Dlaczego beznadziejna po wiekach wpajania młodym że Ruski i Niemiec są naszym odwiecznym wrogiem jest to trudne zadanie....Andy pisze: A zresztą to beznadziejna walka, cdc9. Pamiętaj: "ruskie są złe, my są dobre".
Rosyjskie podręczniki do historii o okresie II wojny św.
-
- Adjudant-Major
- Posty: 285
- Rejestracja: piątek, 12 października 2007, 09:39
- Lokalizacja: Stalowa Wola
Zapewniam Cię, kadrinazi, że z Tobą akurat wszystko jest w najlepszym porządku.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- CHOMIK militarny
- Sergeant Major of the Marine Corps
- Posty: 324
- Rejestracja: poniedziałek, 20 listopada 2006, 16:25
- Lokalizacja: Szczecin/UK
- Kontakt:
To zdanie to mnie nieźle rozbawiło, to przedstawiono tak jakby pisano o jakimś meczu, czy parti szachów. "Nie mogli się porozumieć to postanowili że stoczą wojnę a zwycięzca będzie miał rację" :]W Moskwie w połowie września 1939 r. odbyły się rozmowy, w trakcie których fińska delegacja odrzuciła wszystkie propozycje składane jej przez Związek Radziecki. Nie wyczerpawszy wszystkich możliwości dyplomatycznych, ZSRR i Finlandia zdecydowały się na zbrojne rozstrzygnięcie problemu?
No tak rosyjski sposób patrzenia na historię jest specyficzny, ale trzeba też zauważyć że normą jest że każdy kraj patrzy na historię inaczej i że w podręcznikach większości państw darmo szukać obiektywnej prawdy. Od choćby taka Japonie - do tej pory mają problemy zeby przyznać sie do tego że prowadzili zaborczą politykę i rozpętali II WŚ w Azji podbijając większość Chin i Korei, że dokonywali masowych zbrodni itd. Dalej często określają to mianem "chińskiego incydentu" i twierdzą ze oni tylko ochraniali ludność japońską a wojnę sprowokowali Chińczycy. Parę lat temu wybuchły nawet zamieszki w Chinach spowodowane informacjami o tym jak przedstawiano te wydarzenia w nowych japońskich podręcznikach historii.
Także polskie podręczniki do historii często mijają się w wiekszym lub mniejszym stopniu z prawdą. Nie mamy tyle na sumieniu co Rosjanie, ale możnaby znaleźć różne grzeszki które są wybielane. Nie mam tu nic pod ręką, a wszystko zależy od konkretnego podręcznika ale takie sprawy jak np. postawa II RP czy PRL wobec ludności ukraińskiej, żydowskiej rzadko bywają rzetelnie przedstawione.
Albo inna sprawa - cały czas w podręcznikach do historii pisze się ze w 1939 zachód nie chciał wlaczyć za Polskę i że pozwolono Hitlerowi na bezproblemowe rozprawienie sie z Polską armią, choć ponoć znacznie silniejsze armie franuska i angielska mogły łatwo rozgromić Niemców. Ta opinia jest wbita w pamięc Polaków i powoduje sporo szkody, choć obiektywna prawda jest taka ze zanim francuska armia pozbierała się do kupy ( o angielskiej to już wogóle nie ma co mówić) to było już po kampani wrześniowej. Tak naprawdę to zachód nie był wtedy w stanie nam pomóc, ale w którym podręczniku znajdziemy takie informacje? W którym znajdziemy też informacje o tym że choć Polscy żołnierze walczyli dzielnie to kompletnie zawiodło dowództwo, organizacja i ze tak naprawdę nie mamy się za bardzo czym chwalić, i ze to nie przewaga techniczna czy ilościowa Niemców była głównym powodem szybkiej klęski w 1939?
To tylko takie drobne przykłady tego że podręczniki do historii niejako z założenia nie są (delikatnie mówiąc) najlepszym źródłem wiedzy o historii. One mają raczej za zadanie wychowywać społeczeństwo obywatelskie, wpajać patryjotyzm, dumę narodową i leczyć narodowe kompleksy. Nie ulega też wątpliwośći że co nowy system rządów w państwie, a czasem nawet co nowa ekipa rzadząca to inny wersja historii, nowa interpretacja tych samych faktów. Czasem nawet bardzo odległych. Poczytajcie sobie np. podręczniki do historii starożytnej z lat 50, 60 tych. Spartakus to wg. nich taki społeczny rewolucjonista walczący z panującym system władzy, dorobiona jest tu cała wręcz śmieszna ideologia, . :devil:
Uważam że na porządku dziennym są przekłamania i przemilczenia w podręcznikach, czy to polskich, czy niemieckich czy rosyjskich. Może w rosyjskich w znacznie większym stopniu niż w polskich, ale może też tylko nam się tak wydaje, może w polskich też tych przekłamań i niedomówień jest sporo, ale dotyczyłoby to pewnie raczej wcześńiejszych czasów, czy mniej znanym nam w Polsce faktów?
Pinky: Hej móżdżku, co będziemy robić dziś wieczorem? Mózg: To co zwykle Pinky, to co zwykle. Spróbujemy opanować świat.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Masz rację. Zwracam tylko uwagę, że powinno unikać się określenia "prawda historyczna". Prawda jest tylko jedna - albo coś jest zgodne z rzeczywistością, albo nie. Prawda nie może być ani "historyczna", ani "obiektywna".
Można natomiast powiedzieć, że fakty/opinie są: nieobiektywnie, subiektywne, tendencyjne, przedstawione wybiórczo, myląco, pomija się pewne aspekty itd...
Ten błąd językowy jest ostatnio bardzo powszechny.
Można natomiast powiedzieć, że fakty/opinie są: nieobiektywnie, subiektywne, tendencyjne, przedstawione wybiórczo, myląco, pomija się pewne aspekty itd...
Ten błąd językowy jest ostatnio bardzo powszechny.
Muss ich sterben, will ich fallen
- CHOMIK militarny
- Sergeant Major of the Marine Corps
- Posty: 324
- Rejestracja: poniedziałek, 20 listopada 2006, 16:25
- Lokalizacja: Szczecin/UK
- Kontakt:
Racja to jest tak że każdy uważa że ma rację, tak więc wszyscy mamy rację, tyle że każdy swoją
A prawda historyczna to jak dla mnie taki sztuczny twór językowy który odnosi się do wydarzeń historycznych wg. aktualnie znanych faktów i dokumentów etc. A że mogą się pojawić nowe dokumenty, fakty, dane, świadkowie etc. tylko sam jeden Bóg pewnie wie jaka jest ta prawda (absolutna, jedyna i niepodwarzalna. - hmm - czy takie coś wogóle istnieje? to chyba dobre pytanie dla filozofów) I w tym rozumieniu coś takiego jak prawda historyczna może i powinno jak dla mnie funkcjonować. :faja:
A prawda historyczna to jak dla mnie taki sztuczny twór językowy który odnosi się do wydarzeń historycznych wg. aktualnie znanych faktów i dokumentów etc. A że mogą się pojawić nowe dokumenty, fakty, dane, świadkowie etc. tylko sam jeden Bóg pewnie wie jaka jest ta prawda (absolutna, jedyna i niepodwarzalna. - hmm - czy takie coś wogóle istnieje? to chyba dobre pytanie dla filozofów) I w tym rozumieniu coś takiego jak prawda historyczna może i powinno jak dla mnie funkcjonować. :faja:
Pinky: Hej móżdżku, co będziemy robić dziś wieczorem? Mózg: To co zwykle Pinky, to co zwykle. Spróbujemy opanować świat.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
- AWu
- Słońce Austerlitz
- Posty: 18134
- Rejestracja: poniedziałek, 16 października 2006, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Oj Andreasie - czy wlasnie nie zaczoles brnac w grzaskie baggno definicji prawdy subiektywnej...
Co do Prawdy to sie myslisz, prawda jest wtedy gdy cos jest zgodne ze stanem faktycznym.
Idac twoja definicja rosjanin moze twierdzic ze katyn to dzielo niemcow, bo taki jest jego stan wiedzy - tego go ucza podreczniki - jak wiemy z Prawda ma to wspolnego niewiele.
Taka uwaga metodologiczna. Czytajmy definicje ktore przytaczamy na poparcie swych slow.
Co do Prawdy to sie myslisz, prawda jest wtedy gdy cos jest zgodne ze stanem faktycznym.
Idac twoja definicja rosjanin moze twierdzic ze katyn to dzielo niemcow, bo taki jest jego stan wiedzy - tego go ucza podreczniki - jak wiemy z Prawda ma to wspolnego niewiele.
Taka uwaga metodologiczna. Czytajmy definicje ktore przytaczamy na poparcie swych slow.
- Andreas von Breslau
- Kapitän zur See
- Posty: 1625
- Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
- Lokalizacja: Warszawa
Co do zgodności ze stanem faktycznym - zgodna.
Ale ta koszmarna, nielogiczna definicja "prawdy historycznej"... Czyli prawda jest ukryta i często nieznana, a to co mamy w książkach to "prawda historyczna"?
Idąc tym tokiem rozumowania w książkach o astronomii mamy "prawdę astronomiczną", w książkach o teorii powstawania skomplikowanych zjawisk pogody mamy "prawdę pogodową", a w książkach o przyczynach powstawania słabo poznanych chorób mamy "prawdę medyczną"?
Ale ta koszmarna, nielogiczna definicja "prawdy historycznej"... Czyli prawda jest ukryta i często nieznana, a to co mamy w książkach to "prawda historyczna"?
Idąc tym tokiem rozumowania w książkach o astronomii mamy "prawdę astronomiczną", w książkach o teorii powstawania skomplikowanych zjawisk pogody mamy "prawdę pogodową", a w książkach o przyczynach powstawania słabo poznanych chorób mamy "prawdę medyczną"?
Muss ich sterben, will ich fallen