Polskie wojska spadochronowe do 1939 r.

Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Polskie wojska spadochronowe do 1939 r.

Post autor: Raleen »

Okres międzywojenny to początki wojsk powietrznodesantowych, również w Polsce. Teoretycy i praktycy wojskowi byli pod wrażeniem możliwości nowego rodzaju sił zbrojnych. Snuto wielkie plany ich wykorzystania na szeroką skalę. Wśród entuzjastów panowały przy tym dość optymistyczne oceny możliwości nowego rodzaju sił i chęć ich rozbudowy, dużo dalszej niż pozwalały na to budżety poszczególnych krajów. Z drugiej strony zastanawiano się nad konkretnym wykorzystaniem oddziałów powietrznodesantowych np. do paraliżu mobilizacji i węzłów komunikacyjnych. I tak np. w przypadku Polski zauważono, że wyłączenie z działania 5 węzłów komunikacyjnych jest w stanie całkowicie sparaliżować mobilizację, w przypadku Francji takich punktów było koło 15, na linii Amiens-Laon-Reims-Chalons sur Marne-Dijon, u Niemców kluczowe znaczenie spełniały mosty na Renie i Wezerze, a także na Łabie i Odrze.

Polska nie pozostawała całkowicie w tyle za światowymi trendami, chociaż skromne środki naszej armii od początku ograniczały możliwości szerszego rozwinięcia sił powietrznodesantowych. Początki to koniec lat dwudziestych. I tak 1 kwietnia 1929 uruchomiono w Legionowie Wojskową Wytwórnię Spadochronów. Do 1934 produkowano ok. 300 egzemplarzy rocznie, potem produkcja wzrosła do 600, aby w 1938 i 1939 osiągnąć ok. 1000. W 1936, w drugiej połowie roku powstały w Polsce pierwsze wieże do skoków spadochronowych. W tym roku wystartowały też w Legionowie pierwsze kursy spadochronowe. 5 września 1937 r. na polach wsi Waliszewo w okolicach Legionowa odbyto pierwszy zbiorowy skok spadochronowy - wzięło w nim udział 60 skoczków. W 1937 wprowadzono program szkolenia spadochronowego. Szkoleniem I stopnia objęto wszystkich podchorążych. W 1938 szkoleniem spadochronowym objęto także pielęgniarki z PCK. Od 20 kwietnia do 10 maja 1938 roku miał miejsce doskonalący kurs instruktorów spadochronowych. W sumie do lata 1939 roku w Polsce wykonano 5033 skoki spadochronowe. W końcowym okresie zaczęto wykonywać skoki z opóźnieniem 15 sekundowym oraz z różnymi rodzajami broni.

Do wybuchu wojny wyszkolono w Polsce 2500 spadochroniarzy. W tym samym czasie w Niemczech 5400, ale tam działania te spotkały się z dużo większym wsparciem armii i marynarki wojennej, dysponowano też dużo większymi środkami. Największy rozwój ilościowy wojsk powietrznodesantowych nastąpił w ZSRR, zdystansowały one pod tym względem całkowicie wszystkie pozostałe państwa europejskie. Z kolei, jeśli spojrzeć na Francję i Włochy to ich osiągnięcia były porównywalne z polskimi. Wskazuje się, że od strony materialnej państwa te posunęły się dalej w rozbudowie swoich wojsk powietrznodesantowych, natomiast czynnik ludzki, procesy szkolenia stały dużo niżej. Tak więc, gdyby wojna wybuchła nieco później, prawdopodobnie udałoby się nam sformować oddziały powietrznodesantowe z prawdziwego zdarzenia i wyprzedzilibyśmy na tym polu dwa ostatnio wspomniane państwa, posiadające od nas dużo większy potencjał tak wojskowy, jak i gospodarczy.

Tym co doskwierało Polakom był brak środków, zarówno na szkolenie, jak też brak rozwiniętego lotnictwa transportowego. Ostatecznie posiadanie odpowiedniej liczby takich samolotów warunkowało działania i w ogóle istnienie tego typu oddziałów. W celach tych armia polska wykorzystywała początkowo stare bombowce Fokker FVII/3m. Przewoziły one 10 żołnierzy, a więc niezbyt wielu. W 1930 r. zakupiono od Holendrów licencję na budowę 20 maszyn Fokker FVIIB/3m, wersji minimalnie zmodernizowanej, ale nadal mocno przestarzałej. Ostatecznie samoloty Fokker zostały wycofane z polskiego lotnictwa bombowego w 1936 r. co dało kilka dalszych maszyn. Nie było ich jednak na tyle dużo by móc tworzyć liczniejsze jednostki powietrznodesantowe, tak że strategia użycia tych wojsk zakładała raczej zrzut niewielkich jednostek dywersyjnych i pod tym też kątem spadochroniarze byli szkoleni. W lecie 1939 planowano stworzenie jednego batalionu spadochronowego, ale ostatecznie plany te pogrzebała wojna.
Ostatnio zmieniony czwartek, 16 kwietnia 2009, 11:47 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
czaki
Chorąży koronny
Posty: 1337
Rejestracja: niedziela, 11 stycznia 2009, 21:24
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: czaki »

Ciekawy epizod z międzywojnia i jakoś często pomijany, pomimo, że z tego co piszesz jakiś rozwój w tym kierunku już poczyniliśmy. Z czego korzystałeś pisząc powyższy tekst? Chętnie poczytałbym coś więcej na ten temat. Z tego, co pamiętam w którymś z poznańskich wydawnictw miejskich było chyba nawet zdjęcie takiej wieży treningowej gdzieś w Poznaniu.
orkan
Adjudant
Posty: 241
Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 16:46
Lokalizacja: Westerplatte

Post autor: orkan »

Proszę autora tego wątku o zmianę nazwy tematu z powietrznodesantowe na spadochronowe. To był ówczesny termin wojskowy i obowiązywał w WP do momentu rozwiązania 1 SBS.

W wojsku przedwojennym największą jednostką spadochronową był Wojskowy Ośrodek Spadochronowy -WOS. Szkolił on pierwsze drużyny spadochronowe (raczej dywersyjne). Pierwszy pokaz możliwości takiej drużyny odbył się w 1938 przed oficerami GISZu. Drużyna spadochronowa w której składzie był saper, strzelec wyborowy, łącznościowiec, sanitariusz itd, została desantowana w pobliżu strzeżonej linii kolejowej. Drużyna dokonała podejście pod tory i zamarkowała wysadzenie linii zgłaszając ten fakt do centrali. Sukces tego pokazu uruchomił lawinę zdarzeń. Uruchomiono WOS w Bydgoszczy gdzie szkoleniem objęto wielu żołnierzy. Projektowano dla dywersantów nowe wyposażenie - uzbrojenie w tym nowe pm (zamiast nieudanych Morsów), radiostacje i osprzęt osobisty. Eksperymentowano z nowymi modelami spadochronów. Badano też możliwości taktyczne drużyn dywersyjnych.

Sądzę, że dalszy rozwój naszych wojsk spadochronowych poszedł by właśnie w kierunku dywersji. Polska nie mogła by do 1942 wystawić baonu, pułku czy dywizji spadochronowej bo w planach rozbudowy WP do 1942 nie ujęto środków na budowę floty transportowców pozwalających na desantowanie całego baonu spadochronowego jednocześnie. Więc nie poszlibyśmy w kierunku piechoty powietrznej jak w ZSRR, Niemczech, UK czy USA tylko w kierunku odpowiednika późniejszych komandosów zwanych dziś oficjalnie w WP wojskami specjalnymi. Park lotniczy LOTu (szybkie Electry i Super Electry, DC-2 a nawet pojedyncza Ciotka Ju) i starzejące się exbombowce i exLotowskie liniowce Fokker VII 3m z zakładów P&L w Lublinie (po upaństwowieniu LWS) pozwalały nam tylko na rozwój tej formy wojsk spadochronów. Przy czym nie była by to zwykła piechota spadochronowa a przeszkolone oddziały dywersyjne zdolne również do rozpoznania wojsk npla na jego tyłach. Byli by to protoplaści późniejszych green berets, rangers, speznaz czy commando. Na oddziały typu 7 LDiv, 1 AD czy 82 AD a nawet 1 SBS nas nie było wtedy stać.

Co do projektowanego batalionu sądzę że byłby on odpowiednikiem późniejszego powojennego 1 batalionu szturmowego (specjalnego) w Dziwnowie. Jednostka ta dzierżąca tradycje 1 baonu szturmowego przy Polskim Sztabie Partyzanckim miała podobne jak jej wojenny protoplasta zadania. Miała wyszkolić i wydzielać ze swojego składu drużyny rozpoznawczo dywersyjne. Sądzę że po sukcesach wojsk spadochronowych na manewrach w 1938 roku i 1939 mających charakter dywersyjno-rozpoznawczy rozwój naszych przedwojennych jednostek spadochronowych poszedł by w tym kierunku. Albo WOS został by przekształcony w 1 baon spadochronowy, albo WOS by pozostawiono jako ośrodek spadochronowy dla całych SZ a 1 baon spadochronowy formowano by gdzieś indziej w ramach innej jednostki piechoty np: 21 pp "Dzieci Warszawy" (dow. płk Sosabowski ;D ) jako IV batalion. Znając naszego przedwojennego fioła na punkcie tajemnicy wojskowej naszą nową cudowną broń właśnie tak by ukryto.

Mogły też powstać inne jednostki tego typu. Już przy kryzysie czechosłowackim II O SG sformował i przerzucił na teren CSR kilka grup dywersyjnych. Sądzę, że służby specjalne wojska też miały chrapkę na własne jednostki dywersyjne mające możliwość desantu spadochronowego. Mogli by sformować jednostkę wielkości kompanii wydzielającej drużyny bądź plutony do konkretnego zadania.

Istniał też inny kierunek rozwoju tej formacji. Od 1940 roku zmierzano przywrócić do toru wojennego szczebel korpusu jako formę wyższej WJ. Na pewno w sztabie korpusu byłby II O - rozpoznawczy który miał by pod sobą batalion (w kaw dyon lub pułk) rozpoznawczy. Można by pokusić się o spekulacje że także tu mógł by się pojawić jakiś pododdział rozpoznawczo dywersyjny w sile plutonu, ale nie wybiegajmy za daleko. ;D

Nie ulega wątpliwości że wojska spadochronowe w formie drużyn dywersyjnych zostały entuzjastycznie przywitane w GISZu. Zlecono dalsze badania i testy możliwości takich poddziałów. Stworzono centrum wyszkolenia spadochronowego. LOPP od 1936 szkolił masowo młodzież w skokach spadochronowych. LOT zamawiał nowe samoloty pasażerskie w USA mogące się szybko stać transportowcami. Były więc podstawy do stworzenia w Polsce wojsk spadochronowych w rozumieniu dzisiejszych wojsk specjalnych. Polska była prekursorem i dla sojuszników mogła stać się wzorcem dla formowania podobnych formacji.

Termin wojska powietrznodesantowe pojawił się oficjalnie w Polsce po wojnie.. Odnosił się do oddziałów desantowanych spadochronowo, oddziałów szybowcowych, oddziałów transportowanych drogą powietrzną a wyładowywanych na lotniskach, oraz desantowanych z śmigłowców. Dla tych ostatnich z biegiem lat powstał osobny termin - wojsk desantowo szturmowych (w USA powietrzno-szturmowych czyli kawalerii powietrznej). Dodatkowo w celach kamuflażowych do wojsk powietrzno-desantowych w powojennym WP zaliczono wojska specjalne czyli 1 bszturm, 45, oraz elitarne 56,62 kspec. Dla ciekawostki podam że od co najmniej 1975 roku w wojennym OdeB WP 56kspec formowała 2 bspec a 62kspec 3 bspec (obok 1 bszturm). Dodam, że na lata 80-te przewidywano rozwinięcie 1 bszturm w brygadę a w OW kompanie miały być baonami już w czasie P.
Ostatnio zmieniony czwartek, 1 stycznia 1970, 01:00 przez orkan, łącznie zmieniany 1 raz.
Czego nam zabrakło w 1939? Min!!!
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3966 times
Been thanked: 2526 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Czaki, źródło bardzo proste i chyba tylko możesz je potraktować jako pobieżne - artykuł w "Studiach i Materiałach do Historii Wojskowości" nr. XLV z 2008 r. Ale w przypisach znajdziesz tam dużo pozycji, m.in. Janusza Sopoćko. Ze swojej strony bardziej starałem się zdobyć podstawową wiedzę na ten temat i trochę tego rodzaju informacji wypisać, co Orkan wspaniale rozwinął (i chwała mu za to). Prawdę mówiąc, jak sam widzisz z opisu nie było tego wiele.

Najważniejsze co udało się wtedy osiągnąć i co autor tamtego artykułu podkreślał, to stworzenie podstaw kadrowych i to że mieliśmy bardzo dobrze zorganizowane szkolenie. Niestety braki materiałowe, przede wszystkim brak samolotów transportowych, powodował, że nie było szans na szybki masowy rozwój wojsk tego typu. Zresztą to się tak naprawdę udało tylko w ZSRR, przynajmniej ilościowo, ale potem jak się spojrzy na ich operacje powietrznodesantowe, np. na operację podczas walk pod Kaniowem w 1943, gdzie rozrzut był tak ogromny, że lepiej nie mówić, nie ma się co dziwić, że woleli używać tych wojsk jako elitarnej piechoty, a desanty wykonywali jeśli już to niewielkimi siłami, najczęściej w skali batalionu. Ale to też pokazuje, że czynnik ludzki, który w naszych wojskach, udało się tak dobrze rozwinąć, miał duże znaczenie. Dalej, tak jak pisze Orkan, szanse były tylko na zbudowanie w krótkim czasie oddziałów pełniących takie funkcje jak komandosi.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Dżenesh
Colonel en second
Posty: 1272
Rejestracja: poniedziałek, 26 stycznia 2009, 23:07
Lokalizacja: Płock
Has thanked: 3 times
Been thanked: 18 times

Post autor: Dżenesh »

Sporo na temat napisali moi przedmówcy. Troszkę informacji na temat przedwojennych spadochroniarzy znalazłem w książce Jędrzeja Tucholskiego pt. "Spadochroniarze". Autor napisał, że 30 sierpnia 1939 polskich spadochroniarzy przerzucono do bazy w Małaszczewicach. Przydzielono im dodatkowe maszyny typy Fokker i wyznaczono zadanie zorganizowania dywersyjnych desantów spadochronowych w Prusach Wschodnich. Niestety nie doszły one do skutku, gdyż 1 września Niemcy zniszczyli Fokkery. Niestety autor nie rozwinął szerzej tego tematu. Trochę szkoda...
Oddam życie polskiego rządu za Polskę
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”