Fragment, który zacytuję, wygrzebałem swego czasu z sieci. Jeśli ktoś będzie w stanie potwierdzić źródło, będę wdzięczny.kot pisze:Wojsko nie opiera się na luźnych gadkach i wypowiadaniu opinii o rozkazie przełożonych chyba że chce się szybko znaleźć przed plutonem egzekucyjnym lub w obozie koncentracyjnym po wewnętrznej stronie drutów. Łatwo dziś śmiać się z tego, że "Niemcy wykonywali tylko rozkazy", trzeba jednak zwrócić uwagę, że o tych którzy nie wykonywali rozkazów dziś się nie pamięta, bo zginęli w jakiejś zapadłej dziurze z wyroku sądu wojskowego, lub po degradacji służyli w batalionach karnych.
Historyk wojskowy Gerhard Schreiber, który występował jako ekspert w słynnym procesie włoskim przeciwko zbrodniarzu wojennym Priebke, podkreślił:
"Dla tej malej ilości żołnierzy, która takich rozkazów nie wykonała, odmowa nigdy nie miała niekorzystnych skutków. To nie dziwi, ponieważ każdy żołnierz Wehrmachtu lub SS mógł się powołać na § 47 wojskowego kodeksu karnego, który zabraniał wykonania rozkazu 'mającego na cel cywilna lub wojskowa zbrodnię'. Oprócz tego nie wolno było według '10 przykazań działań wojennych niemieckiego żołnierza', które każdy członek Wehrmachtu posiadał, 'zabijanie przeciwnika, który się poddał, nawet jeśli jest powstańcem lub szpiegiem'..."
Nie bardzo jestem w stanie zrozumieć tej tendencji do wybielania okupanta.
W Norymberdze też bronili się twierdząc, że "wykonywali rozkazy".