Children of Hurin - niedokończona książka Tolkiena
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie
Już jest Piękne wydanie z kolorowymi ilustracjami Alana Lee. Dla tych co sięgną po Tolkiena pierwszy raz po obejrzeniu filmu jest dobre wprowadzenie do opowieści-zarys dziejów Beleriandu do momentu Bitwy Nieprzeliczonych Łez-punktu zwrotnego w dziejach Turina, dziedzica rodu Hadora Złotowłosego. Jest więc dobre wprowadzenie dla tych co poznają dopiero dzieła Tolkiena, dla tych co sie w nim juz rozczytują-jest wiecej o Hurinie, tajemniczej siedzibie krasnoluda Mima na Amon Rudh (Dom Okupu) o tym jak przebiegało zycie młodego Turambara za obręczą Meliany...Tyle na gorąco, bo jeszcze nie skończyłem tej książki
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
- Paweł Sulich
- Podporucznik
- Posty: 413
- Rejestracja: wtorek, 7 listopada 2006, 10:16
- Lokalizacja: Józefów
- Been thanked: 3 times
Czytałem gdzieś w necie, że Historia Śródziemia to wszystkie zapiski Tolkiena wydane we 12 tomach przez syna Krzysia, w tym również po kilka wersji różnych wydarzeń, porzucone pomysły itp. Większość tych 12 tomów dotyczy języków Śródziemia, które Tolkien tworzył i choćby z tego względu jest to dzieło bardzo trudne dla tłumacza i jeszcze nikt się nie podjął tego spolszczyć.
Skoro więc w tych 12 t. ukazało się wszystko, to nie za bardzo rozumiem wydanie nowej książki. Czy chodzi o to, że Christopher T. wybrał sobie 1 opowieść, którą już w Historii wydał a teraz tylko ją edytorsko poskładał (powybierał z opcjonalnych możliwości po 1, połączył różne notatki w spójną całość) i wydał znów?
Skoro więc w tych 12 t. ukazało się wszystko, to nie za bardzo rozumiem wydanie nowej książki. Czy chodzi o to, że Christopher T. wybrał sobie 1 opowieść, którą już w Historii wydał a teraz tylko ją edytorsko poskładał (powybierał z opcjonalnych możliwości po 1, połączył różne notatki w spójną całość) i wydał znów?
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie
Myślę, że znajdą się tacy co podejmą sie tej pracy. Jest to oczywiście wielkie wyzwanie, jeśli jest jak mówisz. Ale mamy wielu miłośników Tolkiena, wśród nich są i linwgiści (którzy od lat poznaja tajniki sztucznych języków Tolkiena). Jeśli tylko bedzie zainteresowanie wydawców jestem przekonany, że uda się to przetłumaczyć.Paafko pisze:Czytałem gdzieś w necie, że Historia Śródziemia to wszystkie zapiski Tolkiena wydane we 12 tomach przez syna Krzysia, w tym również po kilka wersji różnych wydarzeń, porzucone pomysły itp. Większość tych 12 tomów dotyczy języków Śródziemia, które Tolkien tworzył i choćby z tego względu jest to dzieło bardzo trudne dla tłumacza i jeszcze nikt się nie podjął tego spolszczyć.
Skoro więc w tych 12 t. ukazało się wszystko, to nie za bardzo rozumiem wydanie nowej książki. Czy chodzi o to, że Christopher T. wybrał sobie 1 opowieść, którą już w Historii wydał a teraz tylko ją edytorsko poskładał (powybierał z opcjonalnych możliwości po 1, połączył różne notatki w spójną całość) i wydał znów?
Jest po części tak, jak to wydedukowałeś- Opowieść o dzieciach Hurina pojawia sie w Silmarillionie jako jeden z rozdziałów, w Niedokończonych opowieściach jest już rozwinięta w dłuzsze opowiadanie, a wydając książkę "Dzieci Hurina" redagujący spuścizne po ojcu Christopher podnosii niejako rangę opowieści do odrębnego dzieła. Czyni to, oprócz powodów marketingowych, rzecz jasna, również dlatego, że jak sie wyraziło tym we wstepie do książki, była to opowieść bardzo ważna dla jego ojca, powstała bardzo wcześnie (zarysy juz w 1917 roku) oraz była ona pozostawiona w notatkach w stopniu bardzo zaawansowanym. Christopher przypuszczał, że ojciec przygotowywał ja kiedyś do wydania jako osobne dzieło.
Więcej o moich wrażeniach po przeczytaniu książki (pozostały mi juz tylko dodatki) wkrótce
Z tego co kiedyś jeden z wydawców mi powiedział to Historii Śródziemia nie wydawano dlatego że "Tolkien Enterprise blach blach" czytaj Krzyś nie zezwalał na tłumaczenie tych pozycji.które Tolkien tworzył i choćby z tego względu jest to dzieło bardzo trudne dla tłumacza i jeszcze nikt się nie podjął tego spolszczyć.
Tłumaczenie byłoby cięzką pracą ale myślę że jest kilku tłumaczy którzy by temu podołali ( i nie mam na myśli Łozińskiego ).
- Paweł Sulich
- Podporucznik
- Posty: 413
- Rejestracja: wtorek, 7 listopada 2006, 10:16
- Lokalizacja: Józefów
- Been thanked: 3 times
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie
A to ciekawe, że nie zezwalano na to tłumaczenie. To byłoby jakims wytłumaczeniem czemu u nas ukazało sie prawie wszystko Tolkiena, wiele książek o nim, a monumentalna historia Śródziemia-nie.Bogus_law pisze:Z tego co kiedyś jeden z wydawców mi powiedział to Historii Śródziemia nie wydawano dlatego że "Tolkien Enterprise blach blach" czytaj Krzyś nie zezwalał na tłumaczenie tych pozycji.które Tolkien tworzył i choćby z tego względu jest to dzieło bardzo trudne dla tłumacza i jeszcze nikt się nie podjął tego spolszczyć.
Tłumaczenie byłoby cięzką pracą ale myślę że jest kilku tłumaczy którzy by temu podołali ( i nie mam na myśli Łozińskiego ).
Pisałem o tym już w innym wątku-takie oceny pod adresem pana Łozińskiego są krzywdzące. Sam kiedys powtarzałem je (bo też mnie raził Łazik-Obieżyświat itp.) zanim nie pochyliłem się któregoś lata nad tym tłumaczeniem i nie przeczytałem tego przekładu. To jest piękny przekład, tłumacz sugerował sie intencjami autora (jego zabiegami wobec języka angielskiego) i próbował to zastosować do polszczyzny. Ale, że przekład klasyczny pani Skibniewskiej jest dobrze ugruntowany i nomenklatura fantasy w polskich książkach została utworzona w oparciu o ten, wówczas nowatorski przekład (były to lata 60-te XX wieku, jeden z pierwszych przekładów Władcy Pierścieni)-a więc: elfy, krasnoludy itd. to nowatorstwo przekładu pana Łozińskiego, który poszedł pod prąd kanonom (np. krzaty zamiast krasnoludy) spowodowała u wielu czytelników, wychowanych na przekładzie Skibniewskiej, gwałtowna reakcję. Z natury przeciez człowiek boi sie tego co nowe, inne, odmienne od tego co sie dobrze zna.
Na pocieszenie mopge powiedzieć, że spotkałem równiez takie osoby, którym ten przekład się podobał, a nie słyszały nic o dyskusji o tym "złym Łozińskim" wśród fanów (nowi czytelnicy). Ze względu na jego baśniowość i bajkowość tłumaczenie to polecałbym szczególnie dzieciom (nawet do poczytania dzieciom przez rodziców). Jeszcze jedno-złą, krecią robotę zrobiło tu wydawnictwo, które najpierw wydało tak oryginalne tłumaczenie, a potem (za wiedzą lecz bez zgody-jak to było ujęte w słowie od tłumacza) wydało jego "poprawioną wersję". Czyli, ugięło sie pod falą (niesłusznej moim zdaniem krytyki.
Podsumowując, dzisiaj na rynku jest już kilka polskich przekładów Władcy Pierścieni. To bardzo dobrze-jest w czym wybierać. Róbmy to więc, jeśli nie lubimy danego tłumaczenia, lecz nie deprecjonujmy dokonań kogos kto naprawdę zrobił dobrą, choć nioedocenianą moim zdaniem robotę.
Na temat tłumaczenia Łozińskiego napisano już wiele.
Jest w tym tłumaczeniu sporo błedów merytorycznych , jeżeli dobrze pamiętam to tłumacz mylił słowa fords i forts ( od razu przypomina mi się klasyczne wizard/lizard ).
Dodatkowo zbyt wiele wniósł od siebie do jednak klasyczengo tekstu i przez ogromną liczbę osób znanegow oryginale.
Tekst na ten temat:
http://home.agh.edu.pl/~evermind/jrrtol ... zeklad.htm
ps
Pan Łożiński zawalił także moim zdaniem "Chaotyczne akty bezsensownej przemocy" w trakcie czytania musiałem sprawdzić kto tłumaczył bo było widać że tłumaczenie jest koszmarne.
Kończe już o Łożińskim bo na szczęscie już nie tłumaczy Tolkiena i nei ma potrzeby aby jego widmo nadal się nami unosiło .
Jest w tym tłumaczeniu sporo błedów merytorycznych , jeżeli dobrze pamiętam to tłumacz mylił słowa fords i forts ( od razu przypomina mi się klasyczne wizard/lizard ).
Dodatkowo zbyt wiele wniósł od siebie do jednak klasyczengo tekstu i przez ogromną liczbę osób znanegow oryginale.
Tekst na ten temat:
http://home.agh.edu.pl/~evermind/jrrtol ... zeklad.htm
ps
Pan Łożiński zawalił także moim zdaniem "Chaotyczne akty bezsensownej przemocy" w trakcie czytania musiałem sprawdzić kto tłumaczył bo było widać że tłumaczenie jest koszmarne.
Kończe już o Łożińskim bo na szczęscie już nie tłumaczy Tolkiena i nei ma potrzeby aby jego widmo nadal się nami unosiło .
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
nie chca wywolywac tlumaczeniowego flejma powiem tylko tye
moznaby tak sadzic (jak mowisz)
gdyby potem J. Lozinski pod przybranym nazwiskiem L. Jezynski (tu moglem przekrecic nazwisko ciut bo nie mam tego przekladu)
przetlumaczyl DIune
- zdawalo by sie ze dokladnie wedlug zalecen tolkiena odnosnie wladcy pierscieni
aha i jeszcze to ze nie przyjechal na zaden konwent na ktorym mialo byc z nim spotkanie (to sie moze juz zmeinilo bo wypadlem z obiego konwentowego ponad 3 lata temu)
moznaby tak sadzic (jak mowisz)
gdyby potem J. Lozinski pod przybranym nazwiskiem L. Jezynski (tu moglem przekrecic nazwisko ciut bo nie mam tego przekladu)
przetlumaczyl DIune
- zdawalo by sie ze dokladnie wedlug zalecen tolkiena odnosnie wladcy pierscieni
aha i jeszcze to ze nie przyjechal na zaden konwent na ktorym mialo byc z nim spotkanie (to sie moze juz zmeinilo bo wypadlem z obiego konwentowego ponad 3 lata temu)
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie
Książkę skończyłem czytać już w piątek, ale chciałem jeszcze przejrzeć dodatki by mieć pełny obraz.
I tak:
Oczywiście nie należy się tutaj spodziewać nowości czy rewelacji. I dlatego trochę się wahałem czy skoro poznałem tą opowieść w wersji z Silmarilliona i Niedokończonych Opowieści jest sens wchodzić w to głębiej.
Odpowiedź na to pytanie zależy od tego czy jest się fanem Tolkiena czy też chce się poprzestać na przeczytaniu jakiejkolwiek jego pozycji (bo wypada znać klasykę). Przy tym ostatnim podejściu po książkę siegać nie warto-lepiej już przeczytać którąkolwiek z wydanych dotąd pozycji. Jeśli jednak Tolkiena sie lubi, nie warto pożałować grosza. Oprócz wydania starannego edytorsko, za umiarkowaną cenę (w sklepie 39,50 zł) otrzymujemy forme powieściową jednej z ważniejszych opowieści składających sie na tolkienowską mitologię zawartą w "Silmarillionie".
Książkę zredagował sędziwy już syn Tolkiena, Christopher, który już wcześniej, dla potrzeb wydawniczych skompilował opowieści z Dawnych Dni w "Silmarillion" po śmierci ojca, później czuwał nad dalszą wydawaną spuścizną Profesora (m. in. Niedokończone Opowieści). Moim zdaniem, Christopher Tolkien jeśli już ingeruje w tekst opowieści o Dzieciach Hurina, robi to w bardzo wyważony sposób. Świadomy wielu istniejących wersji niektórych epizodów, różnic w przygotowywanej do druku zaawansowanej wersji opowieści zachowanej w notatkach ojca w stosunku do innych wydarzeń przedstawianych na kartach jego dzieł, pełni rolę komentatora i ingeruje w główny tekst tylko wtedy gdy zachodzi taka konieczność. Dzięki temu poznajemy szereg szczegółów z młodości Turina, ludziach jacy go otaczali, czy też okoliczności największego czynu Turambara- zabicia Glaurunga.
Określony kontekst historyczny w jakich się owe wydarzenia rozgrywają sprawiąć na pozór mogą trudność nowemu czytelnikowi. Dlatego też dodany jest specjalny rozdział wprowadzający czytelnika w atmosferę tamtych, bardzo mrocznych w historii Beleriandu, dni. Uproszczony poradnik dotyczący wymowy jest równiez krokiem ośmielającym nowego czytelnika. Odstąpiono bowiem częściowo od przyjętego w klasycznym przekładzie Marii Skibniewskiej zapisu imion i nazw geograficznych bliższego polskiej mowie. Do książki dołączony został szczegółowy indeks imion i nazw geograficzych wraz z objaśnieniem. Ponadto przygotowana na końcu książki została przez Christophera Tolkiena uproszczona mapa Beleriandu gdzie zaznaczone zostały miejsca ważne dla opowieści, inny szkic fragmentu mapy zawarty jest w dodatkach mających charakter komentarza wyboru danej wersji zdarzeń w opowieści/wskazaniu ewentualnych rozbieżności. Książka jest wydana na dobrym papierze i bogato ilustrowana rysunkami znanego ilustratora dzieł Tolkiena Alana Lee.
Jednym słowem-palce lizać...
I tak:
Oczywiście nie należy się tutaj spodziewać nowości czy rewelacji. I dlatego trochę się wahałem czy skoro poznałem tą opowieść w wersji z Silmarilliona i Niedokończonych Opowieści jest sens wchodzić w to głębiej.
Odpowiedź na to pytanie zależy od tego czy jest się fanem Tolkiena czy też chce się poprzestać na przeczytaniu jakiejkolwiek jego pozycji (bo wypada znać klasykę). Przy tym ostatnim podejściu po książkę siegać nie warto-lepiej już przeczytać którąkolwiek z wydanych dotąd pozycji. Jeśli jednak Tolkiena sie lubi, nie warto pożałować grosza. Oprócz wydania starannego edytorsko, za umiarkowaną cenę (w sklepie 39,50 zł) otrzymujemy forme powieściową jednej z ważniejszych opowieści składających sie na tolkienowską mitologię zawartą w "Silmarillionie".
Książkę zredagował sędziwy już syn Tolkiena, Christopher, który już wcześniej, dla potrzeb wydawniczych skompilował opowieści z Dawnych Dni w "Silmarillion" po śmierci ojca, później czuwał nad dalszą wydawaną spuścizną Profesora (m. in. Niedokończone Opowieści). Moim zdaniem, Christopher Tolkien jeśli już ingeruje w tekst opowieści o Dzieciach Hurina, robi to w bardzo wyważony sposób. Świadomy wielu istniejących wersji niektórych epizodów, różnic w przygotowywanej do druku zaawansowanej wersji opowieści zachowanej w notatkach ojca w stosunku do innych wydarzeń przedstawianych na kartach jego dzieł, pełni rolę komentatora i ingeruje w główny tekst tylko wtedy gdy zachodzi taka konieczność. Dzięki temu poznajemy szereg szczegółów z młodości Turina, ludziach jacy go otaczali, czy też okoliczności największego czynu Turambara- zabicia Glaurunga.
Określony kontekst historyczny w jakich się owe wydarzenia rozgrywają sprawiąć na pozór mogą trudność nowemu czytelnikowi. Dlatego też dodany jest specjalny rozdział wprowadzający czytelnika w atmosferę tamtych, bardzo mrocznych w historii Beleriandu, dni. Uproszczony poradnik dotyczący wymowy jest równiez krokiem ośmielającym nowego czytelnika. Odstąpiono bowiem częściowo od przyjętego w klasycznym przekładzie Marii Skibniewskiej zapisu imion i nazw geograficznych bliższego polskiej mowie. Do książki dołączony został szczegółowy indeks imion i nazw geograficzych wraz z objaśnieniem. Ponadto przygotowana na końcu książki została przez Christophera Tolkiena uproszczona mapa Beleriandu gdzie zaznaczone zostały miejsca ważne dla opowieści, inny szkic fragmentu mapy zawarty jest w dodatkach mających charakter komentarza wyboru danej wersji zdarzeń w opowieści/wskazaniu ewentualnych rozbieżności. Książka jest wydana na dobrym papierze i bogato ilustrowana rysunkami znanego ilustratora dzieł Tolkiena Alana Lee.
Jednym słowem-palce lizać...
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 14 maja 2007, 13:13 przez Chevau-léger, łącznie zmieniany 1 raz.
- Chevau-léger
- Sous-lieutenant
- Posty: 364
- Rejestracja: czwartek, 24 sierpnia 2006, 09:06
- Lokalizacja: Varsovie