Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Awatar użytkownika
Asienieboje
Adjudant Commandant
Posty: 1762
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2011, 15:03
Lokalizacja: Edynburg/Wielka Brytania
Has thanked: 45 times
Been thanked: 43 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Asienieboje »

Przepraszam, niezbyt rzeczowo się wypowiedziałem. Chodziło mi o to, że dowództwo AK działało pod presją rozpocząć powstanie, czy też nie. Sytuacja z rozgłośnią musiała być brana pod uwagę i scenariusz gdy na wezwanie rozgłośni powstaje lud Warszawy w walce o wolność. Wyobrażasz sobie reakcje komunistycznej władzy, po przejęciu władzy? Nie twierdzę, że audycja zmusiła dowództwo do rozpoczęcia powstania, twierdzę że była jednym z czynników które zdecydowały o jego rozpoczęciu.
Awatar użytkownika
Paweł Sulich
Podporucznik
Posty: 413
Rejestracja: wtorek, 7 listopada 2006, 10:16
Lokalizacja: Józefów
Been thanked: 3 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Paweł Sulich »

W Poligonie 4/2011 ukazał się artykuł pana Norberta Bączyka pt.: Zatrzymany front?
http://www.magnum-x.pl/czasopismasec/poligon/1656

Ważne tezy, które zapamiętałem i przywołuję teraz z pamięci, były takie:

2 APanc.Gw naprawdę poniosła z rąk Niemców porażkę u bram miasta i nie była zdolna do dalszego kontynuowania działań ofensywnych. Nieprawda, że Sowieci zatrzymali nad Wisłą działania 1 Frontu Białoruskiego. Owszem, Stalin wstrzymał natarcie, ale tylko na bardzo wąskim odcinku 125 Korpusu 47 Armii, czyli bezpośrednio na przedpolach Pragi. Pozostałe wojska 1 FB w sierpniu nadal atakowały, zarówno nad Narwią, jak i na przyczółku warecko-magnuszewskim. Niemcom z najwyższą trudnością udało się te ataki jednak powstrzymać. O zaciętości walk świadczą - i przeczą tezie o zatrzymaniu frontu nad Wisłą - bardzo duże straty obu stron, które autor podaje w artykule. Zatrzymano się jedynie pod samą Pragą.

Pojawił się tam też taki wątek, że po przełamaniu pozycji Niemców, gdy Armia Czerwona ruszała do strategicznego pościgu, standardem było, iż część wojsk z danego terenu wycofywano (do pościgu nie było ich potrzeba aż tyle co do przełamania) i przerzucano na inne kierunki strategiczne, gdzie planowano kolejne operacje ofensywne, w tym przypadku do Rumunii.
RKKA maksymalną efektywność osiągała na głębokości pierwszych 100-150 km uderzenia, potem, z racji oddalenia się składów materiałowych i wolniejszego tempa podciągania ciężkiej artylerii w stosunku do np. korpusów czołgowych, traciła na przebojowości. W przypadku natrafienia w głębi operacyjnej na silną i dobrze zorganizowaną obronę, czołowe rzuty narażone były na poważne straty czy wręcz porażkę.
Polecam ten tekst.
Awatar użytkownika
elahgabal
Maréchal d'Empire
Posty: 6108
Rejestracja: wtorek, 18 listopada 2008, 19:14
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 10 times
Been thanked: 84 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: elahgabal »

Marcin2501 pisze:Dowództwo AK podejmujące decyzje pod wpływem moskiewskiego, komunistycznego radia? C'mon...
Musieli brać pod uwagę również takie "detale". Chodziło o powojenną rzeczywistość. Wiedzieli, że gdyby nic nie zrobili, to w ramach powojennych ustaleń Stalin wypominałby nam brak działania przy każdej okazji, wyciągając z tego ile się da. A w napiętej sytuacji decydują także szczegóły. Jak na przykład budowanie (fałszywej) atmosfery. To była sprytna zagrywka psychologiczna. Coś jak ruskie okrzyki "Na Germańca!" wznoszone na naszych terenach wschodnich po 17-stym września 1939 r.
"Jakie warunki mam im przedstawić?" "Najgorsze, jakie wymyślisz."
Kondeusz do Puységur (oblężenie Furnes, 1648 r.)

https://www.youtube.com/watch?v=RUmdWdEgHgk
Awatar użytkownika
Fromhold
Général de Division
Posty: 3383
Rejestracja: poniedziałek, 1 marca 2010, 21:38
Lokalizacja: obóz warowny
Has thanked: 20 times
Been thanked: 5 times
Kontakt:

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Fromhold »

Asienieboje pisze:Nie wrzucam niczego do wspólnego worka. ;)
Jako oddziały partyzanckie miałem na myśli słabo uzbrojone oddziały, które nie były w stanie powstrzymać niemieckiego natarcia. Do 4 sierpnia Niemców w Warszawie cechuje brak jakiejkolwiek koordynacji działań (albo prawie brak), co zmienia się od 4 sierpnia i uderzenia na Wolę. Od tego momentu stan posiadania powstańców się zmniejsza. Uzyskanie korytarza przez Warszawę było zadaniem pierwszorzędnym i to zadanie Niemcy wykonali w 100%, zresztą posiadali takie 2 korytarze, czym podzielili siły powstańcze na 3 części.
Co do lania, jakie rzekomo Niemcy sprawili Sowietom się nie zgodzę. Dostali jedynie pstryczka w nos, który postanowili ze względów politycznych zignorować. Stalin w tym momencie był pewny wygranej wojny w zakresie militarnym i postanowił teraz wygrać ją jeszcze politycznie, stąd pozwolenie na wyrżnięcie Warszawy i przesunięcie ciężaru walk na Węgry. Wg raportu niemieckiego dowódcy 9 Armii gen. von Vormanna (zapewne trochę zawyżonego) siły sowieckie na tym odcinku frontu przeważały w stosunku do niemieckich w piechocie i czołgach siedmiokrotnie, czterokrotnie w artylerii.
Co do sprowadzania zaopatrzenia, to nie zgadzam się z Tobą. Bardzo sprawnie było ono dostarczana do jednostek walczących pod Warszawą, ale także walczących na przyczółkach. Sowieci już w połowie lipca dysponowali dużymi centrami zaopatrzeniowymi na terenie Białorusi i Litwy. 28 Lipca sowieckie tabory kolejowe były zdolne docierać już do Brześcia nad Bugiem. 7 sierpnia było możliwe docieraniem koleją do Lublina, 17 sierpnia do Siedlec, Mińska Mazowieckiego, Świdnika, Łukowa i Lubartowa. Co najważniejsze, odbudowane linie kolejowe miały szeroki rozstaw szyn - taki jak w całym ZSRR, więc transporty docierały bardzo szybko. sytuacja z zaopatrzeniem też nie była najgorsza. I Front Białoruski otrzymał tylko w ciągu jednego dnia, 6 sierpnia: 627 wagonów z amunicją, 282 cysterny z paliwem i kilkaset wagonów z żywnością (w tym 13 wagonów z wódką ;)) Większy problem mieli z marnotrawieniem zapasów i brakiem koordynacji w dostarczaniu (czyli z czymś, z czym Armia Czerwona borykała się od zawsze, niż ze względu na szybkość przesuwania linii frontu). Sowieci musieli zatrzymać ofensywę na kilka jedynie dni, by uzupełnić zaopatrzenie.
Co do rzekomego lania pod Rembertowem to się jeszcze wypowiem, bo muszę znaleźć konkretne dane.
Co do lania, jakie rzekomo Niemcy sprawili Sowietom się nie zgodzę. Dostali jedynie pstryczka w nos, który postanowili ze względów politycznych zignorować.
Nic podobnego. Nie podjęto uderzenia na Pragę już w sierpniu właśnie ze względu na porażkę zadaną przez kontruderzenie niemieckie. Sowiecka 2 A.Panc znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Rozkaz o natarciu na Warszawę dotarł do Rokossowskiego już 28 VII. Przewidywano w nim natarcie na Pragę która miała zostać zajęta najpóźniej do 5-8 VIII a potem miano sforsować Narew i zdobyć przyczółek w rej Serocka i Pułtuska- tyle że na drodze Sowietów stanęły niemieckie związki pancerne. W planie było również rozwinięcie ataku w kierunku Torunia i Łodzi. Były to jednak tylko życzenia na wyrost, na zapas. Sowieci nie byli w stanie osiągnąć rubieży Łódź -Kraków w lecie 1944.Byli na to już zbyt słabi a zaopatrzenie i uzupełnienia o których piszesz potrzebne były właśnie w Rumunii gdzie za moment rozpoczynano kolejną wielką ofensywę. W dowództwie sowieckim doskonale zdawano sobie sprawę z tego że ofensywa nad Wisłą właśnie się kończy. Nikt nie brał pod uwagę jakichś kolejnych spektakularnych sukcesów na tym kierunku. Nie miano też zamiaru atakować Warszawy czołowo przez mosty które i tak były zaminowane a do tego kryte ogniem armat 88mm i broni maszynowej. Dlatego planowano jedynie zająć przyczółki a w razie powodzenia ruchem skrzydłowym zajęcie miasta.
Chodziło mi o to, że dowództwo AK działało pod presją rozpocząć powstanie, czy też nie. Sytuacja z rozgłośnią musiała być brana pod uwagę i scenariusz gdy na wezwanie rozgłośni powstaje lud Warszawy w walce o wolność.
Bartek proszę Cię. Nie była to presja ze strony Moskwy..:roll: Jaki lud? :lol: AK to wojskowa organizacja działająca na rozkaz ;) Za nie wykonanie rozkazu groziła kara śmierci. Dylematy były, ale na zupełnie innej płaszczyźnie, patrz plan Burza i ataki AK na Wilno i Lwów. Polecam 'Armia Krajowa w dokumentach' Londyn 1970.
Innymi słowy gdyby nie niemieckie kontrnatarcie, Rosjanie zdobyliby Warszawę w sierpniu/ wrześniu rozliczyli się z
AK-owcami, a front i tak by się zatrzymał opodal. Sęk tylko w tym, że Sowieci nie udzielili powstańcom właściwego wsparcia choć mogli to zrobić.
Natomiast Stalin potraktował powstanie w charakterystyczny sposób. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego kto je wywołał ale mimo to próbował wmówić światu, że to nie potrzebna awantura która przyniesie tylko krwawe ofiary ludności. To właśnie na wypadek zajęcia Warszawy w sierpniu i potrzeby usunięcia AK ze sceny, tak jak to zrobiono poprzednio w Wilnie, Lwowie, Lublinie, Zamościu itd.
W kwestii samego starcia pancernego muszę odzyskać dostęp do posiadanych materiałów, dopiero wówczas będę się mógł wypowiedzieć szczegółowo.
Są doskonałe figurki i modele. Są też doskonałe plany i materiały źródłowe, ale nigdy nie idzie to w parze.
http://fromholdblog.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Asienieboje
Adjudant Commandant
Posty: 1762
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2011, 15:03
Lokalizacja: Edynburg/Wielka Brytania
Has thanked: 45 times
Been thanked: 43 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Asienieboje »

Paweł Sulich pisze:W Poligonie 4/2011 ukazał się artykuł pana Norberta Bączyka pt.: Zatrzymany front?
http://www.magnum-x.pl/czasopismasec/poligon/1656
Polecam ten tekst.
Bardzo ciekawy tekst i analiza sytuacji z lipca i sierpnia 1944 roku. Autor za przyczynę zatrzymania frontu podaje błędy dowództwa Sowieckiego, z czym zgadzam się w 100%. W miarę jak armie Sowieckie przekroczyły Bug, polityka miała dużo ważniejsze znaczenie od strategii, np. skierowanie 2 APanc. aby zdobyła Lublin, czy chociażby "Niech faszyści pozabijają się między sobą" Stalina. Do tej pory zamknięte są archiwa sowieckie i głównie bazujemy na raportach niemieckich i tych "zgodnych" z oficjalną wykładnią historii KPZR z publikacji powojennych. Nawet z tego artykułu bije w oczy ciąg idiotycznych czasem decyzji, wiążących ręce Rokosowskiemu, które nie pozwoliły mu na rozbicie, znajdujących się w niekorzystnym dlań klinie w Północnym Mazowszu 2 Armii...
Należy się zastanowić nad faktem, dlaczego takie rozkazy wydawano.
Awatar użytkownika
Asienieboje
Adjudant Commandant
Posty: 1762
Rejestracja: sobota, 26 lutego 2011, 15:03
Lokalizacja: Edynburg/Wielka Brytania
Has thanked: 45 times
Been thanked: 43 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Asienieboje »

Fromholdzie aurat jestem w trakcie lektury "Operacja Burza" i włos się jeży na głowie ze względu na łatwowierność i czasem nonszalancje dowódców AK w stosunku do Sowietów...
Co do ludu, sorki za określenie :roll: przemęczenie wczorajszym Claymore wzięło górę... Chodziło mi o wybuch niekontrolowanych walk, nad którymi dowództwo AK nie mogło by zapanować, gdyby nie było rozkazu o rozpoczęciu powstania. Ja rozumiem rozkaz, rozkazem, ale w tamtej sytuacji Warszawa była beczką prochu. Tamta sytuacja odbiła się na wszystkich, na dowództwie AK również i stało to co się stało...
Awatar użytkownika
ToKu
Sergent-Major
Posty: 170
Rejestracja: wtorek, 25 września 2007, 09:35
Lokalizacja: Hiperborea

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: ToKu »

Już to kiedyś tu pisałem, ale napiszę raz jeszcze:

Czy sowieci mogli wyzwolić Warszawę gdyby bardzo chcieli? Oczywiście, ale po porażce pod Radzyminem, gdzie złamano 2 APanc, dopiero najwcześniej w drugiej połowie sierpnia (początek ofensywy). Czyli wyzwolenie tak na oko na przełomie sierpnia i września. Po masakrze Woli i gdy większość ofiar Powstania już zginęła. Nie trzeba otwierać sowieckich archiwów, żeby stwierdzić, że takie możliwości widzieli kompetentni dowódcy na miejscu. Rokossowski o tym pisał na przykład.

A co do tezy: "Jesień 44', Rzesza się sypie i wystarczy puknąć" to liczę na wytłumaczenie sowieckich porażek w tym okresie w operacjach przeprowadzanych w ostatnim kwartale 44 roku siłami frontu (operacja takiej skali miała wyzwolić stolicę) w Prusach Wschodnich i w drodze na Słowację.

Niemcy naprawdę uderzyli znacznymi siłami. (3 regularne dywizje pancerne + korpus pancerny SS). Naprawdę zdecydowanie pokonali Rosjan, których ofensywa naprawdę wytraciła impet.

Nie to żebym zachęcał, do łamania praw autorskich, ale:

http://scenelog.eu/ebooks/norbert-bacyk ... ok-obtuse/

Każdy poradzi sobie dalej z wypróbowaniem, przed zakupem, (135 PLN - CENEO, co JEST przegięciem) obiektywnej, analizującej przede wszystkim pod kątem militarnym, bez martyrologii, mysleniożyczeniologii i żalologii do ruskich i Niemców, książki o bitwie autorstwa Norberta Bacyka. O książce notabene też już tu pisałem, ale widzę, że dyskutują nowe twarze.

Edit: OOO! Toż to chyba ten sam autor, co w Poligonie artykuł popełnił tylko nazwisko ma zangielszczone. W książce napisał, że zdaniem Rokossowskiego ponowne podjęcie ofensywy możliwe będzie po 10 sierpnia (ocena z 5 sierpnia). Zdaniem Żukowa (ocena 8 sierpnia) po 25 sierpnia i tu autor komentuje, że ocena optymistyczna.
Ostatnio zmieniony środa, 7 sierpnia 2013, 15:47 przez ToKu, łącznie zmieniany 2 razy.
michalst
Appointé
Posty: 48
Rejestracja: poniedziałek, 18 czerwca 2012, 20:13

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: michalst »

ksiązki o bitwie autorstwa Norberta Bacyka.
Tutaj chodzi o Norberta Bączyka, a nie "Bacyka". Wydawnictwu szwedzkiemu coś się pomyliło jak kupowali prawa do książki od "wydawnictwa militaria". To coś już wyszło u nas kilka lat temu.
Darth Stalin
Censor
Posty: 6595
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 77 times
Been thanked: 179 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Darth Stalin »

Nb. Robert Bączyk udziela się aktywnie na DWS pod Nickiem "chomik"; drugi zasłużony autor czyli Robert Wróblewski to "Robuś". No i trzeci "przekopywacz archiwów" to Marcin Bryja czyli "Merten".
Ww. Panowie zabrali się za intensywną eksploatację mikrofilmów aleksandryjskich, dzięki czemu w końcu sporo mitów upada - mam nadzieję, że bezpowrotnie.
Awatar użytkownika
Pejotl
Major en second
Posty: 1131
Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 22:26
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 7 times
Been thanked: 9 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Pejotl »

Trafiłem przypadkiem na artykuły polemizujące z tym że powstanie rozpoczęło się pod presją żołnierzy AK.
Autor twierdzi że powstańcy wiedzieli że mają małe szanse i część opuściła Warszawę by nie brać udziału w samobójczych walkach.

http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/ ... d-183.html
http://www.krytykapolityczna.pl/Wywiady ... id-77.html
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Uboot
Carabinier
Posty: 27
Rejestracja: piątek, 25 października 2013, 17:33
Lokalizacja: Nowogród Bobrzański

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Uboot »

Rozkazodawcy dopuścili się zbrodni, a czczeni są jak bohaterowie. Nawet niziutko przeze mnie ceniony gen. Anders powiedział, że decyzja o wybuchu powstania, to militarne awanturnictwo.
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43377
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3942 times
Been thanked: 2509 times
Kontakt:

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Raleen »

W przeddzień kolejnej, 70-tej rocznicy Powstania Warszawskiego rozmowa z prof. Włodzimierzem Borodziejem:

http://nowahistoria.interia.pl/aktualno ... lock=facts
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
orkan
Adjudant
Posty: 241
Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 16:46
Lokalizacja: Westerplatte

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: orkan »

Kod: Zaznacz cały

Czy sowieci mogli wyzwolić Warszawę gdyby bardzo chcieli? Oczywiście, ale po porażce pod Radzyminem, gdzie złamano 2 APanc, dopiero najwcześniej w drugiej połowie sierpnia (początek ofensywy). Czyli wyzwolenie tak na oko na przełomie sierpnia i września. Po masakrze Woli i gdy większość ofiar Powstania już zginęła. Nie trzeba otwierać sowieckich archiwów, żeby stwierdzić, że takie możliwości widzieli kompetentni dowódcy na miejscu. Rokossowski o tym pisał na przykład.
Przecież oni nie zastopowali operacji warszawskiej po klęsce pod Radzyminem. Była jednoczesna próba zdobycia przyczółków na Narwi i próby wyprowadzenia kosy z przyczółków nadwiślańskich. Tu i tu w połowie sierpnia ponieśli straty i ich ofensywa prowadzona od 500 km musiała się zatrzymać. Patton tez się musiał zatrzymać choć przed nim nie było znaczących wojsk. Tu radzieccy dysponowali zdezelowanymi dywizjami piechoty ze zmęczonym dwumiesięczną ofensywą żołnierzem. Gdyby Radzieckim udały się te dwie operacje okrążenia Warszawy to wyzwolenie we wrześniu było realne. Niestety Hitler miał inne plany i taka lub inna decyzja Stalina nie zmieniła by tego. Co ciekawe ci wszyscy co tak deprecjonują wysiłek RKKA, wykazują takie a takie błędy RKKA w każdym aspekcie prowadzenia wojny w roku 1944, traktują RKKA jak boga decydującego o wszystkim na froncie. Prawda wyglądała inaczej np. Prusy Wschodnie czy Kurlandia.
Czego nam zabrakło w 1939? Min!!!
Darth Stalin
Censor
Posty: 6595
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 77 times
Been thanked: 179 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Darth Stalin »

Tak przy okazji, z tej dyskusji na DWS:
http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=2 ... a&start=75
wybrałem posty chomika (czyli Norberta Bączyka) odnośnie możliwości RKKA latem 1944 roku:
chomik pisze: A o czym ta dyskusja?

Veres napisał:

„operacja np. tego typu jaką zaproponowali Żukow i Rokossowski 8 sierpnia, utworzenia przez 1 Front Białoruski dużego "placdarmu" na lewym brzegu Wisły na kierunku warszawskim, bez wątpienia miałaby znacznie większy sens od nie mającej od początku większych szans powodzenia próby czołowego uderzenia i "opanowania z marszu" przez 3 Front Białoruski wschodniej części Prus Wschodnich (Gąbin-Instenburg) co nakazywała dyrektywa Stawki № 220160 z 28 lipca.”

Co ma piernik do wiatraka? Dyrektywy Stawki zakładały wówczas natarcie pościgowe na całym froncie, tak w Polsce jak i w Prusach i wszystkie były oderwane od rzeczywistości, bo wówczas impet „Bagrationa” już się wyczerpał.

Veres napisał:
„Jeśli można mówić, że w sierpniu 1944 Armia Czerwona faktycznie wypuściła się o ten "jeden most za daleko" i zaangażowała swoje obwody w nieudaną i co gorsza także w wymiarze strategicznym niepotrzebną operację ofensywną, to właśnie na wschodniopruskim kierunku, a nie na środkowej Wiśle.”

Armia Czerwona nie zaangażowała w operacje zaczepne na kierunku wschodniopruskim żadnych swych mitycznych odwodów, bo raz, że w sierpniu 1944 r. generalnie RKKA większych odwodów strategicznych nie miała, dwa, że w tym czasie kierunek akurat na Prusy Wschodnie był, mimo wszystko, drugorzędny względem kierunku kurlandzko-łotewskiego.

Veres napisał:


„Żukow i Rokossowski przynajmniej do 8 sierpnia najwyraźniej sądzili inaczej. Podejrzewam, że nierealny także i dla nich osobiście ten plan stał się dopiero wtedy, kiedy zrozumieli, że dla gospodarza Kremla, ważniejsze od opanowania dużego placdarmu na lewym brzegu Wisły na kierunku Warszawy jest zdobycie jakiegoś Instenburga w Prusach Wschodnich i przeniesienia pożogi na tereny rdzennie niemieckie”.

To jest stwierdzenie ahistoryczne. Instenburgi to RKKA atakowała dopiero w ramach ofensywy październikowej, a nie latem 1944 roku. I placdarm na lewym brzegu Wisły był dla Kremla jak najbardziej ważniejszy niż jakieś tam Prusy Wschodnie. Tyle, że Niemcy nie dopuścili do jego utworzenia, zatrzymują ofensywę 1. Frontu Białoruskiego, jaką ten nad Wisłą wyprowadził 19 sierpnia.

Veres napisał:

„O ile w płaszczyźnie emocjonalnej taki, a nie inny wybór Stalina można się nawet postarać zrozumieć, to z punktu widzenia wojskowego, czy nawet politycznego było to także i dla samego generalissimusa posunięcie przeciwskuteczne.”

Nic takiego nie miało miejsca. RKKA z taką samą zaciętością jak na Prusy, atakowała przez Wisłę.

I znów:
„Z kolei wydaje się, że dzięki zaangażowaniu obwodów Stawki, każda próba przeniesienia ofensywy letniej na lewy brzeg Wisły i kontynuowania jej dalej w dotychczasowym "wielkim stylu” wojny manewrowej właśnie na kierunku warszawskim w sierpniu 1944, mogła mieć jednak właśnie spory sens militarny”.

A jakie to mityczne odwody miała wówczas Stawka? Kilka dowództw związków operacyjnych bez wojsk i raptem wszystkiego dziewięć dywizji w gotowości bojowej jako rezerwa do natychmiastowego użycia na cały front w Europie. Faktycznie więc takowych nie było, ale jeszcze w tymże sierpniu nakazano wycofać z Rumunii 5. AUd i 52. A i wysłać je do Polski celem wzmocnienia kierunku berlińskiego.

Wedle Veresa:
„Także i z tego powodu dla Armii Czerwonej w sierpniu 1944 sto razy lepiej było zaangażować swoje rezerwy na środkowej Wiśle, na kierunku warszawskim, niż najpierw Kowieńszczyźnie, a potem w Prusach Wschodnich”.

Ahistoryczne. Walki nad Wisłą to sierpień, walki o Prusy Wschodnie (nowa ofensywa tam) to październik, z użyciem bardzo małych sił w porównaniu do tych, jakie wówczas gromadzono nad Wisłą. Prusy Wschodnie to był tylko kierunek pomocniczy. W okresie sierpień-wrzesień 1944 Armia Czerwona praktycznie nie przemieszczała się na zachód na kierunku Prus Wschodnich. O ile Grodno zdobyto 18 lipca, a Kowno zdobyto 1 sierpnia, to już Suwałki dopiero w październiku 1944.

I znów:
„Nie wnikając w intencje polityczne Stalina, jeżeli na przełomie lipca/sierpnia gospodarz Kremla doszedł do wniosku, że Królewiec Armii Czerwonej będzie łatwiej opanować niż Warszawę”

Stalin nigdy nie zrobił nic, co uprawniałoby do takiego sądu.

Stąd stwierdzenie Veresa:
„jednak widać, że właśnie z punktu widzenia militarnego ktoś popełnił tutaj spory błąd zarówno oceny sytuacji militarnej, jak i prawdopodobnie także wyborów samych środków strategii. W końcu o szybkie zwycięstwo zawsze znacznie łatwiej jest wtedy, kiedy jesteśmy w stanie wywrzeć skuteczny nacisk na centrum ugrupowania przeciwnika, zagrażając bezpośrednio jego gospodarczemu i politycznemu zapleczu, zamiast atakować i likwidować po kolei jego nieraz naprawdę bardzo rozległe flanki”.

Jest stwierdzeniem ahistorycznym. Największe zgrupowanie RKKA było w Polsce i szykowało się do uderzenia na Berlin, a nie na Prusy Wschodnie.

Veres:
„Więc kto wie, być może właśnie próba przeniesienia ofensywy Armii Czerwonej na lewy brzeg Wisły już latem 1944 doprowadziłaby do katastrofy militarnej III Rzeszy znacznie szybciej i w konsekwencji pozwoliła uratować życie dziesiątkom tysięcy mieszkańców nie tylko Warszawy, Królewca, ale także Gdańska, Wrocławia, Drezna, Berlina, czy Budapesztu. A także, last but not least, ocaliła by także życie wielu czerwonoarmistów.”

Tyle tylko, że Armia Czerwona jak najbardziej starała się przenieść swą ofensywę na lewy brzeg Wisły latem 1944 roku. Wylała w tym celu morze krwi, zdobyła przyczółki i w dalszych morderczych walkach, mimo swych chęci, została czasowo zatrzymana przez Wehrmacht.

"A samo wyzwolenie Pragi to w końcu może przede wszystkim duża zasługa, ale też i ofiara żołnierzy 1 Polska Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, nie tylko samej Armii Czerwonej."

Problem w tym, że Pragę zdobyła 47. Armia RKKA, a nie 1. AWP, a jedna polska dywizja w składzie radzieckiej armii była tam potrzebna z przyczyn politycznych, nie wojskowych. Wojskowo 1. DP mogło równie dobrze nie być na Pradze.

Veres:
„jeżeli w lipcu Front Rokossowskiego stracił aż 167 097 tysięcy żołnierzy (w tym 39 369 straty bezpowrotne), w sierpniu 114 400 (26 458 - straty bezpowrotne), to we wrześniu poziom strat był trzy razy mniejszy niż w lipcu - 57 408 ( a bezpowrotnych - 8 774 - ponad cztery razy).”

I co w tym dziwnego ? Pomijam już błąd Veresa, bo 167 097 tysięcy żołnierzy to są straty za okres 24.06.-31.07. 1944, a nie za lipiec, i obejmują też straty Frontu z czerwcowej bitwy bobrujskiej. A zatem 1. Front Białoruski przeszedł do pauzy operacyjnej 29 sierpnia 1944 roku. Od tego momentu - dopiero od tego dnia - zaprzestał prób uderzenia na zachód, więc i straty mu spadły dość wyraźnie. Walki wrzesień-październik miały już charakter korekty linii frontu, a nie ofensywy jako takiej. To właśnie trzeba zrozumieć. Przez cały sierpień RKKA chciała i atakowała na zachód nad Wisłą. Dopiero gdy po miesiącu bezowocnych starań i stracie 100 000 ludzi w samym tylko 1. FB zdano sobie sprawę, że chwilowo jednak Niemcy do tego nie dopuszczą, kontynuowano w kolejnych miesiącach operacje pomocnicze na skrzydłach, jednocześnie najważniejszy kierunek wzmacniając i uzupełniając, szykując się do kolejnej ofensywy generalnej - na Berlin. Stąd 1. FB i 1. FU od września już nie nacierały na zachód - bo jak pokazał sierpień - wyczerpały swój potencjał, teraz więc prowadziły tylko działania ograniczone, a główne siły uzupełniano i zbierano do nowej ofensywy generalnej.

1. AWP miała - wedle planu Rokossowskiego z 8 sierpnia 1944 - wyzwolić Warszawę atakiem od południa, przez Warkę i Raszyn. W tym czasie przemieszczała się na przyczółek na zachodni brzeg Wisy. 13 sierpnia wydano rozkazy mówiące o rychłej ofensywie na Warszawę (termin - 19 VIII). Atak ten jednak nie został nigdy wykonany - przeprowadzono, 19 i 25 sierpnia, tylko dwa małe ataki pomocnicze, zakończone zupełną klęską. Atak generalny 1. AWP siłami "aż" dwóch dywizji przez Pilicę na jej północny brzeg na szczęście został odwołany tak z przyczyn operacyjnych, jak i politycznych. Skończyłoby się on zapewne totalną masakrą Polaków. Wszakże w tym czasie doborowa 8. AGw atakując na Radom od 19 sierpnia dostała pod Głowaczowem ostro w d..., co było szokiem tak dla Czujkowa, jak i von Vormanna. Niemiecki generał, dowódca 9. Armii, jeszcze 17 sierpnia meldował do sztabu GA "Środek", że ma nad Wisłą słabe i liche wojsko. 22 sierpnia musiał zameldować, że te jego liche wojsko posłało ofensywę Iwana prosto do nieba. I wydał już drugi w sierpniu 1944 roku rozkaz pochwalny dla swych wojsk...
Na marginesie. Dowódca 9. Armii nie utracił stanowiska za utratę Pragi. Gen von Vormann odszedł ze stanowiska na własną prośbę, bo utracił przekonanie w dalszą możliwość skutecznego prowadzenia podległych sobie wojsk do walki (załamanie nerwowe). Poinformował o tym dowódcę GA "Środek", a ten Hitlera. Hitler zdjął więc go ze stanowiska i chwilowo odesłał do rezerwy kadrowej. Vormann, od czasu osobistych przeżyć na froncie wschodnim zimą 1944 roku, nie nadawał się już na dowódcę liniowego - nie miał nerwów.
Vormann przeżył ciężkie chwile nie pod Korsuniem, tylko pod Kirowohradem na Ukrainie w styczniu 1944 roku, gdy był dowódcą XXXXVII KPanc. 7 stycznia, wobec podejścia sił radzieckich, musiał ewakuować stanowisko dowodzenia korpusu z miasta na zachód, do wsi Mała Wysoka, ale i tam 8 stycznia dopadły ich czołgi z 8. KZmechGw. Sztab korpusu musiał walczyć na pierwszej linii jako piechota w nocnym starciu - część oficerów ze sztabu korpusu poległa, utracono radiostacje korpuśne dużej mocy. Vormann przedzierał się do swoich zimą przez step mając na karku radzieckie czołgi, taszcząc tajne dokumenty i kody w jednej ręce, a MP-40 w drugiej. Jako młody człowiek w Wielkiej Wojnie Vormann nie bał się śmierci i ran - żaden z niemieckich generałów w II wojnie światowej nie mógł się z nim równać ilością ran, jaką otrzymał w pierwszej. Jednak 25 lat później był już wypalony i zmęczony tym wszystkim. To był człowiek o dużych koneksjach, znał przecież i samego Hitlera (w 1939 roku pracował w jego kwaterze głównej), ale na dowódcę armii się już nie nadawał.
Wracając do głównego wątku. To oczywiste, że ZSRR nie miał interesu w pomocy powstaniu zorganizowanemu przez wrogą sobie organizację zbrojną, taką jak AK, będącą zbrojnym ramieniem opozycyjnego wobec imperialnych planów Moskwy polskiego rządu w Londynie. A że przy okazji oznaczało to - z czego Rosjanie doskonale zdawali sobie sprawę już na początku sierpnia, po raportach z mordów na Woli i Ochocie - wydanie teoretycznego wyroku śmierci na niemal wszystkich mieszkańców Warszawy? W przypadku systemu takiego jak radziecki, po doświadczeniach klęsk głodu, systemu obozów pracy, historii oblężenia Leningradu, nie miało to dla nich większego znaczenia. Ot, jak mawiał przewodniczący PKO, statystyka. Stalin nie chciał pomagać powstaniu.

Czymś natomiast zupełnie innym jest postawienie pytanie, czy pomóc mógł. I jeszcze ważniejsze, czy Stalin mógł pomóc efektywnie. Bo tu nie chodzi o mało istotne niuanse, takie jak zgoda na lądowanie samolotów z zachodu czy wysłanie własnych maszyn nad miasto. To można było zrobić łatwo, ale to nie byłaby prawdziwie efektywna pomoc. W mej osobistej opinii gdyby Armia Czerwona chciała faktycznie pomóc powstaniu, to Niemcy by to powstanie utopili we krwi jeszcze w sierpniu i nie byłoby mitu heroicznej walki przez 63 dni. Miasto i tak obrócono by w gruzy, może zginęłoby tylko nieco mniej ludzi. Pomoc RKKA byłaby bowiem mało efektywna. Veres nie ma racji wskazując na Prusy Wschodnie czy też próbując znaleźć jakieś korelacje pomiędzy przesuwaniem 5. APancGW na Rygę tego lub tamtego sierpnia. Prawda jest taka, że 1 sierpnia 1944 roku mleko się już rozlało. Rosjanie w swych planach kampanii letniej przewidywali na wiosnę, że dalej niż do linii Wisły raczej nie dojdą. Dążyli do bitwy rozstrzygającej w rejonie Brześcia, która miała im dać możliwość swobody decyzji na tym obszarze operacyjnym. To dla tej bitwy sprowadzili w czerwcu z Rumunii 8. AGw i 2. APanc, sowicie uzupełniając ludźmi i sprzętem (np. inaczej niż armie pancerne Koniewa, z których dwie były wówczas słabe i przed nowymi walkami nie dostały dobrych uzupełnień) zamieniając je w "lokomotywy pociągowe" tego kierunku. Cóż jednak z tego, skoro bitwa o Brześć Armii Czerwonej nie wyszła wedle tegoż planu? Niemiecka 2. Armia nie została zniszczona. Tyle mówi się w Polsce o "Bagrationie" i jego korelacjach z powstaniem w Warszawie, ale to tylko dowodzi niewiedzy. Warszawa była w obszarze tyłowym niemieckiej 2. Armii, a ta armia nie została zniszczona w ramach operacji "Bagration". Ten fakt przekreślał jakieś większe plany radzieckie pod Warszawą na dłuższy czas i czynił powstanie w Warszawie beznadziejnym.

Zresztą 1 sierpnia skutki Bagrationa na pierwotnym kierunku GA "Środek" zostały już przezwyciężone i jest to fakt, który mało kto w Polsce przyjmuje dziś do wiadomości. Że tak będzie, to znaczy że na kierunku właśnie wywalczonego powodzenia przeciwnik odtworzy swój potencjał, Stawka wiedziała już w połowie lipca, bo z rozpoznania nadchodziła masa danych, że Niemcy na gwałt ściągają na ten kierunek nowe dywizje. I oto właśnie chodziło. Bić szkopów częściami. Na Białorusi nie mieli dywizji pancernych tylko piechoty? Wspaniale - walnąć ich tam i rozwalić. Tak też się stało. Że teraz ściągają tutaj skąd się da dywizje pancerne? Dobrze, to znaczy, że zabrali je z innych kierunków. A więc teraz uderzymy właśnie tam i znowu ich rozwalimy. I tak w kółko. Tak właśnie Armia Czerwona wykończyła Wehrmacht. Tyle tylko, że jak bokser wali jedną ręką, to drugą ściąga do siebie. A Warszawa miała tego pecha, że znalazła się między lewym i prawym sierpowym. To, że Armia Czerwona nie będzie mogła pomóc Warszawie efektywnie zdecydowało się w pierwszej dekadzie ...lipca. Właśnie wtedy za kolejny cel zasadniczy, po sukcesie na Białorusi, uznano chęć zniszczenia GA "Północ". Niemcy byli tam cholernie twardzi i za nic nie chcieli dać się pobić tak jak na Ukrainie czy Białorusi. Więc Stawka posłała tam swoje odwody - 51. Armię, 2. Armię Gwardii, kilka korpusów. A ponieważ 5. AGw poszła jeszcze do Koniewa, to się generalnie odwody zasadnicze pokończyły. GA "Północ" zaczęła niczym magnes przyciągać armie RKKA - później jeszcze 5. APancGw też przyciągnęła, podobnie jak 61. Armię z frontu Rokossowskiego. Rosjanie swój wysiłek militarny kierowali tam, gdzie był wróg. Celem RKKA nie było latem 1944 roku za wszelką cenę osiągnąć linię Sochaczew - Konin, tylko pobić Niemców. I to w miejscu, gdzie ich można pobić najlepiej. Czyli odciąć i zniszczyć całą grupę armii nad morzem, bo jest okazja, a nie nacierać bez sensu na zachód tylko po to, żeby zająć trochę terenu i tak stanąć ze względu na rozciągnięte skrzydła.

Co mieli zrobić Rosjanie aby pomóc Warszawie? Ano musieliby z czegoś zrezygnować - albo z ofensywy na Bałkany, albo z wywalczenia podstawy operacyjnej do ofensywy na Prusy Wschodnie znad Narwi, albo z próby zniszczenia GA "Północ" na Łotwie i w Estonii. Warta skórka wyprawki? Coś nie bardzo. Aby efektywnie pomóc Warszawie, trzeba było zachować w rejonie Siedlec jedną dodatkową armię. Zdobycie Pragi to nie był aż tak duży problem. Przejść rzekę - większy. Rosjanie na przełomie lipca i sierpnia musieliby zdecydować, że zostawiają w Polsce słabą 61. Armię oraz 80. Korpus Strzelecki, uzupełniają je i wysyłają nad Wisłę w rejon Góry Kalwarii. Zdecydować, że 125. KStrz 47. Armii dostaje dodatkowe wsparcie i część 1. AWP i równolegle do innych armii atakuje w połowie sierpnia Pragę. To punkt pierwszy. Potem 61. Armia, wzmocniona m.in. 4. KKawGw i 3. KPanc - oba odtworzenie niemal od podstaw - wspólnie z 1. AWP podejmują zbieżne działania przez Pilicę i Wisłę na kierunku Grójca, co jest podstawą do ataku na Warszawę od południa. Potem szturm miasta i pozycja obronna na linii Sochaczew - Skierniewice. I na tym kończymy. Możliwe? Możliwe, ale trudne, a co najważniejsze, czasochłonne. Nawet jakby coś takiego się stało - Woli, Ochoty, nawet Starego Miasta - uratować już nie zdoła. I nie wiadomo, co zrobią Niemcy. Może dostaną szału? No bo skoro Rosjanie bardziej niż Rygą interesują się Warszawą, to może i Hitler inaczej pokieruje transporty swoich wojsk? I 14. DPanc oraz "Grossdeutschland" rozładują się nie na Litwie, tylko w Sochaczewie i Łodzi? I z czym do gości, jak za plecami rzeka i ruiny Warszawy, a na miejscu tylko jedna własna armia i niepewni Polacy?

Stalin nie chciał pomóc Warszawie. Gdyby chciał, pewnie gdzieś tak we wrześniu Armia Czerwona jednak miasto wzięła. Określonym kosztem, kosztem operacyjnym, bo o takiej walucie mówimy, nie o życiu i zdrowiu ludzkim - tego było dużo to i koszty takie dużej roli grać nie musiały. Operacyjnie na tym sukcesie Rosjanie nic by nie zyskali, a tylko stracili. Politycznie wyszliby na wybawicieli Warszawy - AK nie zdołała ochronić ludzi na Woli, Ochocie, Starym Mieście. Lecz oto przybyła Armia Czerwona i tych w Śródmieściu, na Czerniakowie, w końcu jednak uwolniła. Choć mogła też nie zdążyć, miasto już tylko zdobywać, obsadzone już przez Niemców, a nie odblokowywać kotły z AK. I wyszłoby na to samo, na co faktycznie wyszło.
W Warszawie od razu wiedziano o mordach na Ochocie i na Woli - szły raporty, w tym ten najsłynniejszy od "Radosława". Już 6-7 sierpnia tłumy przerażonych uciekinierów zalały Stare Miasto i częściowo Śródmieście, były nawet rozkazy, aby tych nieszczęsnych ludzi jakoś separowac, bo sieją defetyzm i przerażenie tym co mówią. Zresztą masowe mordy na Mokotowie, Okęciu, na Mariensztacie, Niemcy przeprowadzili już 1 sierpnia i wiedza o tym w Śródmieściu (np. o masakrze na Mariensztacie) była powszechna. Rosjanie także najpóźniej już 8-10 sierpnia mieli dane, że na Woli Niemcy dokonują masowych mordów ludności cywilnej. Pośrednio Stalin wspomniał o tym nawet w liście do Churchilla.

Co do liczenia się ze stratami, to oczywiście że RKKA liczyła się ze stratami, a jej zasoby nie były nieprzebrane (wszakże bez dostaw L-L przegraliby wojnę). Tylko to nie było liczenie się wedle standardów zachodnich, stąd. np. taki a nie inny los tych generałów radzieckich, którzy jednak bardziej cenili życie swoich żołnierzy (los gen. Pietrowa jest tu symptomatyczny). Nie ma to jednak znaczenia z punktu widzenia dyskusji. RKKA nie był zdolna latem 1944 roku do ofensyw na wszystkich frontach jednocześnie, miała na to za mało sił. Niestety, wśród osób interesujących się powstaniem wiele zamieszania wywołują dyrektywy Stawki z 28 lipca, których kontekstu większośc ani nie rozumie i nie analizuje. Stąd potem takie dziwne teorie jak ta, że latem 1944 roku Rosjanie jakoby prowadzili ofensywę na Prusy Wschodnie, albo o tym, że "5-8 sierpnia" wejdą na Pragę.

Co do meritum to jest zgoda – improwizowana, ratunkowa akcja dla Warszawy była dla Rosjan wojskowo nieopłacalna, wręcz szkodliwa, przy tym bardzo trudna. Gdy zapytano po wojnie członka rady wojennej 1. Frontu Białoruskiego o to, czy nie chcieli, czy też nie mogli pomóc Warszawie, ten odpowiedział: ani nie chcieliśmy, ani nie mogliśmy. I taka była prawda.
Darth Stalin
Censor
Posty: 6595
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:58
Has thanked: 77 times
Been thanked: 179 times

Re: Powstanie Warszawskie: Bez niedomówień

Post autor: Darth Stalin »

Potomek niemieckiego bandyty z "rycerskiego" Wehrmachtu oburza się, że jego przodek był zbrodniarzem:
http://historia.wp.pl/title,Potomek-hit ... aid=113bd0
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”