Bombowiec Łoś i kierunki produkcji lotniczej przed II w.ś.

Awatar użytkownika
Gustavus
Warrant Officer
Posty: 830
Rejestracja: piątek, 2 marca 2007, 18:36
Lokalizacja: Włochy ;)

Post autor: Gustavus »

http://www.magnum-x.pl/pol/index.php?op ... &Itemid=75

"Pierwsze 20 MS 406 załadowano na statek w Hawrze w dniach 29–30 sierpnia 1939 r. Następne partie po 25 egz. miały odejść 15 września i 1 października, a ostatnie dwie w kolejnych odstępach miesięcznych."

Ciekawi mnie celowość zakupu samolotów tej samej klasy w różnych państwach.
Rozumiem że zakupiono ponad 100szt MS406C1 lecz po co kupowano jeszcze H.Hurricane w liczbie 14szt. i S.Spitfire szt.1 ?
Zeppelin, flieg,
Hilf uns im krieg,
Flieg nach England,
England wird abgebrannt,
Zeppelin, flieg.
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Spitfire został kupiony w celach "porównawczych" - identycznie postąpili Francuzi, którzy również sprowadzili jednego Spita i sobie z nim eksperymentowali.

Dlaczego Hurricane'y i MS 406? Mogę się tylko domyślać, że celowano w samolot angielski, ale kiedy grunt pod nogami zaczął się palić, to Fracuzi wystąpili z ofertą szybkiej dostawy nieco gorszego samolotu, ale w sporych ilościach.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Gustavus
Warrant Officer
Posty: 830
Rejestracja: piątek, 2 marca 2007, 18:36
Lokalizacja: Włochy ;)

Post autor: Gustavus »

Andy pisze:celowano w samolot angielski
Jakoś mam wątpliwości.
Hurricane był na silniku rzędowym Rolls-Royce Merlin a Polska dryfowała w tej klasie bardziej ku produktom f-my Hispano Suiza.
Pozatym w Polsce preferowano silniki produkowane "na miejscu" i o ile licencja na Hispano była bardzo realna to jakoś kiepsko widzę możliwość licencji na Rolls-Royce'a
bo o sprzedaży większej liczby, w okresie napięcia przedwojennego, to raczej nie było mowy.
Z kolei Hurricane'y były raczej dostępne choć głównie sztuki z recyklingu ( odnowione starsze egz. produkcyjne taki jak kupowała Finlandia ).
Zeppelin, flieg,
Hilf uns im krieg,
Flieg nach England,
England wird abgebrannt,
Zeppelin, flieg.
Awatar użytkownika
DT
Divisní generál
Posty: 3698
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:41
Lokalizacja: Kowary
Been thanked: 18 times

Post autor: DT »

Gustavus pisze:
Andy pisze:celowano w samolot angielski
Z kolei Hurricane'y były raczej dostępne choć głównie sztuki z recyklingu ( odnowione starsze egz. produkcyjne taki jak kupowała Finlandia ).
A czy znasz jakies inne powazne przedwojenne (i w poczatkach wojny) dostawy innych Hurry'ch z "recyclingu" o_O Ja nie znam..... Belgowie i Jugoslawianie ktorzy nabyli te samoloty przed wybuchem wojny nie mogli nazekac samoloty byly nowe....... :cool:
Czesi również bronili Polski w 1939 roku
Awatar użytkownika
Futrzaty
Sergent-Major
Posty: 159
Rejestracja: poniedziałek, 2 października 2006, 20:36
Lokalizacja: Varsowia
Kontakt:

Post autor: Futrzaty »

viking pisze:Dziwne jest ,że nie zdołano nawet wyprodukować choćby setki P11g ,,Kobuz" czyli P-24 na nasz rodzimy użytek.
To jest dla ciebie dziwne dziś - bo wiesz co było dalej.
Jastrząb to nie był gniot - tylko potrzebował jeszcze trochę czasu na dopracowanie i otrzymanie nowego silnika. Do czasu jego wprowadzenia jakoś byśmy wytrzymali na P11. Tylko , że nagle w marcu 39 roku się okazało , że wojna to nie będzie za 2-3 lata jak sie spodziewano , ale już niedługo. I dlatego powstał KOBUZ.

Ciągle powracający temat nieobecności P24 w naszej armii. Panowie sobie uświadomcie , że ten samolot miał silnik od innego producenta - GR, a u nas mieli licencję na Bristole. To są skutki wyboru tego a nie innego licencjonodawcy na początku lat 30 ( traktował o tym cykl artykułów Wojtka Mazura w ostatnich Lotnictwach ). Fabrykacja P24 u nas polegała na tym , że ktoś zamawiał sobie u nas samolot . my robiliśmy płatowiec zaś silnik zamawiany był we Francji i dostarczany do nas po to aby zamontować na gotowym płatowcu. dla P11 zaś silnik był produkowany u nas. Czyli produkcja 100 sztuk P24 na nasze potrzeby wiązałaby się z wprowadzaniem zupełnie nowego silnika do naszego lotnictwa, zamawianiem części zamiennych za granica itd. itp. - to nie jest proste hop siup robimy sobie 100 sztuk P 24 i już ( a przypominam , że te silniki GR to trzeba sobie jeszcze zamówić we Francji - a one nie czekają sobie w paczkach na szczęśliwego klienta )

Po następne. ograniczone środki finansowe. To też nie jest takie proste . na początku lat 30 P11 to czołówka światowa - samolot nowoczesny - przede wszystkim technologicznie. gdyby nie on to nie można by myśleć o metalowych Karasiach czy bardzo nowoczesnych Łosiach. Te koszty kiedyś by i tak musiały by być poniesione , jeśli nasz przemysł miał produkować nowocześnie. następna kwestia z tym związana to rozbudowa i budowa nowoczesnych zakładów produkujących tak silniki jak i płatowce - to była praca perspektywiczna na lata a nie z odgórnym ograniczeniem - tylko do września 39 roku - I O TYM TRZEBA TEZ PAMIĘTAĆ . Ograniczone fundusze to znów niemożliwość robienia wszystkich rodzajów samolotów na raz. Na początku lat 30 wprowadzono bardzo nowoczesne myśliwce wiec zabrano się na lotnictwo liniowe ( Karaś ) i towarzyszące ( Czapla i potem Mewa ) aby następnie skupić się na bombowym ( Łoś ) aby znów wrócić do tematu myśliwców ( i tu eksperymenty aby za jednym zamachem oblecieć i myśliwce i linówkę za pomocą Wilka - ale to inny problem zupełnie). No i głupio wyszło , że akurat w tym najgorszym dla naszych myśliwców momencie wybuchła wojna - złośliwość dziejów a nie krótkowzroczność decydujących o kształcie lotnictwa.

I na koniec zupełnie - to , że w 38-39 roku nie było w Polsce silników odpowiedniej mocy dla Jastrzębia to wynik prac w Bristolu a nie u nas. Głupio wyszło , że angole się tak zapuści w tym temacie i zostali wyprzedzeni np. przez GR - ale powtarzam , tego zapóźnienia i przyszłych kłopotów z silnikami nikt w momencie wyboru licencjonodawcy przewidywać nie mógł.


A co do tytułowego Łosia - panowie sie tak nad nim nie pastwcie , że tylko połowa wykorzystana. popatrzcie może na to szerzej - w jakim okresie produkowano te samoloty ( ale nie chodzi o płatowce , ale o cały osprzęt dla nich ). Czy były dla nich wyszkolone załogi ( dotychczas była jedna eskadra na Fokkerach a teraz chyba 4 na łosiach ). Trzeba było te samoloty doprowadzić do stanu lotnego ( a przecież produkcja jeszcze nie trwała tak długo , cześć przenoszono do nowej fabryki itd. itp. - to znowu nie jest takie hop siup - mieliśmy ponad 100 sztuk a wykorzystano mniej i to jest skandal - to nie jest skandal jak się na to patrzy szerzej i pamiętając , że nikt nie wiedział , że wojna to będzie juz we wrześniu ). wspomniane utwardzane lotniska - no ich nie było - a dlaczego ?? Skandal to by był gdyby te pona 100 łosi latało juz sobie 3-5 lat a lotnisk by nie było , ale ile czasu łosie znajdowały sie w linii ??

Tak więc patrzcie troszkę szerzej na problem lotnictwa, a nie stosunkowo wąsko. W latach 30 gdy nabierało ono takich kształtów a nie innych nikt nie wiedział , że piękna historia II RP skończy się w 39 roku - myślano szerzej - perspektywicznie na kilkanaście lat do przodu a nie na kilka.

I jako laik się juz więcej nie wypowiadam bo mnie znawcy zaraz zjedzą, jak się będę tak mundrzył niepotrzebnie.
Czesanie futra jest fajne i ciekawe, bo jest ciekawe i fajne.
Awatar użytkownika
Gustavus
Warrant Officer
Posty: 830
Rejestracja: piątek, 2 marca 2007, 18:36
Lokalizacja: Włochy ;)

Post autor: Gustavus »

Futrzaty pisze:potrzebował jeszcze trochę czasu na dopracowanie i otrzymanie nowego silnika
Te dopracowanie to projekt nowego płata a więc bynajmniej nie kosmetyka.
Co do silnika to zawsze był problem w więc też nic na szybko.
Futrzaty pisze:I dlatego powstał KOBUZ.
Kobuz miał zastąpić pozostające w służbie P-7a a nie P-11c. Względem P-11c nie stanowił realnej zmiany jakości.
Futrzaty pisze:No i głupio wyszło , że akurat w tym najgorszym dla naszych myśliwców momencie wybuchła wojna - złośliwość dziejów a nie krótkowzroczność decydujących o kształcie lotnictwa.
To nie złośliwość tylko krótkowzroczność decydentów. Ja rozumiem poważne obciążenie finansowe rozwojem po kolei myśliwców, liniowych i bombowych ale program Wilka czyli myśliwiec i s.liniowy w jednym to był krok ryzykowny ( nowatorska koncepcja, nowoczesna konstrukcjia, brak istniejących silników ) i na tym etapie powinno się myśleć o konstrukcji awaryjnej o prostszej, bardziej klasycznej, konstrukcji. Niestety o myśliwcu awaryjnym pomyślano dopiero jak wyszło że Jastrzębia trzeba przebudować a Lampart był jeszcze na papierze. Dziwne jest że projektując PZL P-7 pomyślano o rezerwowym projekcie ( Z-17 Sęp ) a potem przy Wilku nic dopiero jak PZL-50 się sypał to rozpoczęto równoszesnie ze trzy projekty.
Przecież jakby trzymano w odwodzie awaryjną konstrukcję to nie byłoby takiej sytuacji "a bo zaatakowali za wcześnie".
Nawet nie trzeba było tworzyć od poczatku ( po co ten przerost ambicji? ) wystarczyłoby opracować modyfikację np. sportowego PZL-26. Przecież można to było zlecić innej wytwórni, nie musiało tego robić PZL.
Futrzaty pisze:tego zapóźnienia i przyszłych kłopotów z silnikami nikt w momencie wyboru licencjonodawcy przewidywać nie mógł.
Owszem nie mógł. Mógł za to nie zgadzać się na projekty samolotów o silniku istniejącym dopiero na papierze albo w zamierzeniach konstruktorów.
Stosowano lekko szaloną zasadę najpierw samolot a silnik jak już będzie reszta zamiast bardziej sensownej: weż najlepszy silnik jaki masz i dorób do niego skrzydła.
Futrzaty pisze:mieliśmy ponad 100 sztuk a wykorzystano mniej

To jest skandal ponieważ pomyślano o obciążeniu produkcji samolotami których nie można było wykorzystać ( braki w infrastrukturze, opóźnienia w wyposażaniu ). Wojny może nie da się przewidzieć ale Sztab Naczelny i D-ca Lotnictwa po to są i po to biora pieniądze żeby próbować a nie żeby brylować na bankietach.
Futrzaty pisze:myślano szerzej - perspektywicznie na kilkanaście lat do przodu a nie na kilka.
Rozumiem że myślano tak w 1935tym ale dlaczego także w 1938??
Jakby zaczęto myśleć sensownie w '38 to by się udało wykombinować sensowny mysliwiec na okres '39-'40. Niestety pomimo wzrostu napięcia międzynarodowej w 1938 zamiast myśleć efektywnie myślano chaotycznie miotając się od rozwiązań perspektywicznych do ekonomicznych. Nastąpił nagły przypływ zainteresowania tanimi konstrukcjami oraz zakup kilku równorzędnych konstrukcji zamiast skupić się na jednym. Przecież 100 Moraranów by starczyło, po co jeszcze Hurricane, RWD-25 czy inny PWS?
Zeppelin, flieg,
Hilf uns im krieg,
Flieg nach England,
England wird abgebrannt,
Zeppelin, flieg.
arushi
Appointé
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 15 grudnia 2008, 01:34
Lokalizacja: Mazowsze

Post autor: arushi »

Witam i aż się zarejestrowałem czytając to forum ;)

Sam jestem laikiem który dodatkowo więcej zapomniał niż pamięta, ale myślę że parę rzeczy o uszy mi się obiło.

1. Łosie - rzeczywiście ich użycie było fatalne ale prawdziwe przyczyny tkwiły w tym:
Mimo że przebazowanie ich odbyło się prawidłowo to jednak jak przejrzy się pamiętniki to ich działania już od początku miały problemy z powodu ciągłych opóźnień przemarszów kolumn obsługi naziemnej, Bo nawet jak pierwsza grupa lotnisk polowych była całkiem całkiem to rezerwowe to już była łapanka. Druga sprawa to raczej sie nie nadawały do bombardowania kolumn pancernych a raczej do użycia na froncie statycznym czy zapleczu npla. Co do przeróbki na myśliwiec??? Moskito to one nie były. Co do ich użycia to pewnie więcej mieli by do powiedzenia Rumuni bo przez p1941 rok używali ich dość intensywnie.

2. Samoloty myśliwskie - Rząd Polski skupiał się na rozwoju produkcji krajowej co było pochodną kierunków rozbudowy armii już we wczesnych latach 20-tych postanowiono o skokowym rozwoju poszczególnych formacji Czego ofiarą było lotnictwo myśliwskie w 39 zresztą podobnie jak artyleria polowa, ponoć rzeczywiście rok 1940 mógł nas przybliżyć do Niemców technologicznie ale nie ilościowo. Zresztą każdy projekt zakładał jego plany eksportowe ponieważ potencjał zakupowy naszego wojska był nikły.

3. Sprawa zakupów - z tego co pamiętam to nasza misja wojskowa wyraziła chęć zakupu Spitfire ale strona angielska nie dała na to zgody ponoć nie chcieli dać nawet zgody na Hurricane'y ale ulegli pod presją umów sojuszniczych czy jakoś tak. Pretekstem było brak mocy produkcyjnych dla własnej armii. Dodatkowo były kłopoty z kredytem.
Dlatego zdecydowano się na zakup samolotów francuskich po pierwsze bo dostaliśmy duży kredyt, po drugie bo ten model spełniał minimum wymagań i był dostępny w rządanych ilościach. Co do losów pierwszych transportów to relację są różne. Kojarzy mi się że te francuzy były przez Rumunów przejęte i wcielone do własnego lotnictwa.
Celem zakupów było zniwelowanie przewagi technologicznej Niemców do momentu wejścia własnych konstrukcji. Miało to być tylko łatą na 3-5 lat.

4. Inną kwestią wielce interesującą mnie była zgoda wydana na eksport do Rumuni Bułgarii i Grecji naszej bieżącej produkcji lotniczej wydana po marcu 39 roku niby nie wiele ale było tego około 40 maszyn głównie P-24 i Łosi, z czego ostatni transport to ponoć lipiec albo sierpień. Niby ta liczba nie zmieniła by sytuacji ale przy szczupłości naszego lotnictwa i efektywności P-24 w Grecji dało by niewielką poprawę zwłaszcza że pilotów nie trzeba by było przeszkalać
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

arushi pisze:z tego co pamiętam to nasza misja wojskowa wyraziła chęć zakupu Spitfire ale strona angielska nie dała na to zgody
Zgoda była, zakupiono jeden samolot dla celów porównawczych z Hurricanem. Spitfire płynął do Polski, ale w związku z rozwojem sytuacji na froncie wylądował ostatecznie w Turcji.
Co do losów pierwszych transportów to relację są różne. Kojarzy mi się że te francuzy były przez Rumunów przejęte i wcielone do własnego lotnictwa.
Rumuni nie używali MS.406. Transport zakupionych przez Polskę samolotów tego typu został skierowany do Constancy w Rumunii, ale został zawrócony do Francji z tych samych powodów co Spitfire (i Battle).
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
arushi
Appointé
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 15 grudnia 2008, 01:34
Lokalizacja: Mazowsze

Post autor: arushi »

Andy pisze:arushi napisał/a:
z tego co pamiętam to nasza misja wojskowa wyraziła chęć zakupu Spitfire ale strona angielska nie dała na to zgody

Zgoda była, zakupiono jeden samolot dla celów porównawczych z Hurricanem. Spitfire płynął do Polski, ale w związku z rozwojem sytuacji na froncie wylądował ostatecznie w Turcji.
Nie chcę się kłócić jak dzieciaki w piaskownicy bo brak mi w tej chwili źródeł ale czytałem kiedyś relację z przebiegu naszych misji wojskowych w Anglii i Francji, było tam dużo o kłopotach z negocjacjami z Angolami. co do Spitfira to był on kupiony tylko do testów była zgoda tylko na ten jeden egzemplarz, natomiast próbowano tez podjąć rozmowy licencyjne wobec tej marki ale bez przekonania z obu stron natomiast pretekst do kupna był.
" Najlepszymi wróżbitami są jednak Ci którzy przepowiadają przeszłe wydarzenia. Ich osiągnięcia są wprost fenomenalne. "
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

arushi pisze:Nie chcę się kłócić jak dzieciaki w piaskownicy
Nie sądzę, żebym się kłócił, a zwłaszcza jak dzieciak w piaskownicy. Podzieliłem się swoją wiedzą, na pewno bardzo niedoskonałą, podobnie jak Twoja. Chyba tak właśnie funkcjonuje forum?

Nie pisałem, że nie było kłopotów w czasie negocjacji z Anglikami. O celu zakupu Spitfire też wspomniałem.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
arushi
Appointé
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 15 grudnia 2008, 01:34
Lokalizacja: Mazowsze

Post autor: arushi »

Przepraszam za zły dobór słów tyczyło się to bardziej mnie ;).
Zwłaszcza że powoli przeglądam to forum i chylę głowę przed wiedzą Waszeci ;)
" Najlepszymi wróżbitami są jednak Ci którzy przepowiadają przeszłe wydarzenia. Ich osiągnięcia są wprost fenomenalne. "
orkan
Adjudant
Posty: 241
Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 16:46
Lokalizacja: Westerplatte

Post autor: orkan »

Jedyny nasz Spit ostatecznie trafił do Turcji.

Po co Battle? Moce przerobowe naszych wytwórni były małe a Zając na gwałt chciał produkować wielkie ilości myśliwców. Skasował więc Suma zastępując go Battle jako częściowo samolot bombowy jak i rozpoznawczy. 100 samoltów miano rozdysponwać wg wzorców angielskich 50% jako rezerwa a 50% w lini. Starczyło to na wystwienie 5 eskadr. Sum jako planowany następca Krasia miał być zastąpiny nowym samolotem wielozadaniowym Lampart albo Ryś. Rzopoczęto prace również nad polskim karasiem czyli Łososiem.
Jeśli chodzi o łosia to zamówiono 180 a zredukowano zamówienie do 126 co było bezsensowne bo i tak na linie podukcyjne nie mógł wejść nowy myśliwiec.
Z tych 126 36 było w jednostkach operacyjnyh. 18 w jednostkach osiągających gotowość bojową (w istocie rezerwa dla operacyjnych) 18 w dyonie ćwiczebno bombowym. Nawet tym samolotom brakowało wielo pokładowych przyrządów. Reszta samolotów była w różnym statdium wyposażania.
Najdrozszy samolt bombowy II RP Żubr pozostawiono w jednostkach tyłowych.

Karaś mimo nowoczesnej konstrukcji miał kilka wad i niebył już pełnowartościowym samolotem w tym okresie. Słaba moc silnika i przedobrzenie z widocznością dla obserwatora powodowało stsounkowo małą prędkość. Szkoda że wersja nurkowa nie była rozwijana. Wyprodukowanie 250 samolotów nie dało możliwości na utrzymanie stanu 17 eskadr lekkich bombowców/rozpoznawczych (liniowych) więc część rozwiązano. Następcą miał być Sum i częściowo Wilk.

Samoloty Myśliwskie. Gdyby Rajski nie uległ mirażowi chłodzonych powietrzem lekkich i oszczędnych silników rzędowych o mocy kosiarek do trawy to od 1934 projekt następcy P-7a krystalizował by się w kierunku maszyny z jednym silnikiem gwiazdwym dużej mocy. No ale chciał mieć samolot o wymiarach normalnego myśliwca ale z dwoma silnikami mogącego zastąpić 50% parku lotniczego. Miał być myśliwcem, pościgowcem, bombowcem i samolotem rozpoznawczym w jednym. A wszystko to przy zastosowaniu dwóch małych silniczków. Jak by poszedł jak reszta świata i zastoswal zabezpieczenia jak przy P-7 to w okolicach 1938 mielibyśmy dwa samolty myśliwskie jeden metalowy a drugi o konstrukcji mieszanej. Nawet jakby jeden z nich byłby nieudany to drugi ratował Rayskiemu stołek.
Samolot P-24H wobec fiaska Foki i Wilka był na oku DL. Ale MSWoj nie wyraził zgody na zakup.
Hispano Suiza nic by na niedała bo jej silniki pow 1000 KM nie były jeszcze dojrzałe. W uwczesnej sytuacji Rayskiego mogła by poratować propozycja amerykańska czy francuska (silniki GR-14N lub kfs). Przy około 1000 KM nasze nowe myśliwce byłby na przyzwoitym poziomie. Nasi poszli jednak w silniki ok 700-800 KM czyli Merkury VIII i GR-14M. Bo i węższość i lższejszość dawały im niby porównawalne wyniki z silnikami większej mocy.
Czyli jakby Jastrząb wyszedł to jego wersja A miała by silnik Merkury VIII stawiający pewien opór areodynamicznu w porównaniu z silnikiem DB-601 z Emila mającego o 1/3 wiekszą moc i bardzo mały opór areodynamiczny (odwrócony widlasty rzędowy)
.
Może zabrakło nam wizjonerów jak w RAFie

Tam od 1936 odstąpiono od trenszardowskiej tezy: bombowiec zawsze przejdzie, na rzecz OPL i myśliwców.
Czego nam zabrakło w 1939? Min!!!
Awatar użytkownika
Gustavus
Warrant Officer
Posty: 830
Rejestracja: piątek, 2 marca 2007, 18:36
Lokalizacja: Włochy ;)

Post autor: Gustavus »

orkan pisze: nad polskim karasiem czyli Łososiem.
Prace te były raczej na etapie koncepcyjnym. Ustalono ogólny układ, konstrukcję i przeznaczenie samolotu ( w odróżnieniu od Karasia miał być bardziej szturmowy a mniej rozpoznawczy ). Pozytywem była rezygnacja z kołyski podkadłubowej i mocny silnik. Negatywem to że, jak zwykle niie było silnika zakładanej mocy. Planowany HS mógł osiągnać takie parametry może koło 41/42 roku. Program wygląda mi na "tańszego" Lamparta. Tylko dlaczego znowu zaczęto projekt od silnika który MOŻE będzie istniał w przyszłości.
orkan pisze:Gdyby Rajski nie uległ mirażowi chłodzonych powietrzem lekkich i oszczędnych silników rzędowych o mocy kosiarek do trawy
Nie tylko on uległ. Minusem tych konstrukcjii był brak nawet takich silników.
W rezultacie nawet na porażka była odwlekana w czasie i niepotrzebnie tracono środki na nieudane konstrukcje. Przypomnę że na świecie kilka konstrukcji tej klasy ( tani,lekki,prosty) było w miarę udanych ( a przynajmniej nadających sie do latania ) np. francuski CR "Cyclone" czy amerykański CW "Falcon/Demon". Miały ona jednak nad polskimi projektami dużą przewagę - silnik już był i to często produkowany już seryjnie a nie w planach na za trzy lata.
Najgorsze że nawet w ostatnich latach przed wojną nie odstąpiono od tego "perspektywicznego" projektowania samolotów. Polska nie miała zaplecza produkcyjnego pozwalającego na takie straty mocy projektowych i przerobowych. Zamiast tracić czas na pieriestrojkę koncepcji należało kupić coś i to rozwijać a nie bawić się w Boeinga czy innego Grummana.
Kupiono MS406C1? Super! Należy rzucić marzenia i ambicje nad projektem narodowym i opracować modyfikacje zakupionej konstrukcji. Morane jako konstrukcja wyjściowa okazał się bardzo dobry ( podobnie P-35 Severskyego i Bf-109E ) dlaczego wiec marnować siły na projekt nowego samolotu? Wraz z planem zakupu myśliwca powinno się anulować istniejące projekty perspektywiczne a wszystki siły skierować na produkcję czegoś szybkiego a w miarę nowoczesnego np. RWD-25. Jako konstrukcja raczej klasyczna, rozwijana jako JEDYNA, powinien wejść do produkcji bardzo szybko.
W porównaniu ze staraniami WL przed wojną czas w jakim zaprojektowana holenderskiego FK58 czy australijskiego Boomeranga może poprostu wpędzić w kompleksy...

Co do tego że można było przejąć wyprodukowane na eksport P-24 nie wspominając o Łosiach i Karasiach... można ale:
- czy one były już uzbrojone?
- jesli nie to wyprodukowane oryginalnie dla "nas" Łosie czekały w warsztatach na uzbrojenie i wyposażenie i się nie doczekały.
- jeśli tak to w co? czy amunicja była tego samego typu co stosowana w lotnictwie?
- umowy były już podpisane i żeby zatrzymać te samoloty trzeba by uchwalić embargo a nawet jeśli to uczynić to w '38 bo latem '39 to nic by to nie dało poza większą liczbą celów do zniszczenia w pierszym nalocie.

PS. Policzyłem sobie czas od decyzji do wejścia do służby FK58 wyszło mi 3 lata w tym jeden rok na przełknięcie dumy narodowej przez Francuzów. Sam projekt i budowa prototypu zajął JEDEN rok. To samo dla Jastrzębia... ech szkoda gadać, przeczytajcie sobie w Wikipedii.
Polecam zwłaszcza listę błedów konstrukcji i opis walki pozorowanej z Łosiem.
Zeppelin, flieg,
Hilf uns im krieg,
Flieg nach England,
England wird abgebrannt,
Zeppelin, flieg.
Awatar użytkownika
Gustavus
Warrant Officer
Posty: 830
Rejestracja: piątek, 2 marca 2007, 18:36
Lokalizacja: Włochy ;)

Post autor: Gustavus »

Od nowego posta bo teraz sie będę powtarzał.
Nie należało forsować projektów ambitnych tylko realne.
Jak Wilk poległ to trzeba było od razu coś kupić lub zbudować coś prostego.
RWD-25 nie powinien powstawać jako zastępstwo Jastrzębia tylko już właśnie Wilka!
Właśnie poległ projekt który miał być przyszłością lotnictwa myśliwskiego i liniowego - nie czas na tworzenie nowego projektu! Trzeba łatać dziurę!
O tym że Wilk leży i kwiczy wiadomo było w '36 , wtedy zaczęto prace nad Jastrzebiem.
Gdyby zaczęto prace nad mniej "perspektywiczną" konstrukcją. Powiedzmy dolnopłatem o miesznej konstrukcji :> a w miedzy czasie kombinowano z Lampartem i/lub zakupami za granicą to e '39 jakoś to już wygladało.
Zeppelin, flieg,
Hilf uns im krieg,
Flieg nach England,
England wird abgebrannt,
Zeppelin, flieg.
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

O, właśnie. Czy decydenci rzeczywiście zdawali sobie sprawę z absolutnego krachu tego czy innego projektu? Czy może łudzeni byli mirażem pozbycia się "chorób wieku dziecięcego" i osiągnięcia wyników lepszych niż zapewniane przez importowane konstrukcje? Jest wiele przykładów konstrukcji lotniczych (i nie tylko), które na pewnych etapach rozwoju uważane były za pomysły chybione, a które zachowały się jak przysłowiowe brzydkie kaczątko (Mosquito, Manchester :arrow: Lancaster, Corsair).

To napisawszy, muszę podkreślić, że oczywiście nic nie zwalnia decydentów z odpowiedzialności za zapewnienie na czas własnym siłom zbrojnym możliwości skutecznego działania. Temu służy m.in. przygotowywanie rozwiązań wariantowych. I właśnie za realizację takich zadań dostają oni pensje znacznie wyższe niż średnia krajowa.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”