Czy generał Rómmel był zdrajcą?

Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Czy generał Rómmel był zdrajcą?

Post autor: Raleen »

Czy generał Rómmel był zdrajcą?

Ostatnio w numerze „Wprost” z 5 października natrafiłem na artykuł Dariusza Baliszewskiego pt. „Honor jak kiełbasa” poświęcony osobie gen. Rómmla, dowódcy armii „Łódź” i późniejszego dowódcy armii „Warszawa”. Artykuł porusza kwestie związane z postawą gen. Rómmla w trakcie kampanii wrześniowej, jego nagłego odjazdu ze stanowiska dowodzenia armii „Łódź” 7 września 1939 do Warszawy, na konsultacje z marszałkiem Rydzem-Śmigłym, które w rzeczywistości równoznaczne było z pozostawieniem jej na pastwę losu, głównie jednak autor skupia się na kwestii domniemanej próby przejęcia przez gen. Rómmla władzy w Polsce, rzecz jasna w porozumieniu z okupantami, mniej więcej w takiej formie, jak tego później dokonał we Francji marszałek Petain. Rzecz w tym, że Rómmel chciał się dogadać z Sowietami, i to tuż po przekroczeniu przez wojska radzieckie granicy RP 17 września 1939 r. Rómmel próbował wtedy, jeszcze przed nadejściem depeszy Naczelnego Wodza przesłać oddziałom polskim znajdującym się nad wschodnią granicą dyrektywę, by nie stawiały oporu. Później taką samą dyrektywę wydał marszałek Rydz-Śmigły. Autor wskazuje jednak na uzurpowanie sobie już wówczas przez Rómmla władzy najwyższej. Tuż po rozpoczęciu agresji Rómmel miał odbyć konferencję z jednym z członków ambasady ZSRR w Warszawie i na podstawie jego oświadczeń wydać wspomniany rozkaz.

W swoich wywodach autor powołuje się na pracę prof. Jerzego Łojka o agresji radzieckiej z 17 września 1939 r.: Profesor Jerzy Łojek nie miał najmniejszych wątpliwości, że „Juliusz Rómmel dopuścił się ogromnego występku przeciwko swoim obowiązkom żołnierza i obywatela RP, zasługując na stanięcie przed sądem wojskowym i najsurowszy wymiar kary – do czego niestety nigdy nie doszło”. Sam gen. Rómmel, który nigdy nie ukrywał, że w sowieckim „nożu w plecy” nie widział aktu wrogiego, stwierdził: „Raczej widzę w nim zamaskowany manewr przyszłego sprzymierzeńca, który swoim wystąpieniem chce ubezpieczyć przed Niemcami duże połacie naszego kraju”.

Inna zagadka, która tkwi w pamiętnikach Rómmla dotyczy wzmianki o rozmowie ze spotkanym tuż po agresji sowieckiej pracownikiem ambasady ZSRR, który miał mu powiedzieć, jeszcze przed przekroczeniem przez Rydza-Śmigłego granicy rumuńskiej, że ten nie jest już wodzem naczelnym i że jest nim gen. Sikorski. Ten ostatni stanie na czele rządu i wojska polskiego, ale dopiero 30 września 1939 r. Skąd Sowieci już wówczas wiedzieli, że akurat Sikorski obejmie to stanowisko?

Tymczasem w Warszawie na posiedzeniu „czynników dowódczych” w sztabie armii Rómmla dojść miało do ostrych spięć między wyższych częścią oficerów, w której brał także udział prezydent Starzyński. Przeciwstawić się mieli oni powołaniu nowego rządu z gen. Rómmlem jako premierem i ostatecznie utworzono ciało o nieokreślonych kompetencjach i zadaniach o nazwie Komitet Obywatelski. We wspomnianej dyskusji pojawiła się niewątpliwie niebędąca wówczas dla tamtych ludzi beznamiętną kwestia honoru. Na stwierdzenie pułkownika Arciszewskiego, że nie sposób bić się z dwoma wrogami i że trzeba bić się z jednym drugiego uznając za sprzymierzeńca, a honor nakazuje, że powinni się bić z Niemcami, pułkownik Lipiński miał odpowiedzieć w stylu polskich bohaterów, że „Honor to nie kiełbasa, nie jest podzielny, honor jest tylko jeden”. Tak przynajmniej pisze w swoim pamiętniku. Stąd właśnie tytuł artykułu we „Wprost”.

Przyznam, że jak czytałem „Armię Łódź” Wróblewskiego również zastanawiało mnie, wracając jeszcze do wcześniejszego okresu, że jednocześnie ocenia on bardzo ostro dowódców dywizji z armii „Łódź”, którzy opuścili w trakcie walk swoje jednostki, jak np. dowódcę 2 DP płk. Dojana-Surówkę, czy gen. Dindorffa-Ankowicza, a odnośnie gen. Rómmla, który zachował się w bardzo podobnie, bo też opuścił swój sztab zostawiając tak naprawdę całą armię bez dowództwa, znaleźć można tylko słowa krytyki odnośnie tego, że fatalnie przemieszczał dowództwo, poza tym, chociaż autor faktów stara się (jak sądzę) nie przemilczać krytyka jest bardzo delikatna, wyważona.

Co o tym sądzicie? Jak ocenić można postawę gen. Rómmla zarówno jako dowódcy armii „Łódź”, jak i później, gdy pełnił już funkcję dowódcy armii „Warszawa”?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
DT
Divisní generál
Posty: 3698
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:41
Lokalizacja: Kowary
Been thanked: 18 times

Post autor: DT »

takich "lesnych dziadków" jak Rommel było bardzo wielu... dopuscił sie on (można chyba tak rzec) dezercji w obliczu wroga, opuszczając Armię "Łódź"... natomiast w swietle tego co napisałes to objęcie dowództwa Armii "Warszawa" jest wielce frapujące :>
Czesi również bronili Polski w 1939 roku
orkan
Adjudant
Posty: 241
Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 16:46
Lokalizacja: Westerplatte

Post autor: orkan »

Tak wielu sobie pojechało w Polskę. I oczywiście organizowali obronę na tyłach. :lol2: Tylko tacy oficerowie z 'twardymi jajami" jak gen bryg Thomee ratowali oddziały z beznajdziejnej sytuacji.
Czego nam zabrakło w 1939? Min!!!
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

No tak, z tą ucieczką to raczej jasna sprawa. Swoją drogą Wróblewski chyba nie mógł tego inaczej napisać w 1975, bo po wojnie Rómmel był doradcą wojskowym marszałka (chyba Roli-Żymirskiego czy Rokossowskiego?). Z kolei gen. Thommee przez szereg lat musiał pracować jako dozorca na Pomorzu.

Ale ciekawsza jest sprawa z tym drugim wątkiem, tzn. jego próby współpracy z Sowietami. Co o tym sądzicie?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Zelint
Szeregowy
Posty: 17
Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 13:25
Lokalizacja: z 10-tego piętra
Kontakt:

Post autor: Zelint »

Zachowanie Rómmla faktycznie było jakieś dziwne i zasługuje na odrębne omówienie. Sprawę zaciemniają jeszcze wydane po wojnie bardzo tendencyjne wspomnienia generała pt. "Za honor i ojczyznę".

Wydaje mi się, że we wrześniu 1939 roku zachowania Rómmla nie potraktowano jako dezercji. W dynamicznie zmieniających się warunkach wojny ruchowej dowództwo armii zostało zbombardowane i utraciło kontakt z jednostkami. Jednak wydaje się, że Rómmel miał możliwość powrotu do własnych wojsk przez Modlin, jednak tego nie zrobił. Jego armia dowodzona przez gen. Thomme przyszła sama do Modlina, a Rómmel za zgodą Rydza-Śmigłego został w Warszawie. Nie skorzystano jednak z okazji i nie przemianowano tego dowództwa na Grupę Armii "Zachód", któremu można było spróbować podporządkować Armie "Poznań", "Pomorze" i "Łódź" w celu koordynacji odwrotu generała Kutrzeby.

Najdziwniejsze jest jednak zachowanie Rómmla po 17 września. Jemu się chyba zamarzyły laury marszałkowskie... Nie było już w kraju Rydza-Śmigłego i Rómmel uznał się za najstarszego dowodzącego wojskiem generała. Była to nieprawda, bo na południu walczył jeszcze Sosnkowski (do 22 września), no ale on nie miał dostępu do radiostacji dużego zasięgu... Moim zdaniem zachowania Rómmla właśnie za tamten okres kwalifikowały się do postawienia przed Trybunałem Stanu. Tyle, że ekipa Rydza-Śmigłego została internowana, sam Rómmel trafił do niewoli, a Sikorski nie był zainteresowany pognębieniem generała, który nie był byłym Legionistą...

A czemu Rómmlowi odbiło z tworzeniem nowego rządu i próbą zostania prawie, że nowym Naczelnikiem Państwa? W 1939 roku miał już 58 lat, do emerytury niedaleko, a tutaj trafiła się taka gratka odegrania najważniejszej roli w historii Polski. Spróbował, ale się nie udało...
arushi
Appointé
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 15 grudnia 2008, 01:34
Lokalizacja: Mazowsze

Post autor: arushi »

Kiedyś dotarłem do Dywagacji, że jedną z przyczyn klęski pod Bzurą, było to że Kutrzeba nie pochodził z grupy piłsudczyków i paru generałom było bardzo nie na rękę, że mógłby zostać "Bohaterem narodowym". Ponoć był to jeden z powodów zaangażowania sił Warszawskich na kierunek wschodni. Działanie to miało by równoważyć sukces pod Bzurą i dać podstawy do przejęcia władzy przez Rómmla nad resztą sił w kraju..

Ponoć jego siła polityczna była znaczniejsza niż się wydaje.
Ostatnio zmieniony wtorek, 28 lipca 2009, 00:42 przez arushi, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Z ciekawości i trochę przy okazji, bo Zelint wspominał o tym, że można było powołać Grupę Armii "Zachód", jak to było z tymi grupami armii wówczas, bo wyczytałem, że w pewnym momencie zarówno Kutrzeba, jak i Rómmel dowodzili Grupami Armii? Pierwszy Armią "Pomorze" i swoją Armią "Poznań", oraz zdaje się jeszcze Armią "Łódź", drugi Armią "Modlin" i Armią "Warszawa", tzn. chodzi o to czy te grupy rzeczywiście istniały na podstawie rozkazu (zdaję sobie sprawę, że raczej jest to kwestia formalna) czy każda z armii działała samodzielnie?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
arushi
Appointé
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 15 grudnia 2008, 01:34
Lokalizacja: Mazowsze

Post autor: arushi »

Kutrzeba nie dostał oficjalnej nominacji na D-cę grupy Armii, oficjalnie obaj dowódcy "współpracowali" przy czym Kutrzeba się obchodził z Bortnowskim jak z jajkiem. Rommel po opuszczeniu Armii Łódź, przejął prawem kaduka dowodzenie Armią Warszawa i uzyskał później nominację. Nie przypominam sobie, żeby był rozkaz zwalniający go z D-ctw Armii Łódź
Ostatnio zmieniony wtorek, 28 lipca 2009, 00:40 przez arushi, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43386
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3948 times
Been thanked: 2514 times
Kontakt:

Post autor: Raleen »

Właśnie w "Armii Łódź" Wróblewski przedstawia ich w pewnym momencie jako dowódców grup armii, stąd mnie to ciekawiło. Co do Rómmla to na samym końcu pisał, że to była grupa armii. Nie pamiętam już jak było u Mieczysława Bielskiego w "GO Piotrków".
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”