PZInż. 126 - mit czy autentyk?

Awatar użytkownika
Piskor
Podporucznik
Posty: 347
Rejestracja: czwartek, 31 grudnia 2009, 17:53
Lokalizacja: Dolny Śląsk

PZInż. 126 - mit czy autentyk?

Post autor: Piskor »

Ostatnio napotkałem w sieci dyskusję dotyczącą polskiego czołgu PZInż. 126. Nie spotkałem się nigdy z żadnymi informacjami na jego temat. Jego istnienie odkryłem przeglądając modele pojazdów II RP. Wielu forumowiczów na owej stronie twierdziło, że ani czołg, ani prototyp, ani nawet plany jego zbudowania nigdy nie istniały, określając model czołgu "totalnym wymysłem" firmy modelarskiej.

Czy ktoś z Was posiada jakiekolwiek informacje na ten temat?
"Polska nie zna pojęcia pokoju za wszelką cenę!"
dixie75
Sous-lieutenant
Posty: 462
Rejestracja: poniedziałek, 21 czerwca 2010, 08:06
Been thanked: 1 time

Re: PZInż. 126 - mit czy autentyk?

Post autor: dixie75 »

Różni mądrzy (czytaci i pisaci, znaczy się publikujący naukowo) ludzie na DWS dawno rozkminili genezę tej legendy. Szczegółów już nie pomnę.
Abstrahując jednak od tychże, to czym/kim miałby oberzałogant tego pojazdu dowodzić? W rodzimej doktrynie użycia broni pancernej nie było miejsca na takie ekstrawagancje (delikatnie ujmując). Skoro nawet czołg "szuwarowo-bagienny" oraz rozpoznawczy 4TP, choć udane technicznie, nie weszły do produkcji, to po "huk" komu samobieżna konserwa dla dyrygenta co najwyżej plutonu? Nie było nas stać na takie zabawki, a poza tym obciążałyby i tak skromne moce produkcyjne PZInż.
Doświadczenia z 10BPM (a później na ich podstawie formowanie WBPM) to w dużej mierze efekt uporu jednego faceta z jajami* (i kilku jego oddanych towarzyszy), ale zamówienia na sprzęt wykluwały się znacznie wyżej, czyli tam, gdzie koncepcja jego użycia.
O to czy ta koncepcja (rozdrobnienia) była słuszna, można się spierać i to jest temat bardziej złożony i nieoczywisty, niż to się wielu fanom WoT wydaje. Niestety...

* - rzecz jasna trochę sobie świątecznie jajcuję, ale mam do gen. Maczka ogromny szacunek za jego wizjonerstwo i konsekwencję realizacji.
WBPM, to oczywiście dziecko innego faceta z jajami.

BTW: jako źródło historyczne polecam mimo wszystko staromodną literaturę pisaną przez historyków specjalizujących się w tym temacie. Na WoT i innych nowoczesnych "źródłach", choć sporo tam informacji rzetelnej, to trafiają się fantazje, (a nade wszystko brak krytyki źródeł), których nie chce mi się nawet wyławiać, szkoda czasu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”