Dyskusje filmowe
- Leo
- Colonel
- Posty: 1596
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 19:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 16 times
Postuluję przeniesienie kilkunastu ostatnich postów do działu filmowego.
A co do rywalizacji pomiędzy CCl i Ryanem to oba filmy bardzo lubię, ale w ten pierwszy jest pod pewnym względem zdecydowanie nierealistyczny. Chodzi mi o dialogi. W wojsku raczej się tak nie mówi - tam prawie wcale nie ma bluzg! Stwarza to wg mnie dziwny dysonans pomiędzy realistycznie ukazanymi walkami, a tym co mówią i myślą żołnierze. Ale pewnie tak chciał Malick.
W Ryanie (a jeszcze bardziej w Kompanii Braci) mamy za to wszystko bez owijania w bawełnę...
A co do rywalizacji pomiędzy CCl i Ryanem to oba filmy bardzo lubię, ale w ten pierwszy jest pod pewnym względem zdecydowanie nierealistyczny. Chodzi mi o dialogi. W wojsku raczej się tak nie mówi - tam prawie wcale nie ma bluzg! Stwarza to wg mnie dziwny dysonans pomiędzy realistycznie ukazanymi walkami, a tym co mówią i myślą żołnierze. Ale pewnie tak chciał Malick.
W Ryanie (a jeszcze bardziej w Kompanii Braci) mamy za to wszystko bez owijania w bawełnę...
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Ostatni Samuraj
Widzisz Jabu Ty krytykujesz ten film z dwóch pozycji:
1. Niechęć do T. Cruisea.
2. Niezgodność z historią.
W takiej kolejnosci wymieniłeś swoje zastrzeżenia.
Ja z kolei zawsze traktowałem ten film jako jedynie oparty na faktach historycznych. Nie znam, aż tak historii Japonii by czynic tu jakieś zarzuty. Zresztą nawet gdybym znał. Krytykowałem Królestwo niebieskie nie za to, ze zmienili fakty historyczne, ale za to, że zrobili to bez sensu. Czym zaszkodzili tylko opowiadanej historii.
Co do T. Cruisa to go lubię jako aktora, wiec mojemu odbiorowi filmu nie zaszkodził.
Natomiast co do ogólnej oceny filmu - zwyczajnie mi sie podobał.
Ryan
Owszem Ryan był świetny w wielu szczegółach. Ja zresztą nie za szczegóły flm krytykowałem. Bardziej denerwował mnie ogólna wizja reżysera żeby wszystko pokazać w największym mozliwie zblizeniu, jak trzeba w zwolnionym tempie i z powtórkami. Ja zaś uważam, ze walka to chaos w czasie którego nie wszystko można zobaczyć - i tak powinna być przedstawiana.
Zreszta film tak w ogóle był dobry, temu nie zaprzeczę. Natomiast nie był ani przełomowy, jak zapowiadano, ani tak rewelacyjny jak niektórzy twierdzili. Dlatego we mnie pozostawił rozczarowanie.
Co do krytyki "standardowych grup bojowych" to bardziej dotyczyła ona Kompanii braci. W każdym odcinku ci sami. Wiem, ze pojazdy piękne, ale i tak mnie to śmieszyło.
Inne filmy
Jeśli o mnie chodzi to z filmów nakręconych stosunkowo niedawno z pewnością wyróżniłbym Stalingrad. Też walki w mieście, na małym dystansie, a jednak reżyser nie zaglądał Sowietom w walonki.
Widzisz Jabu Ty krytykujesz ten film z dwóch pozycji:
1. Niechęć do T. Cruisea.
2. Niezgodność z historią.
W takiej kolejnosci wymieniłeś swoje zastrzeżenia.
Ja z kolei zawsze traktowałem ten film jako jedynie oparty na faktach historycznych. Nie znam, aż tak historii Japonii by czynic tu jakieś zarzuty. Zresztą nawet gdybym znał. Krytykowałem Królestwo niebieskie nie za to, ze zmienili fakty historyczne, ale za to, że zrobili to bez sensu. Czym zaszkodzili tylko opowiadanej historii.
Co do T. Cruisa to go lubię jako aktora, wiec mojemu odbiorowi filmu nie zaszkodził.
Natomiast co do ogólnej oceny filmu - zwyczajnie mi sie podobał.
Ryan
Owszem Ryan był świetny w wielu szczegółach. Ja zresztą nie za szczegóły flm krytykowałem. Bardziej denerwował mnie ogólna wizja reżysera żeby wszystko pokazać w największym mozliwie zblizeniu, jak trzeba w zwolnionym tempie i z powtórkami. Ja zaś uważam, ze walka to chaos w czasie którego nie wszystko można zobaczyć - i tak powinna być przedstawiana.
Zreszta film tak w ogóle był dobry, temu nie zaprzeczę. Natomiast nie był ani przełomowy, jak zapowiadano, ani tak rewelacyjny jak niektórzy twierdzili. Dlatego we mnie pozostawił rozczarowanie.
Co do krytyki "standardowych grup bojowych" to bardziej dotyczyła ona Kompanii braci. W każdym odcinku ci sami. Wiem, ze pojazdy piękne, ale i tak mnie to śmieszyło.
Inne filmy
Jeśli o mnie chodzi to z filmów nakręconych stosunkowo niedawno z pewnością wyróżniłbym Stalingrad. Też walki w mieście, na małym dystansie, a jednak reżyser nie zaglądał Sowietom w walonki.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Podzielam zdanie gościa o tyle, że Szeregowiec Ryan ma marny scenariusz, za to wykonanie jest rewelacyjne. Przypomnę moje lubione mini-scenki wojenne, które tu jeszcze nie były przytoczone - amunicyjny niemieckiego km-u na plaży klepie celowniczego otwartą dłonią w hełm, by zwrócić mu uwagę na inny cel; Niemcy w mieście toczą działko flak i znajdują się pod ogniem - jeden z pchających kuli się, bo pociski uderzają o koła i błotnik za który pcha działko, rozrywając się dosłownie między jego palcami - obaj z kolegą pod takim ogniem obracają działko. Do tego piękna moim zdaniem akcja w miasteczku skąpanym w strugach deszczu ze snajperem na wieży kościelnej. I te rozrzucone jabłka... Piękne.
Ponadto wspaniały Tom Hanks, niepewny, zestresowany, wątpiący.
Linia tez mi się podobała, ale to inne zupełnie kino, bardziej poetyckie. Ma tą zaletę, że można pójść z dziewczyną albo żoną, na Ryana bym kobiet nie zabierał.
Ponadto wspaniały Tom Hanks, niepewny, zestresowany, wątpiący.
Linia tez mi się podobała, ale to inne zupełnie kino, bardziej poetyckie. Ma tą zaletę, że można pójść z dziewczyną albo żoną, na Ryana bym kobiet nie zabierał.
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- jabu
- Chu-i
- Posty: 757
- Rejestracja: niedziela, 12 marca 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa/Płock
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 41 times
NO NIE! NIE ZNASZ ROCCO?! SERIO? CZY TYLKO TAK PODPUSZCZASZ? BO JAK NIE ZNASZ, TO JUZ WIEM SKĄD CI NIECO PRZESZKADZAŁY MOJE "WTRĘDY" ZWIĄZANE Z CZĘŚCIAMI CIAŁA.Andreas von Breslau pisze:Nie znam po prostu tego 'Rocco barocco' i nie wiem co to.
ALE, ZEBY NIE ZNAĆ ROCCO...
OSTATNIEGO LATA BYŁ W WARSZAWIE I KRĘCIŁ FILM NA NOWYM SWIECIE.
NIE SAM OCZYWIŚCIE... SAM TO ON NIGDY NIE KRĘCI
- jabu
- Chu-i
- Posty: 757
- Rejestracja: niedziela, 12 marca 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa/Płock
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 41 times
LEO pisze:
A co do rywalizacji pomiędzy CCl i Ryanem to oba filmy bardzo lubię, ale w ten pierwszy jest pod pewnym względem zdecydowanie nierealistyczny. Chodzi mi o dialogi. W wojsku raczej się tak nie mówi - tam prawie wcale nie ma bluzg! Stwarza to wg mnie dziwny dysonans pomiędzy realistycznie ukazanymi walkami, a tym co mówią i myślą żołnierze.
- WSTAWAJ K..A BO JAK CI PRZYJ...Ę W DU....KO TO ZARAZ PODSKOCZYSZ!
- MUSIMY TO WYKORZYSTAC ZANIM TE ŻÓŁTE SK..LE TO ZAUWAŻĄ.
TO DWA TEKSTY Z CCL - KTÓRE WYCHWYCIŁEM Z MIEJSCA PRZEWIJAJĄC PRZED CHWILĄ REŻYSERSKĄ WERSJĘ MALICA W ORGINALE. A TO ZE POLSKI PRZEKŁAD IDZIE INACZEJ TO JUZ INNA SPRAWA. W OSTATNIM WTRĘDZIE BYŁY TŁUMACZENIA - ŻÓŁCI BRACIA, JUŻ NAWET NIE ŻÓŁTKI.
PIERWSZA SCENA JAK HARALDSON ZMUSZA CEKAEMISTĘ ABY WALCZYŁ, DRUGA JAK WŚCIEKŁY NOLTE PRZYGOTOWUJE GRUPĘ WYPADOWĄ.
ALE ZASADNICZO ZGADZAM SIĘ Z LEO., ŻE TAM SIE ZA MAŁO ŚLE (NP - GDY PUŁKOWNIK SŁYSZY PRZEZ TELEFON ODMOWĘ KAPITANA CO DO WYKONANIA ROZKAZU. NOLTOWI AŻ GAŁY WYŁAŻĄ Z ORBIT A NIE RZUCA MIĘCHEM.
MIMO TO W NICZYM TO FILMOWI NIE UMNIEJSZA...
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Nolte był w tej scenie wybitny - oskar się należał. Odrobił nią przewiny za miłość do Barbary Streisand z Księcia przypływów.DRUGA JAK WŚCIEKŁY NOLTE PRZYGOTOWUJE GRUPĘ WYPADOWĄ
A co do bluzgania to nie zapamiętałem, żeby te dwa filmy (Ryan i CCL) bardzo sie różniły w tym względzie. CCL ma wiele tekstu "myslanego", filozoficznego w założeniu. Jakby to odsiać to niewiem czy dialogi byłyby takie łagodniejsze. Zwłaszcza te w wykonaniu Harlesona.
Swoją drogą to jak pierwszy raz oglądałem ten film (CCL) to wiedziałem i widziałem, ze ma świetną obsadę. Ale z każdym rokiem okazuje się, zę miał jeszcze lepszą niżby sie zdawało.
To trochę tak jak z innym moim ulubionym filmem - Niebezpiecznymi związkami.
- jabu
- Chu-i
- Posty: 757
- Rejestracja: niedziela, 12 marca 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa/Płock
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 41 times
A WIESZ, ŻE PO "INVADES AT WARSAW" NAKRĘCIŁ 2-CZĘŚCIOWY "INVADES AT MOSCOW". TAM TO DOPIERO POKAZAŁ... KLASĘ NIE ZDEJMUJĄC NAWET TAKIEJ WIELKIEJ NIEDŻWIEDZIEJ CZAPY (ALA FRANCUSKI GWARDZISTA).Anomander Rake pisze:To juz chyba na jakiś wojenny z cyklu Rocco invades...
PRAWDZIWY POPIS MOCY
OJ, ODROBIŁ, ODROBIŁ. W CCL BYŁ ŚWIETNY. W PODOBNYM STYLU ODWARKNĄŁ SIE JESZCZE W "POŻEGNANIU Z KRÓLEM" - KTÓRY TEŻ BARDZO LUBIĘ.Anomander Rake pisze:Nolte był w tej scenie wybitny - oskar się należał. Odrobił nią przewiny za miłość do Barbary Streisand z Księcia przypływów..
- CHOMIK militarny
- Sergeant Major of the Marine Corps
- Posty: 324
- Rejestracja: poniedziałek, 20 listopada 2006, 16:25
- Lokalizacja: Szczecin/UK
- Kontakt:
A mnie się tam podobały praktycznie wszystkie filmy które tu wymieniliście: i kompania, i samuraj i szeregowiec i nawet te z Rocco . Co do "Cienkiej czerwonej lini" widziałem tylko końcówkę w telewizji i od razu pokochałem ten film - i za sceny walki i za dialogi i za atmosferę.
Pinky: Hej móżdżku, co będziemy robić dziś wieczorem? Mózg: To co zwykle Pinky, to co zwykle. Spróbujemy opanować świat.
- Anomander Rake
- Général de Division
- Posty: 3095
- Rejestracja: poniedziałek, 29 maja 2006, 13:06
- Lokalizacja: Wawa i okolice
- Been thanked: 3 times
Fajny film wczoraj widziałem...
Film nosi tytuł "Serenity". Nie jest to film wojenny tylko SF-Thriller (i coś tam jeszcze) ale, że jest godzien polecenia to postanowiłem o nim wspomnieć.
Jak ktoś oglądał film Even Horizon to czasem można mieć wrażenie, że Serenity jest rozwinięciem najfajniejszego wątku z tego filmu. Choć dotyczy to bardziej atmosfery filmu. Generalnie jak ktoś obejrzy ten film bez starchu, w nocy, sam i z głosnikami dookoła to jestem jego fanem.
Wadą tego filmu jest nienajwyższych lotów aktorstwo, ale bez przesady - jest lepiej niż Modzie na Sukces Widać natomiast, że twórcy mieli zapewnione wystarczające środki finansowe na efekty i dekoracje i co więcej - potrafili z nich właściwie skorzystać.
Całkiem niezły jest też humor tego filmu. Akcji nie będę opisywał, bo to nie ma sensu (opisywanie, nie akcja). Powtórzę tylko raz jeszcze - warto!
A jeszcze jedno film jest oceniany na 8.1/10 na IMDb.
Film nosi tytuł "Serenity". Nie jest to film wojenny tylko SF-Thriller (i coś tam jeszcze) ale, że jest godzien polecenia to postanowiłem o nim wspomnieć.
Jak ktoś oglądał film Even Horizon to czasem można mieć wrażenie, że Serenity jest rozwinięciem najfajniejszego wątku z tego filmu. Choć dotyczy to bardziej atmosfery filmu. Generalnie jak ktoś obejrzy ten film bez starchu, w nocy, sam i z głosnikami dookoła to jestem jego fanem.
Wadą tego filmu jest nienajwyższych lotów aktorstwo, ale bez przesady - jest lepiej niż Modzie na Sukces Widać natomiast, że twórcy mieli zapewnione wystarczające środki finansowe na efekty i dekoracje i co więcej - potrafili z nich właściwie skorzystać.
Całkiem niezły jest też humor tego filmu. Akcji nie będę opisywał, bo to nie ma sensu (opisywanie, nie akcja). Powtórzę tylko raz jeszcze - warto!
A jeszcze jedno film jest oceniany na 8.1/10 na IMDb.