Miałem przyjemność odwiedzić Muzeum Wojskowe w Atenach, położone w dość eleganckiej okolicy przy ul. Vassilis Sofias, tuż przy stacji metra Evangelismos. Jak napisano w przewodniku Pascala, owo muzeum to jedyny wkład junty wojskowej - rządzącej Grecją w latach 1967-74 - w kulturę swego kraju.
Muzeum utrzymane jest w stylu patriotyczno-heroicznym, prezentacja zdecydowanie tradycyjna - nienowoczesna. W muzeum znajdujemy duży zbiór broni białej oraz palnej do końca wieku XIX, ponadto wystawa koncentruje się na walkach o niepodległość Grecji z Turkami oraz późniejszych wojnach.
Militaria antyczne potraktowane są nieco po macoszemu, pewnym tego usprawiedliwieniem może być fakt, że znacznie więcej o tym okresie w Muzeum Archeologicznym i wielu innych instytucjach, rozsianych po całej Grecji. Do ciekawostek wypada zaliczyć wystawę poświęconą obecności wojsk greckich w Korei.
Całość prezentuje się raczej skromnie i bez rewelacji (choć nie żałuję że tam poszedłem), brakowało mi szczególnie solidnych mapek i opisów z choćby cieniem przedstawienia sił w kolejnych konfliktach. Ale i tak nie obyło się bez niespodzianek. Otóż pośród makiet samolotów tworzących Greckie Siły Powietrzne - obok np. Gladiatora - można dostrzec znajome kształty - PZL 24 obok Gladiatora prezentuje się wcale nieźle, podpisany jest też wyraźnie jako "polski". Ale to jeszcze nic! Otóż w jednej ze sporych gablot przestrzennych na pozomie oczu widzimy, jak na tle namalowanego nieba Włosi dokonują nalotu na Grecję, a jeden z ich bombowców strącany jest właśnie przez "naszego" PZL 24 - model samolotów wiszą sobie zabawnie na żyłkach. W pierwszej chwili uznałem to za szmirę wyjątkową, ponieważ PZL znajdował się tuż za Włochem, w zasadzie dotykał go kołpakiem śmigła. Opis zdradza w czym rzecz.
Otóż 2 listopada 1940 r. Włosi dokonali nalotu na Saloniki, zabijając 200 cywilów. Grecy strącili 5 maszyn, przy czym jeden z pilotów wystrzelał całą amunicję i nie zdołał strącić żadnego z napastników. Staranował więc włoski bombowiec, rozbijając śmigłem jego statecznik pionowy. Ten właśnie moment prezentuje gablota. Włoscy piloci opuścili spadającą maszynę na spadochronach, a Grecki zuch zdołał posadzić maszynę w ich pobliżu i przy pomocy rewolweru wziął ich wszystkich do niewoli. Jak napisano, wyczyn ten zajmował Greków i grecką prasę przez najbliższe kilka dni wojny.
Wstęp do muzeum jest darmowy. Warto wstąpić do niego chociażby po to, aby ujrzeć tą scenę, przeczytać opis i popatrzeć na makietę PZL-a z opisem "Polish fighter plane...".
Włoski nalot na Saloniki 2.XI.1940 r.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Włoski nalot na Saloniki 2.XI.1940 r.
Udziałowi wojsk greckich w wojnie koreańskiej poświęcony jest też jeden z odcinków serialu M.A.S.H., przypominanego teraz w telewizji. Grecy organizują tam jakąś imprezę z tradycyjnymi greckimi daniami.Andreas von Breslau pisze:Do ciekawostek wypada zaliczyć wystawę poświęconą obecności wojsk greckich w Korei.
O ile dobrze pamiętam, Grecy mają w którymś ze swoich muzeów oryginalnego P-24.Otóż pośród makiet samolotów tworzących Greckie Siły Powietrzne - obok np. Gladiatora - można dostrzec znajome kształty - PZL 24
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Masz rację, to w Turcji jest jedyny zachowany egzemplarz PZL P-24: http://www.stambulkg.polemb.net/index.php?document=105
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów