Najskuteczniejsze trafienie panc. w II wojnie św.

Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43394
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3968 times
Been thanked: 2527 times
Kontakt:

Najskuteczniejsze trafienie panc. w II wojnie św.

Post autor: Raleen »

Znacie takie przypadki kiedy jednym pociskiem komuś udało się zlikwidować więcej niż jeden pojazd przeciwnika, albo z innych względów szczególnie efektownymi/efektywnymi? Proponuję mały konkurs.

Coś ode mnie na początek. Jeden z takich przypadków - za panzerwaffe.pl: w styczniu 1945 roku pojedynczy pocisk wystrzelony z pojazdu 1001. kompanii (Brummbary) zniszczył trzy czołgi M4 Sherman.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Albert Warszawa
Adjoint
Posty: 717
Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Has thanked: 4 times
Been thanked: 4 times
Kontakt:

Re: Najskuteczniejsze trafienie (panc.) w II wojnie św.

Post autor: Albert Warszawa »

Kursk, lipiec 1943.

Radziecka armata ppanc trafia w jakiś lekki czołg niemiecki, który następnie niesiony wewnętrznym wybuchem spadł na Ferdynanda, eliminując go z walki. Gdyby ta sama armata strzelała bezpośrednio do Ferdynanda, raczej by mu nic nie zrobiła, więc ładny fart :)

Szczegóły (jaki to był czołg i jak to dokładnie było) są na pewno w monografiach o Ferdynandzie. Mam je w domu, więc mogę sprawdzić jak kogoś to interesuje.
Awatar użytkownika
Sarmor
Lieutenant General
Posty: 4286
Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 14:06
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 146 times
Been thanked: 110 times
Kontakt:

Re: Najskuteczniejsze trafienie (panc.) w II wojnie św.

Post autor: Sarmor »

Właśnie, właśnie, ja apeluję, żeby do takich ciekawostek podawać źródła. Nie dlatego, że nie wierzę, tylko chciałbym sobie w źródle coś więcej przeczytać.

Przykład podany przez Raleena to jeszcze jakoś się wydaje prawdopodobny, ale to o zniszczeniu Ferdynanda... Cóż, jak to mi kiedyś ktoś powiedział, książki historyczne są ciekawsze od fikcyjnych, bo w historii dochodziło do tak nieprawdopodobnych zdarzeń, że żaden autor by tego nie wymyślił.
TheNode.pl – zapraszam!
Awatar użytkownika
GRZ
Général de Brigade
Posty: 2695
Rejestracja: niedziela, 10 lipca 2011, 15:26
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 3 times

Re: Najskuteczniejsze trafienie (panc.) w II wojnie św.

Post autor: GRZ »

Albercie jak najbardziej prosimy o szczegóły. "Eliminacja z walki" to niekoniecznie zniszczenie.
"In war victory is one part planing and nine parts faith"
ale dobre kostki pomagają.
Awatar użytkownika
Albert Warszawa
Adjoint
Posty: 717
Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Has thanked: 4 times
Been thanked: 4 times
Kontakt:

Re: Najskuteczniejsze trafienie (panc.) w II wojnie św.

Post autor: Albert Warszawa »

Szczegóły za kilka godzin - na razie napisałem bardzo ogólnie, bo dokładnie nie pamiętam. Z tą eliminacją z walki to się też asekurowałem - Ferdinand chyba został zniszczony, bo ten czołg na niego po prostu spadł z góry! Chyba uda mi się też uściślić jaka armata strzelała.

Przejrzę monografię Wydawnictwa Militaria, dwuczęściową monografię AJ-Pressu oraz to: http://wojenna.pl/produkt/2763-the-comb ... ar-ii.html Ten epizod został podany w każdej z tych książek (o ile dobrze pamiętam) i postaram się podać maks szczegółów. Historia jest jak najbardziej wiarygodna, potwierdzona przez źródło/źródła niemieckie.
Awatar użytkownika
GRZ
Général de Brigade
Posty: 2695
Rejestracja: niedziela, 10 lipca 2011, 15:26
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 3 times

Re: Najskuteczniejsze trafienie (panc.) w II wojnie św.

Post autor: GRZ »

Czekam z niecierpliwością. Wyobrażałem sobie że po prostu spadł i trafił w armatę i tak go wyłączył. Ferdynand to jednak kawał bunkra na gąsienicach. Chociaż jak spadł "centralnie" z góry... cóż parę ton stali to to jednak jest.
"In war victory is one part planing and nine parts faith"
ale dobre kostki pomagają.
Awatar użytkownika
Sarmor
Lieutenant General
Posty: 4286
Rejestracja: wtorek, 21 września 2010, 14:06
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 146 times
Been thanked: 110 times
Kontakt:

Re: Najskuteczniejsze trafienie (panc.) w II wojnie św.

Post autor: Sarmor »

Przejrzałem tę angielską książkę i chyba znalazłem w niej przypadek, o który chodziło. Radziecki pocisk artyleryjski (a nie z armaty ppanc.) trafił Panzer III i Borgwarda IV. Eksplozja ładunku wybuchowego z Borgwarda rzuciła częścią kadłuba Panzera w Ferdinanda, niszcząc jego armatę. Tak twierdzi podpis pod zdjęciem na str. 124, niestety nie ma daty ani miejsca (cały rozdział poświęcony jest działaniom w Rosji od kwietnia do grudnia 1943).
TheNode.pl – zapraszam!
Awatar użytkownika
Albert Warszawa
Adjoint
Posty: 717
Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Has thanked: 4 times
Been thanked: 4 times
Kontakt:

Re: Najskuteczniejsze trafienie (panc.) w II wojnie św.

Post autor: Albert Warszawa »

Sarmor pisze:Przejrzałem tę angielską książkę i chyba znalazłem w niej przypadek, o który chodziło. Radziecki pocisk artyleryjski (a nie z armaty ppanc.) trafił Panzer III i Borgwarda IV. Eksplozja ładunku wybuchowego z Borgwarda rzuciła częścią kadłuba Panzera w Ferdinanda, niszcząc jego armatę. Tak twierdzi podpis pod zdjęciem na str. 124, niestety nie ma daty ani miejsca (cały rozdział poświęcony jest działaniom w Rosji od kwietnia do grudnia 1943).
No i o to chodziło, pamiętałem to wydarzenie bardzo nieprecyzyjnie :) Jeśli nadal masz dostęp do tej książki, to jest o tym także w raporcie ze strony 53, jednak mniej szczegółowo. Dodam jeszcze, że Borgward IV miał 350 kg ładunku wybuchowego (właśnie ruszał do robienia przejścia w polu minowym), więc buuum było konkretne ;) W powietrze wyleciał Panzer III, z którego sterowano Borgwardem. Traf chciał, że akurat obok jechał Ferdynand, na którego spadły szczątki kadłuba Panzer III, łamiąc lufę armaty, niszcząc przedział silnikowy i doprowadzając do pożaru. Jak rozumiem wóz ten został utracony bezpowrotnie.

Opis tego wydarzenia jest również w pierwszej części monografii AJ-Press na stronie 66. W monografii Wydawnictwa Militaria jednak nie ma o tym ani słowa, jest znacznie mniej szczegółowa (co prawda mam 1. wydanie, ale wątpię czy 2. zostało rozszerzone).

Tak oto jednym strzałem wyeliminowano 3 pojazdy, a szczególnym sukcesem było zniszczenie jednego z zaledwie 90 wyprodukowanych przez Niemców Ferdynandów (później zmieniono nazwę na Elefant). W raportach radzieckich oczywiście niszczono ich dziesiątki i setki, bo przesadzano i jako Ferdynandy określano wszystkie działa samobieżne, podobnie jak niemal każdy czołg był Tygrysem ;) W każdym razie Rosjanie bali się Ferdynandów jak ognia i nawet wydrukowali specjalną instrukcję jak je niszczyć -widziałem ją kiedyś w necie - chyba jest to ewenement w stosunku do pojazdu o tak małej produkcji. Ferdynandy uznawane są za najskuteczniejsze pojazdy II wojny światowej - podobno stosunek zniszczonych wrogich pojazdów do straconych Ferdków wynosi około 10:1. Do tego dochodzą liczne zniszczone armaty ppanc.

Pojazd ten miał wady (m.in. ciężar, początkowo brak km), a także Niemcy o dziwo beztrosko podchodzili do kwestii ściągania uszkodzonych Ferdynandów z pola bitwy (niedopilnowanie albo tworzenie "pociągów" w związku z brakiem jednego pojazdu o wystarczającej mocy), co kosztowało utratę wielu wozów, ale jednak armata i pancerz, szczególnie czołowy były świetne.
Speedy
Chasseur
Posty: 16
Rejestracja: poniedziałek, 5 listopada 2007, 11:55
Lokalizacja: Wawa

Re: Najskuteczniejsze trafienie panc. w II wojnie św.

Post autor: Speedy »

Hej

Ja tylko w kwestii drobnych nieścisłości:
Albert Warszawa pisze:Dodam jeszcze, że Borgward IV miał 350 kg ładunku wybuchowego
Nawet jeszcze nieco więcej; w źródłach najczęściej spotyka się liczbę 450 lub 500 kg.
Albert Warszawa pisze: Traf chciał, że akurat obok jechał Ferdynand, na którego spadły szczątki kadłuba Panzer III,
Nie wiem czy można tak powiedzieć, że "traf chciał" - nie był to przecież przypadek. Z tego co mi wiadomo Ferdynandy pod Kurskiem atakowały właśnie w towarzystwie lżejszych czołgów, w tym owych Pz.III z Borgwardami B.IV, które miały torować im drogę tak jak tam wspomniałeś. Więc to, że oba pojazdy będą zbliżać się na pozycje wyjściowe mniej więcej razem nie było tak znów mało prawdopodobne.
Albert Warszawa pisze: Pojazd ten miał wady (m.in. ciężar, początkowo brak km), a także Niemcy o dziwo beztrosko podchodzili do kwestii ściągania uszkodzonych Ferdynandów z pola bitwy (niedopilnowanie albo tworzenie "pociągów" w związku z brakiem jednego pojazdu o wystarczającej mocy), co kosztowało utratę wielu wozów, ale jednak armata i pancerz, szczególnie czołowy były świetne.
Tego karabinu masz. bym się tak nie czepiał, np. radzieckie działa pancerne też go nigdy nie miały. Co do ściągania zaś uszkodzonych wozów to faktycznie Niemcy mieli z tym problem. Nie tylko to Ferdynandów dotyczyło, ale i czołgów ciężkich Tiger i Tiger II i innych ciężkich pojazdów. Niemcy nie dysponowali po prostu ciągnikami ewakuacyjnymi o odpowiedniej mocy.

Przypominam, że Ferdynand to pojazd, który powstał poniekąd przypadkowo, dla zagospodarowania kilkudziesięciu podwozi Tigera w wersji Porsche (z elektrycznym układem napędowym). Porsche, będąc pewnym wygranej w konkursie na czołg ciężki, zlecił rozpoczęcie produkcji seryjnej swoich Tygrysów i kiedy okazało się jednak, że zwyciężył czołg konkurencji, owych 90-kilka podwozi było już gotowych. No i co było z nimi zrobić, posłać na złom szkoda, budować partię nietypowych Tygrysów to bez sensu... no to wymyślił kolo taki pojazd wsparcia dla Tygrysów, bez wieży obrotowej ale za to z grubszym pancerzem i silniejszym uzbrojeniem. No i to wojsko zamówiło i przebudowali kolesie owe podwozia. A ja się tak zastanawiam, czy nie byłoby lepszym pomysłem zbudować z nich (albo przynajmniej z części z nich) pancerne ciągniki ewakuacyjne...
Pozdr.
Speedy
Awatar użytkownika
Albert Warszawa
Adjoint
Posty: 717
Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Has thanked: 4 times
Been thanked: 4 times
Kontakt:

Re: Najskuteczniejsze trafienie panc. w II wojnie św.

Post autor: Albert Warszawa »

Akurat ten konkretny Borgward miał 350 kg - tak jest w książkach.

Co do drugiej kwestii to zawsze akurat ten Panzer III mógł spaść gdzie indziej, albo Ferdynand jechać parę metrów obok - dlatego napisałem "traf chciał" :)

Brak km to jednak istotna wada, skoro w związku z tym próbowano tak dziwnych rzeczy jak strzelanie przez lufę działa (co ją uszkadzało, a zresztą dawało bardzo ograniczone możliwości ostrzału) lub usadzenie z tyłu pojazdu 5 żołnierzy eskorty, którzy ponosili duże straty, więc pomysł ten zarzucono.
Elefanty (Ferdynandy po tuningu ;)) już km miały.
Speedy
Chasseur
Posty: 16
Rejestracja: poniedziałek, 5 listopada 2007, 11:55
Lokalizacja: Wawa

Re: Najskuteczniejsze trafienie panc. w II wojnie św.

Post autor: Speedy »

Hej
Albert Warszawa pisze:Akurat ten konkretny Borgward miał 350 kg - tak jest w książkach.
Albo to błąd drukarski :) ale swoją drogą ciekawe. Różnica 450-500 kg może być wytłumaczona gęstością różnych materiałów wyb. w tej samej objętości. Ale 350 to już raczej na to za mało. Ciekawe czy ta mina była wykonywana fabrycznie jako jeden gotowy element, czy też napełniana jakimiś kostkami czy blokami m.w. przez obsługę w trakcie przygotowywania czołgu do akcji. W tym drugim przypadku mogłoby się zdarzyć, że włożono mniejszy ładunek np. dla oszczędności czy z innych względów.
Albert Warszawa pisze:Brak km to jednak istotna wada, skoro w związku z tym próbowano tak dziwnych rzeczy jak strzelanie przez lufę działa
A nie wiesz czy było to zrobione w jakiś "fabryczny" sposób? Czy po prostu ot tak wkładano w lufę km trzymany w rękach?

Pytam, bo wiem skądinąd, że rozwiązanie takie fabrycznie zastosowano w jednej z wersji brytyjskiego czołgu Valentine. Bodajże był to pierwszy model z armatą 6-funtową (57 mm). Brak miejsca w wieży wymusił rezygnację z karabinu masz. sprzężonego z armatą. Zamiast tego zastosowano km Browning z lufą umieszczoną w specjalnym jarzmie w kształcie łuski pocisku 6-funtowego. W razie potrzeby wkładano go do zamka armaty (zapewne jeszcze mocowano w jakiś sposób by nie wypadł) a kabel elektrycznego mechanizmu spustowego podłączano do specjalnego gniazda połączonego ze spustem armaty. W ten sposób celowniczy mógł prowadzić ogień z km-u używając przyrządów celowniczych i mechanizmu naprowadzania armaty/wieży, jak i spustu armaty. Pomysł technicznie bardzo ciekawy, ale w praktyce raczej niewygodny i w późniejszej wersji Valentine przebudowano wieżę tak, by zmieścił się jednak normalny km sprzężony z armatą.
Pozdr.
Speedy
Awatar użytkownika
Albert Warszawa
Adjoint
Posty: 717
Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Has thanked: 4 times
Been thanked: 4 times
Kontakt:

Re: Najskuteczniejsze trafienie panc. w II wojnie św.

Post autor: Albert Warszawa »

Speedy pisze:
Albert Warszawa pisze:Brak km to jednak istotna wada, skoro w związku z tym próbowano tak dziwnych rzeczy jak strzelanie przez lufę działa
A nie wiesz czy było to zrobione w jakiś "fabryczny" sposób? Czy po prostu ot tak wkładano w lufę km trzymany w rękach?
Była to pełna prowizorka - akt rozpaczy - po prostu wkładano km w lufę :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia dwudziestolecia międzywojennego i II wojny św.”