Za rok 11 listopada premiera. Pożujemy, zobaczymy...
Akurat temat bardzo bliski moim zainteresowaniom, więc bezlitosny będę.
Uff, doczekałem
Co prawda zdążyłem tylko na polską wersję "prawdy", ale po stercie recenzji bardziej chciałem zobaczyć esencję (walkę w powietrzu) niż odtwarzanie zawiłości historycznych (to znam z książek, na tyle na ile potrafią to ich autorzy przekazać).
No i przyznam, że jestem zaskoczony, jak dobrze to wyszło. Jak na polską produkcję zaskakująco dobrze.
UWAGA na nisko latające spojlery, ale chyba kto miał iść do kina, to już był.
Choć muszę tu zrobić rozróżnienie, które nawet widziałem w którejś recenzji, że widać wyraźny podział na "powietrze" i "ziemię". W jakości, nie w tempie akcji.
Na początek ta pierwsza: Skopanych było tylko kilka ujęć. Bodaj dwa starty pary myśliwców (raz mietki, raz hurasie) w ujęciu od ogona tuż nad lotniskiem i strome dynamiczne wznoszenie. No to groziło przeciągnięciem
Nienaturalnie wyszło. Jedno lądowanie parki mietków też jakoś sztucznie (za dynamicznie i za nisko) wyglądało.
Poza tym: Start z Northolt i nagle jesteśmy nad jakąś dużą wodą. Ossochoźzi
Przecież w okolicy poza Tam Izą większych kałuż raczej nie ma... To są niemal przedmieścia Londynu i baza tego sektora do linii brzegowej miała najdalej ze wszystkich lotnisk 11 Grupy.
Z błędów na "statyce", to w scenie z dekorującym Goeringiem; dziób Gustava w jakiejś chyba późniejszej wersji trochę raził. Na Bob załapało się jedynie trochę Friedrichów z naciskiem na trochę.
Ok. To teraz miodek. Jakoś nikt z recenzentów nie zwrócił uwagi na warstwę dźwiękową. Jeśli ktoś myśli, że w filmie wojennym najważniejsza jest muzyka, to niech wraca do recenzowania romansów
Owszem, jest ważna, pomaga budować klimat i sterować nim, ale tzw. dźwięki wojny są wręcz nie do pominięcia! A tu poza oczywistym rykiem Merlina
mamy np. dźwięki (a raczej stęki) pracującej konstrukcji hurasia. O takim detalu jak różnica odsłuchu tego samego dźwięku z kabiny pilota a z "przestrzeni" już nie wspominając.
BTW: fajnie, żeby ktoś tak pomyślał przy okazji jakiegoś filmu z akcją w przestrzeni kosmicznej. Bo dźwięk w próżni.., no wiecie...
Niestety nie słyszałem "osobiście i na żywo" pracującego DB601, więc zakładam ekstrapolując, że zadbano i o to.
Nie pamiętam jedynie, czy klekot MG FF różnił się od MG 17. Zresztą, nie zdążyłem przyuważyć, czy to były wersje z FF, bo ujęć było niewiele i dość dynamiczne. Zawszeć to jakiś pomysł na maskowanie błędów/niedociągnięć/uproszczeń.
Wyłapałem też kilka kadrów z hurasiami z VF(o ile pamiętam) na kadłubie. Z kontekstu wynikało, że to 303, ale podejrzewam, że to błąd w montażu (zamiana ujęć). Tym bardziej, że w scenie startu alarmowego jakichś angielskich zółtodziobów chłopaki lecą na RF-ach. Obstawiam, że to mógł być dywizjon stacjonujący w Northolt (powinien to być 1 kanadyjski). I to w zasadzie jedyna w filmie przesłanka do tego, że Northolt była bazą sektora, a nie zapomnianą dziurą na uboczu, gdzie tylko Polacy się pałętali. Co gorsza Vincenta nie rozgryzłem prawie do końca filmu. Spodziewałem się Kelleta (nielubianego przez naszych, ze wzajemnością), ale sprytnie "wysunięto przed niego" Forbesa (Forbeski). Zmarginalizowano Kentowskiego, Karubina i paru innych chłopaków opisanych przez Fiedlera...
Jeśli ktoś nie zna historii dywizjonu, to nie wyłapie, ale..., no wiem sam dlaczego, ale kiedy do jasnej ciasnej Krasnodębski dowodził dywizjonem?
Była słynna scena z Paszką i Me-110 (i prawidłowo! Żaden $%$%@ Dornier.), choć inaczej pokazana, niż w każdej książce którą znam
a po chwili mamy scenę, która, jak się spodziewamy będzie słynną rozmową z opierpapier i przeniesieniem dywizjonu w stan operational. Ale nic z tego. Urbanowicz dowiaduje się, że przejmuje dowodzenie po Krasnodębskim
Ewidentnie coś wycięto, bo nie wierzę, żeby tak legendarną scenę po prostu pominięto już na etapie scenariusza. Rozumiem, że pominięto walkę w której zestrzelono Krasnodębskiego, bo to była wtopa i to naprowadzania, którego operator wpakował naszych w zupełnie kijową sytuację taktyczną. Ale wcześniejszą rozmowę Paszki z Kelletem?
Scena pierwszej walki Zumbacha oczywiście fikcyjna, ale sam lot prawdopodobny, bo przed słynnym lotem z Blenheimami miało miejsce kilka patroli na osłonę lotniska i Niemcy po okolicach się kręcili.
Warto, myślę, odnieść się jeszcze do dwóch spraw.
Wątek niemiecki: dobry i zły Niemiec. Ciekawe retrospekcje. Ktoś w recenzjach pisał, że "dobrzy Polacy, źli Niemcy". G... prawda. Zarysowany został problem ideowości pilotów LW i chyba w tak skąpej przestrzeni trudno chyba coś byłoby wykombinować (no, może ten dobry Niemiec w pewnym momencie mógł zamalować swastykę na ogonie, co w rzeczywistości miało miejsce. Któryś JG na znak protestu tak zrobił i nikt za to nie beknął
). Jakoś z tego wybrnięto. Kto wie, może scena z malowaniem kolejnego zestrzału miała być czymś takim, ale musiałbym obejrzeć jeszcze raz.
I ostatnia scena z Niemcami w szpitalu - miodzio
Przy okazji ciekawostka: Urbanowicz faktycznie był w Austrii w czasie Anschlussu.
Wątek romansowy. Dziwny, przyznam. Moja żona twierdzi, że nie był tak do końca głupi. Ale co najważniejsze, nie był osią fabuły...
No właśnie. Tu nie ma fabuły. Nie ma narracji... I tak sobie teraz myślę, czy to błąd i dochodze do wniosku, że nie. To coś jak reportaż i takim w istocie jest książka Fiedlera (którego postać pojawia się raz w filmie). Sam Fiedler co prawda podkolorował, ale co do zasady, to niezależne od siebie opowiadania. Może stąd trochę szarpany ten film....
Czego mi zabrakło? Hordy bombowców. Nie widać tego, a przecież 303 wszedł na scenę gdy naloty zaczęły przybierać niespotykane dotąd rozmiary. Tymczasem mamy rajdy harcowników z pierwszej fazy BoB. Była tylko jedna scena ze stadem heńków i to pod koniec filmu oraz jedna (nie pamiętam w którym miejscu) w której nasze orły koszą Dorniery jak zboże (na oko ze dwie Staffel).
Szkoda. Można było to załatwić choćby ujęciami ze słynnego stołu-mapy w Uxbridge dającymi jako takie pojecie, co się wokół dzieje. Niby niewiele, ale zagęszczałoby to atmosferę, która trochę ulatywała.
Brakowało mechaników, a samoloty zawsze były nówki sztuki. Tymczasem już w połowie września stan był opłakany i często nie udawało się wystawić 12 maszyn.
Brakowało stałych zabudowań bazy. Na litość! To była przedwojenna baza i centrum sektora! Na obrazku mamy barak dispersalu i jakiś namiot
Poza tym, czy piloci nocowali w baraku dispersalu? O ile pamiętam z relacji, to warunki bytowania mieli luksusowe w porównaniu z Francją. Muszę pogrzebać w literaturze.
O aktorstwie trudno mi się wypowiadać bo nie wiele oglądam i mogę być subiektywny (jakbym teraz nie był
), ale "anglicy" dawali radę. "Angielki" były momentami drewniane niczym polscy aktorzy sitcomowi. Adamczyk w zasadzie też dał radę, choć momentami się jakby zacinał w sytuacjach gdy powinien być ostrzejszy, ale to dobrze odegrana postać. Urbanowicz młodzieniaszkiem już nie był i tylko braki kadrowe dawały mi szansę polatać.
Zumbach, o dziwo trochę przypominał Zakościelnego
Reszta raczej nie miała zbyt wielu okazji do zabłyśnięcia. Takich scen jak z Frantiskiem było bardzo za mało
Reasumując. Nie jest tak źle. To jest dobry kierunek. Nie trzeba orać, jest już co poprawiać
. Od 1920 o niebo lepsze. No i nie było gumowych smoków
.
Jeszcze "tylko" zatrudnić dobrego dramaturga i może za 10 lat doczekamy czegoś trzymającego w napięciu. Może lepiej było się trzymać konstrukcji pisarza? Przypominałoby to wtedy trochę Kompanię Braci i jej zbiorowego bohatera.
Czekam teraz na wieści z drugiego, zapowiedzianego filmu. Ciekawe o czym będzie. Czyżby skupimy się na "ziemi"? Mam nadzieję, że po tak fajnych efektach (zaskakująco jak na ten budżet), chłopaki nie zdryfują w teatr telewizji...