W czasie II wojny światowej działały różne siły zbrojne i różne partyzantki. Przyznam, że do założenia tematu po części zainspirowały mnie opowieści rodzinne (dziadkowie) o tym jak to wtedy było. Nie wchodząc w szczegóły, spora część ludności wiejskiej rozróżniała ich w charakterystyczny dla siebie sposób, po prostu nazywając jednych partyzantów, że są "ruscy", a innych, że "nasi". Ci ostatni, przynajmniej z doświadczeń moich dziadków starali się być uczciwsi. Ci pierwsi jak przyszli to nie przejmowali się zwykle tymi, u których gościli i co się z nimi stanie, gdyby ewentualnie Niemcy dowiedzieli się, że w danej okolicy uzyskują pomoc od miejscowych.
Jakie są Wasze doświadczenia (z opowieści rodzinnych) i jak to naprawdę było z tą partyzantką, zwłaszcza podporządkowaną Moskwie i jej stosunkiem do ludności
Partyzanci a ludność cywilna w II wojnie św.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3966 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Partyzanci a ludność cywilna w II wojnie św.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Ciekawy wątek na temat z axisa (po angielsku):
http://forum.axishistory.com/viewtopic. ... 9&t=144039
http://forum.axishistory.com/viewtopic. ... 9&t=144039
Mój ojciec pochodził z Beskidu Sądeckiego (okolice Piwnicznej). Nie za dobrze wspomina partyzantów. O dziwo nie najgorzej żołnierzy niemieckich. Po krótce - partyzanci zabierali wszystko, wermacht zostawiał trochę na potrzeby rodziny. Dziadkowie nie wiedzieli co to za oddziały - komuniści czy AK. Wszystkich jednak pobili sowieccy wyswobodziciele - wrzucili całego barana (z runem) do kotła, ugotowali i zjedli.
Znam osobiście jednego partyzanta, który w zasadzie całą wojnę spędził w lesie. Jak nie zapomnę zapytam go w tym temacie. Może coś ciekawego powie.
Znam osobiście jednego partyzanta, który w zasadzie całą wojnę spędził w lesie. Jak nie zapomnę zapytam go w tym temacie. Może coś ciekawego powie.
- Raleen
- Colonel Général
- Posty: 43394
- Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 3966 times
- Been thanked: 2526 times
- Kontakt:
Często problemem działań partyzantów, jest to jednak odwieczny problem z działaniami tego rodzaju były późniejsze odwetowe pacyfikacje wsi, które Niemcy podejrzewali o wspieranie powstańców (i podejrzenia te były jakoś uzasadnione). Przyznam, że z tego punktu widzenia postawa oddziałów partyzanckich może często budzić wątpliwości - na ogół mało dbali oni o to co stanie się z ludnością cywilną, a przecież wszyscy nie mogli pójść do lasu. Partyzanci w końcu egzystowali także dzięki wsparciu jakiego udzielała im ludność cywilna.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)