Lotnictwo podczas Wielkiej Wojny

Awatar użytkownika
Andreas von Breslau
Kapitän zur See
Posty: 1625
Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
Lokalizacja: Warszawa

Lotnictwo podczas Wielkiej Wojny

Post autor: Andreas von Breslau »

A wiecie jaki samolot miał najlepsze wznoszenie spośród samolotów Wielkiej Wojny?
Muss ich sterben, will ich fallen
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Siemens-Schuckert DIII i DIV

Na tych myśliwcach niemiecki as Ernst Udet zestrzelił w ostatnich miesiącach wojny
kilkanaście samolotów alianckich.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Andreas von Breslau
Kapitän zur See
Posty: 1625
Rejestracja: środa, 17 maja 2006, 12:10
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Andreas von Breslau »

Brawo! A tego o Udecie nie wiedziałem.
Muss ich sterben, will ich fallen
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Udet był już wtedy dowódcą Jasta 4 stacjonujacej w Metz.
Zwyciestwa na tych samolotach ,niezależnie od śmierci głównego rywala Udeta w walce o drugie miejsce po Czerwonym Baronie Ericha Loewenhardta w ilości zwycięstw powietrznych- rywalizacja wewnątrz niemiecka- , pomogły "wyśrubować" ostateczny wynik .

Pierwsza trójka :
Richthofen 80
Udet 62
Loewenhardt 53

W samoloty Siemens-Schuckert były wyposażone też Jasta 14 i 25 oraz jedna "morska " Jasta.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

I jeszcze dwie ciekawostki: Siemens-Schuckert D III i D IV były wyposażone w silniki birotacyjne, tzn. cylindry obracały się w kierunku przeciwnym niż śmigło. Zapobiegało to w pewnym stopniu efektowi przechylania samolotu pod wpływem wirującej masy zespołu silnik-śmigło, co stawało się coraz większym problemem wraz ze wzrostem mocy i masy silników.
Udet latał na wściekle czerwonym Siemensie-Schuckercie D III z literami LO! na burcie (to inicjały jego ukochanej, Loli Zink). Czyli nie tylko Baron był czerwony :wink: , zwłaszcza że Udet pilotował też Fokkera D VII w tym kolorze, na dodatek z górnym płatem pomalowanym w biało-czerwone, ukośne paski, napisem "Du doch nicht!!" (to chyba znaczy: nic mi nie zrobisz) na sterze wysokości, dwiema czerwonymi taśmami przymocowanymi do tegoż steru i majtającymi się za samolotem oraz oczywiście LO! na burcie. Co ta Lola mu zadała? :)
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

No to nieoczekiwanie zebrało się na wspominki po Udecie :wink:

Udet był szczęściarzem podczas I WŚ czego nie można powiedzieć o II skoro w listopadzie 1941 roku popełnił samobójstwo.
Jednak np. 28 czerwca 1918 roku udał mu się skok ze spadochronem po zestrzeleniu jego Fokkera DVII przez załogę Breugeta.

W okresie międzywojennym założył własną firmę budującą samoloty sportowe między innymi samolot Udet 1 .
Brał udział w rajdach lotniczych i pokazach .
Był jednym z autorów koncepcji bombowców nurkujących.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Strategos pisze:Udet był szczęściarzem np. 28 czerwca 1918 roku udał mu się skok ze sopadochronem po zestrzeleniu jego Fokkera DVII przez załogę Breugeta.
... i to wyjątkowym! W spadochrony wyposażono lotników niemieckich dopiero w ostatnich miesiącach wojny. Na 27 skoków z zestrzelonych samolotów uratowało się 18 lotników.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Strategos
Censor
Posty: 8264
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 17:53
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Strategos »

Andy pisze:I jeszcze dwie ciekawostki: Siemens-Schuckert D III i D IV były wyposażone w silniki birotacyjne, tzn. cylindry obracały się w kierunku przeciwnym niż śmigło. Zapobiegało to w pewnym stopniu efektowi przechylania samolotu pod wpływem wirującej masy zespołu silnik-śmigło, co stawało się coraz większym problemem wraz ze wzrostem mocy i masy silników.
...
Kolejna ciekawostka Firma Siemens Schuckert Werke zakupiła w 1917 roku patent na silnik birotacyjny od ...polskiego inzyniera Henryka Brzeskiego.

PS
Uzupełnienie do mojej poprzedniej informacji .
Samoloty DIII oblatano w połowie 1917 roku zaś dostawy seryjnych egzemplarzy zaczeły się w styczniu 1918 roku.
Najpierw otrzymały te samoloty Jasta 12 i15 .
Debiut oprracyjny nastapił w kwietniu 1918 roku.Pierwsze raporty( Rudolf Berthold) o pzrydatnosci do słuzby nie były przychylne i samoloty wycofano przejściowo z frontu celem usuniecia usterek. Kiedy powróciły do służby w lipcu 1918 r. skierowano je początkowo do jednostek obrony terytoroialnej Kestas (Kampfeinsitzerstaffeln)W sierpniu wprowadzono model DIV o zwiekszonej predkości poziomej .

No nie był to najpiękniejszy samolot tej wojny ale nie tylko charakteryzowała go wspomniana świetna predkośc wznoszeniana ( wysokość 1km osiagał w 1.75 -1.9 m dla porównania Fokker DVII 2.5 min) ale też duża zwrotność.
Największą wadą tych beczkowatych samolotów była zawodność niedopracowanych silników.
"Bądź szybki jak wicher, spokojny jak las, napastliwy i żarłoczny jak ogień, niewzruszony jak góra, nieprzenikniony jak ciemność, nagły jak piorun"

Sun Tzu
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Post autor: Andy »

Strategos pisze:No nie był to najpiękniejszy samolot tej wojny
Fakt, nienajpiękniejszy. Ale w tej sylwetce jest coś sympatycznego, mnie osobiście kojarzy się z F2A Buffalo z II wojny św.
Wersja D IV różniła się od D III zmniejszeniem cięciwy górnego płata i zrównaniem jej z cięciwą dolnego. Ponadto skrócono prawe skrzydła o 7 centymetrów, by do końca zlikwidować negatywny wpływ momentu pędu silnika, z którym jak widać nie całkiem poradziła sobie koncepcja silnika birotacyjnego. Natomiast wzrost prędkości maksymalnej D IV był raczej symboliczny: ze 180 na 190 km/h.
Po wojnie samoloty te wykorzystywano do różnych eksperymentów, m.in. przystosowywano je do lotów wysokościowych. Kadłub z silnikiem tak przerobionego Siemensa-Schuckerta zachował się w zbiorach Muzeum Lotnictwa w Krakowie.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: Lotnictwo podczas Wielkiej Wojny

Post autor: Raleen »

Ostatnio poczytałem sobie troszeczkę o Fokkerze Dr.I i jego najbardziej znanym pilocie - Czerwonym Baronie. Chociaż wiadomo, że tak naprawdę von Richthofen aż tak długo na nim nie latał i odniósł na tym trójpłatowcu tylko ostatnie 19 zwycięstw (na wszystkich 80), zaś najwięcej na nim latał i zestrzelił Carl Josef Jacobs (30 zestrzeleń na Dr.I i 10 na innych samolotach, łącznie 40). Podobno trójpłatowce, które w pewnym momencie miały swoje przysłowiowe 5 minut, zwłaszcza u Niemców, nie były wcale takimi dobrymi samolotami, właściwie nadającymi się tylko dla doświadczonych pilotów. Jak to z nimi było? A może Niemcy nie potrafili odpowiednio ich wykorzystać?
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Re: Lotnictwo podczas Wielkiej Wojny

Post autor: Andy »

Trójpłatowce zaistniały trochę przypadkowo: Anglicy wprowadzili Spowith Triplane w ramach poszukiwań konstrukcji, która przy zachowaniu odpowiedniej powierzchni nośnej płatów zwiększy choć trochę widoczność z kabiny pilota, tak ważną w przypadku myśliwców. W klasycznych ówczesnych samolotach pilot siedzący między dwoma skrzydłami o dużej cięciwie i jeszcze wśród linek, zastrzałów, wsporników i cięgieł - widział bardzo niewiele. Podejmowano jakieś groteskowe próby z "okienkami" w poszyciu, usuwaniem baldachimu itp., ale oczywiście to niewiele dawało. W końcu u Sopwitha wpadli na myśl, że przy trzech skrzydłach każde z nich może mieć mniejszą cięciwę i będzie widać więcej. Środkowy płat umieścili na poziomie oczu pilota (przez co "zniknął" on z pola widzenia), górny i dolny jako węższe już tak nie zasłaniały widoku w górę i w dół. Na początku 1917 r. Triplane'y RNAS-u "trafiły w swój czas" i odniosły sporo sukcesów, które jednak trwały krótko, bo nadchodził Camel - oczywiście dwupłatowy.

Niemcy tymczasem wysnuli błędne wnioski: uznali, że to trzy płaty są patentem na sukces (a bardziej byli nim świetni piloci RNAS-u, z Collishawem na czele) i dowództwo zaleciło skopiowanie konstrukcji, co najszybciej wykonał obrotny jak zwykle Fokker, a dokładniej rzeczywisty konstruktor Platz, który nie poprzestał na prostym skopiowaniu Triplane'a. Produkcja ruszyła w połowie 1917 r., a już na początku 1918 Richtchofen uważał Dreidekkera za samolot przestarzały. Był bardzo zwrotny, ale miał słaby silnik.

Po sukcesach Dr.I z kolei w Anglii i Francji wrócono do pomysłu trzech płatów, zaczęto też produkcję czteropłatowca - ale to oczywiście był już śmiech na sali. W 1918 królowały na niebie klasyczne dwupłaty: D.VII i Camel.

Wspomniany przez Ciebie Jacobs malował swojego Dreidekkera na czarno, z białymi krzyżami! :) Opracowania dość zgodnie podają, że miał 48 zwycięstw, co daje mu czwarte miejsce na liście niemieckich asów Wielkiej Wojny. Po dojściu Hitlera do władzy Goering namawiał go do wstąpienia do Luftwaffe, ale on się do tego nie palił i wyemigrował wraz ze swoją firmą lotniczą do Holandii (zmienił nawet nazwisko!)
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Awatar użytkownika
Raleen
Colonel Général
Posty: 43348
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 14:40
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3922 times
Been thanked: 2490 times
Kontakt:

Re: Lotnictwo podczas Wielkiej Wojny

Post autor: Raleen »

Podobno Platz nie do końca skopiował konstrukcję, bo sam jej na oczy nie widział przed przystąpieniem do projektowania. Nie potrafię przytoczyć tych technicznych wywodów to potwierdzających, ale spotkałem takowe. Chyba że masz na myśli sam ogólny pomysł zrobienia trójpłatowca. Faktem pozostaje, że Fokker rzeczywiście był obrotny... i trochę zaborczy - podobno podawał się za konstruktora wszystkiego co od niego wychodziło z zakładów.

Wracając do właściwości taktycznych (czy raczej taktyczno-technicznych), co mnie najbardziej interesowało, piszesz, że Richthofen później źle oceniał Dr.I (bo z początku wyczytałem, że bardzo entuzjastycznie), ale Jacobs latał nim do końca, a był to już późny okres wojny. Z tego co ja czytałem, problem z trójpłatowcami był jeszcze taki, że one nadawały się lepiej do działań indywidualnych, natomiast końcowy okres wojny przynosi zmiany w tym kierunku, że samoloty zaczynają działać w coraz większych grupach - zespołowość. Inna rzecz, którą wspomniałeś - niska prędkość, i taktyka aliantów "uderz i uciekaj", bez wdawania się w walkę kołową z niemieckimi trójpłatowcami. Natomiast były one nadal stosunkowo dobre na niskich wysokościach. I na nich latał też Jacobs.

Inna rzecz, że właśnie podobno Dr.I był trudny w pilotażu i w pełni jego możliwości byli w stanie wykorzystać tylko doświadczeni piloci, tacy jak Richthofen i Jacobs.

Co do liczby zestrzeleń Jacobsa, masz rację - moja pomyłka przy przepisywaniu.
Panie, weźcie kości w rękę i wyobraźcie sobie, że gracie z królem Kastylii, i rzucając je na stół zdajecie wszystko na los bitwy. Jeśli dopisze wam szczęście, zrobicie najlepszy rzut, jaki kiedykolwiek uczynił król na ziemi; a jeśli rzut wam się nie powiedzie, inaczej nie odejdziecie z gry, jak z honorem.

Gil de Osem do króla Portugalii Jana I Dobrego przed bitwą pod Aljubarrotą (14.VIII.1385)
Awatar użytkownika
Andy
Grossadmiral
Posty: 9508
Rejestracja: czwartek, 22 grudnia 2005, 18:49
Lokalizacja: Piastów

Re: Lotnictwo podczas Wielkiej Wojny

Post autor: Andy »

Raleen pisze:Podobno Platz nie do końca skopiował konstrukcję, bo sam jej na oczy nie widział przed przystąpieniem do projektowania.
I dlatego napisałem, że "nie poprzestał na prostym skopiowaniu Triplane'a". Skopiował układ, ale skonstruował całkiem nowy samolot (podobnie było w czasie drugiej wojny światowej, gdy dowództwo niemieckie nakazało skopiować T-34, ale w końcu wyszła z tego Pantera).

Richtchofen na początku roku 1918 uważał, że w niemieckim lotnictwie myśliwskim po prostu nie ma na czym latać. Używał Dreideckera, bo poza nim był do wyboru wyłącznie Albatros, o którym napisał w liście słynne słowa: "D.V jest tak przestarzały i tak absurdalnie zacofany w stosunku do angielskich, że nie wiadomo co z nim robić. Przez prawie rok w kraju nie opracowano niczego nowego, oprócz tego wszawego Albatrosa". Jestem przekonany, że gdyby dożył, natychmiast przesiadłby się na D.VII. Dziwactwo Jacobsa było chyba zupełnie wyjątkowe, skoro produkcji Dr.I zaprzestano już w maju 1918, a w momencie zakończenia wojny pozostało ich zaledwie 60, i to głównie w jednostkach obrony powietrznej kraju, nie na froncie!

Trójpłatowce były "boczną odnogą" w rozwoju lotnictwa myśliwskiego. Niczym się nie wyróżniały w stosunku do dwupłatów i bardzo szybko zostały przez nie wyparte. Na jednopłaty (poza wyjątkami) było jeszcze za wcześnie ze względów technologicznych. Richtchofen i inni odnieśli sukcesy nie dzięki trójpłatowcom, ale mimo tego, że na nich latali - byli po prostu świetnymi lotnikami.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
ODPOWIEDZ

Wróć do „Historia I wojny św.”