Feudalizm - relacje z rozgrywek
: niedziela, 19 grudnia 2010, 18:40
Z racji tego, że nikt jak dotąd nie poruszył tematu, pozwolę sobie być pierwszym sprawozdawcą z rozgrywki.
Niedawno, tydzień temu, zasiedliśmy z kumplem do nabytej niedawno gry "Feudalizm". Po wcześniejszym zapoznaniu się z instrukcją rozpoczęliśmy rozgrywkę.
W pierwszym etapie gry rozgrywka rozwijała się dość miarowo. Obaj dysponowaliśmy jednym grodem, drużyną książęcą, niewielką ilością zasobów. Stopniowo rozpoczęło się badanie okolicznych ziem, lokowanie wsi, zakładanie pól uprawnych, tartaków, kamieniołomów.
Po okresie mniej - więcej 10 etapów ( dla niewtajemniczonych, ok. 2,5 wirtualnego roku gry ) moje księstwo zostało wręcz "najechane" przez wilcze watahy . Od samego początku przeciwnik zyskiwał przewagę. Gdy uporałem się z wilkami, mój kochany i jaśnie wielmożny senior postanowił wyruszyć na wojnę i okraść mnie uprzednio z całych zapasów... Byłem święcie przekonany że mój kraj to jakaś parodia średniowiecznego księstwa ^^
Po długich zmaganiach z przeciwnościami tego świata zacząłem wreszcie wychodzić na prostą. Jednak czego bym nie robił, stawał na uszach czy rzęsach ( lub jednocześnie na obu jednocześnie ) przeciwnik wyprzedzał mnie już o parę kroków, a przewaga ta zdawała się rosnąć. Świadomy nadchodzącej klęski i pełniący rolę biernego obserwatora powiększania się armii wrogiego księstwa czekałem na swoją klęskę zbierając wojsko we wszystkich kluczowych punktach mego państewka.
Wtem następuje zwrot akcji: mój przeciwnik zostaje najechany przez wikingów! :jupi:
Początkowo zdawało się iż jego armia rozniesie tę bandę brodaczy w pierwszej bitwie. Co się okazuje? Rogacze rozbili dwa kolejne zgrupowania mojego przeciwnika i zaczęli plądrować jego kraj. Wykorzystując chwilę odpoczynku, zacząłem wszystkie dostępne środki inwestować w rozwój kraju, wzmocnienie jego obronności ( tu ułatwienie - 2 wąwozy łączące nasze księstwa ). Niebawem na niespokojnym pograniczu stanął zamek, liczne ubezpieczenia, a zaplecze, rosnące w siłę, rozrastało się w mgnieniu oka dzięki "Darowi od Monarchy" ( nazwa podana z pamięci ). Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie "Katastrofa budowlana". :/
Spokój nie trwał długo. Wikingów rozniosła ostatecznie armia zaciągniętych naprędce oddziałów.
Wojna...
Pierwsze starcie miało miejsce na jednym ze wspomnianych przesmyków. Bitwa z udziałem już nieco lepszych oddziałów niż startowe, była można powiedzieć decydująca. Po licznych szarżach kawalerii, ostrzałach łuczników i kuszników, potyczkach oddziałów piechoty i starciach lekkiej kawalerii, moja armia wkrótce uległa niemal dwukrotnie liczniejszemu przeciwnikowi. Niestety, Termopile muszą poczekać... :wall:
Wróg czym prędzej zabrał się za oblężenie zamku zamykającego wejście do mojej ojczyzny. Oblężenie przeciągało się bardzo długo. To dało mi na szczęście czas na zebranie pogranicznych oddziałów i sformowanie drugiej armii, tym razem pod dowództwem rycerza wpływającego pozytywnie na walkę kawalerii.
Zamek, po niezwykle długim oblężeniu, musiał kapitulować. W tej chwili losy mojego kraju były praktycznie przesądzone. Moja jedyna, świeżo zorganizowana armia stała na przedpolach stolicy i czekała na nadejście wrogiego zgrupowania.
Można powiedzieć, iż kolegę od zdobycia miasta dzieliły może 2 - 3 tury. Tymczasem jego kraj został najechany przez Tatarów :devil:
Momentalnie został on splądrowany i spalony. Zniknęła niemal połowa wsi, pól i pastwisk. Przeciwnik, mający świadomość nadchodzącej katastrofy gospodarczej, wycofał armię pozostawiając jedynie słabe ubezpieczenie w niedawno zdobytym zamku. Kolejny uśmiech losu? ^^
Wydawałoby się że tak. Jednakże zastała nas północ. Czas zwijać grę i wracać do domu.
Czas gry: ok. 3 h
Ocena gry: 5/5+
Jako słowa zakończenia mogę użyć gorącej zachęty do zagrania w "Feudalizm". Naprawdę warto zagrać. Kart zdarzeń bardzo urozmaicają rozgrywkę ( co było widać ^^ ), zasoby występujące w naturalnej postaci, specyficzna waluta ( Kordyty ), różnorodność jednostek, klimat rozgrywki. Gra dostarczy wielu pozytywnych wrażeń zwłaszcza miłośnikom średniowiecza. Gorąco polecam!
Wielki plus dla SO za pomysł.
Niedawno, tydzień temu, zasiedliśmy z kumplem do nabytej niedawno gry "Feudalizm". Po wcześniejszym zapoznaniu się z instrukcją rozpoczęliśmy rozgrywkę.
W pierwszym etapie gry rozgrywka rozwijała się dość miarowo. Obaj dysponowaliśmy jednym grodem, drużyną książęcą, niewielką ilością zasobów. Stopniowo rozpoczęło się badanie okolicznych ziem, lokowanie wsi, zakładanie pól uprawnych, tartaków, kamieniołomów.
Po okresie mniej - więcej 10 etapów ( dla niewtajemniczonych, ok. 2,5 wirtualnego roku gry ) moje księstwo zostało wręcz "najechane" przez wilcze watahy . Od samego początku przeciwnik zyskiwał przewagę. Gdy uporałem się z wilkami, mój kochany i jaśnie wielmożny senior postanowił wyruszyć na wojnę i okraść mnie uprzednio z całych zapasów... Byłem święcie przekonany że mój kraj to jakaś parodia średniowiecznego księstwa ^^
Po długich zmaganiach z przeciwnościami tego świata zacząłem wreszcie wychodzić na prostą. Jednak czego bym nie robił, stawał na uszach czy rzęsach ( lub jednocześnie na obu jednocześnie ) przeciwnik wyprzedzał mnie już o parę kroków, a przewaga ta zdawała się rosnąć. Świadomy nadchodzącej klęski i pełniący rolę biernego obserwatora powiększania się armii wrogiego księstwa czekałem na swoją klęskę zbierając wojsko we wszystkich kluczowych punktach mego państewka.
Wtem następuje zwrot akcji: mój przeciwnik zostaje najechany przez wikingów! :jupi:
Początkowo zdawało się iż jego armia rozniesie tę bandę brodaczy w pierwszej bitwie. Co się okazuje? Rogacze rozbili dwa kolejne zgrupowania mojego przeciwnika i zaczęli plądrować jego kraj. Wykorzystując chwilę odpoczynku, zacząłem wszystkie dostępne środki inwestować w rozwój kraju, wzmocnienie jego obronności ( tu ułatwienie - 2 wąwozy łączące nasze księstwa ). Niebawem na niespokojnym pograniczu stanął zamek, liczne ubezpieczenia, a zaplecze, rosnące w siłę, rozrastało się w mgnieniu oka dzięki "Darowi od Monarchy" ( nazwa podana z pamięci ). Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie "Katastrofa budowlana". :/
Spokój nie trwał długo. Wikingów rozniosła ostatecznie armia zaciągniętych naprędce oddziałów.
Wojna...
Pierwsze starcie miało miejsce na jednym ze wspomnianych przesmyków. Bitwa z udziałem już nieco lepszych oddziałów niż startowe, była można powiedzieć decydująca. Po licznych szarżach kawalerii, ostrzałach łuczników i kuszników, potyczkach oddziałów piechoty i starciach lekkiej kawalerii, moja armia wkrótce uległa niemal dwukrotnie liczniejszemu przeciwnikowi. Niestety, Termopile muszą poczekać... :wall:
Wróg czym prędzej zabrał się za oblężenie zamku zamykającego wejście do mojej ojczyzny. Oblężenie przeciągało się bardzo długo. To dało mi na szczęście czas na zebranie pogranicznych oddziałów i sformowanie drugiej armii, tym razem pod dowództwem rycerza wpływającego pozytywnie na walkę kawalerii.
Zamek, po niezwykle długim oblężeniu, musiał kapitulować. W tej chwili losy mojego kraju były praktycznie przesądzone. Moja jedyna, świeżo zorganizowana armia stała na przedpolach stolicy i czekała na nadejście wrogiego zgrupowania.
Można powiedzieć, iż kolegę od zdobycia miasta dzieliły może 2 - 3 tury. Tymczasem jego kraj został najechany przez Tatarów :devil:
Momentalnie został on splądrowany i spalony. Zniknęła niemal połowa wsi, pól i pastwisk. Przeciwnik, mający świadomość nadchodzącej katastrofy gospodarczej, wycofał armię pozostawiając jedynie słabe ubezpieczenie w niedawno zdobytym zamku. Kolejny uśmiech losu? ^^
Wydawałoby się że tak. Jednakże zastała nas północ. Czas zwijać grę i wracać do domu.
Czas gry: ok. 3 h
Ocena gry: 5/5+
Jako słowa zakończenia mogę użyć gorącej zachęty do zagrania w "Feudalizm". Naprawdę warto zagrać. Kart zdarzeń bardzo urozmaicają rozgrywkę ( co było widać ^^ ), zasoby występujące w naturalnej postaci, specyficzna waluta ( Kordyty ), różnorodność jednostek, klimat rozgrywki. Gra dostarczy wielu pozytywnych wrażeń zwłaszcza miłośnikom średniowiecza. Gorąco polecam!
Wielki plus dla SO za pomysł.