwaniem. To wyzwanie wzrasta, ponieważ nie wiadomo, co się stanie. Plan akcji jest niepewny do samego końca. Koniec też jest niepewny, ponieważ przeciwnik jeszcze w końcówce może coś pozmieniać. Każdy ruch może stać się niewygodny.

Więcej faz w etapie cichaczem przemyciło tą niepewność do środka zmagań. Jakoś wcześniej tego nie zauważyłem.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43314
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3901 times
Been thanked: 2474 times
Kontakt:

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Raleen »

Ostrołęka 26 maja 1831 – z dziennika projektanta (3):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=120

Trzeci odcinek. Tym razem trochę zmieniamy temat.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Petru Rares
Capitaine
Posty: 821
Rejestracja: poniedziałek, 1 czerwca 2009, 22:37
Lokalizacja: Bełchatów/Warszawa
Has thanked: 2 times
Been thanked: 13 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Petru Rares »

Raleen pisze:Ostrołęka 26 maja 1831 – z dziennika projektanta (3):

http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=120

Trzeci odcinek. Tym razem trochę zmieniamy temat.
Fajna lektura.
A jako gracz muszę powiedzieć, że model rozstrzygania starć w Ostrołęce jest chyba najlepszym jej elementem, czymś co wyróżnia ją spośród innych gier o tej skali i tematyce. Sposób wykorzystania współczynnika efektywności idealnie oddaje różnice między poszczególnymi oddziałami. Pomysł oryginalny na skale światowa śmiem rzec.
Radosław Kotowski
Chui
Posty: 747
Rejestracja: środa, 31 grudnia 2014, 17:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 214 times
Been thanked: 22 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Radosław Kotowski »

Całkowicie się zgadzam z poprzednikiem.
Jeżeli chodzi o to co napisałeś o walce ogniowej w B-35 to mam własną interpretację.
Walka ogniowa ma odzwierciedlić dodatkowe straty wynikające z siły ognia p-panc i pancerza danych pojazdów.
W czasie rozstrzygania starcia czołgi również do siebie strzelają (nie ma mowy o żadnym taranowaniu).
Jak my tu przetrwaliśmy?
Awatar użytkownika
Kristo.kk
Adjoint
Posty: 704
Rejestracja: poniedziałek, 14 lipca 2008, 18:50
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 4 times
Been thanked: 84 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: Kristo.kk »

Przyłącze się do pochwał.
Bardzo odpowiada mi ilość elementu losowego.
Tabele walki, w których wynik końcowy wskazany rzutem kości jest lekko modyfikowany wskaźnikami, które nie zależą od szczęścia w moim odczuciu bardzo poprawia grę.
Gdyby za te wskaźniki trzeba było jeszcze rzucać to element losowy zacząłby dominować.
A wytrzymałość nerwowa gracza na brak szczęścia może szybko się skończyć. Super, jeśli uda się odwzorować realia pola wali. Tylko, kto będzie chciał grać w grę, na którą masz ograniczony wpływ. Bo głównym rozgrywającym jest los.
Mnie kości denerwują. Wybieram gry z jak najmniejszym czynnikiem losowym. Zasady i tabele walki wymyśliłeś świetnie.
3K6 to też myślę dobry pomysł. Im mniej kostek tym szczęścia trzeba więcej.
Awatar użytkownika
clown
Général de Division Commandant de place
Posty: 4423
Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
Lokalizacja: Festung Stettin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 8 times

Re: Ostrołęka 26 maja 1831 - z dziennika projektanta

Post autor: clown »

Na pewno sposób rozstrzygania walki w "Ostrołęce" jest rzadko spotykany (a kto wie, może nawet nie spotykany), natomiast warto mieć na uwadze co jest kluczowym elementem z punktu widzenia gracza, a mianowicie "graczoprzyjazność". Chodzi tu o połączenie na tyle prostej procedury z efektem symulacyjnym, żeby i gracz nie musiał grzęznąć w przepisach i procedurach i osiągnięty został określony poziom realizmu. Gry taktyczne maja niestety to do siebie, że ilość walk na planszy jest zazwyczaj spora, więc im bardziej skomplikowana procedura, tym bardziej gra się dłuży. Dla mnie pierwszym z brzegu przykładem jest "Fighting Formations", gdzie gracze rzucają po milion razy i dzięki temu dwugodzinne rzeczywiste starcie trwa na planszy dwanaście godzin :shock: Oczywiście nie wiedzą tego gracze, którzy zagrali w FF pierwsze dwa, trzy scenariusze, gdzie jednostek jest mało i czas rozgrywki "mieści się" w realiach starcia rzeczywistego.
Inna sprawa, że nie zawsze wielopłaszczyznowość jest z gruntu zła. Tutaj podam przykład akurat z drugiej wojny światowej i grę "Roads to Moscow" (system taktyczny skalą podobny do B-35) - wieloszczeblowa procedura walki to kilka rzutów, głównie na tzw. Efficency Rating. Ten model wskazuje, że są takie elementy pola walki, które wymagają "testowania swojego szczęścia" i możemy jedynie temu szczęściu odpowiednio pomóc (np. wspierając koordynację sztabem).
A z podobnych opowiastek mam taką ciekawostkę: jeden z moich rywali Vassalowych, były wojskowy i pancerniak, sprawdzał kiedyś różne systemy taktyczne symulujące współczesne pole walki. Modelem był pojedynek T-72 z Abramsem na dystansie 500 metrów przy otwartym terenie. Sam czas pojedynku to w praktyce coś koło 8-10 sekund. I po sprawdzeniu kilku gier wyszło mu, że efekt jest mniej więcej identyczny (w sensie wyniku walki), natomiast najszybsza procedura to: poniżej 10 minut, sprawdzenie 3 tabelek oraz 2 stron w przepisach, natomiast najżmudniejsza to: godzina przeprowadzania procedury, 18 tabelek do sprawdzenia oraz 31 stron w przepisach.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ostrołęka 26 maja 1831”