Walki pancerne

Sprzęt i uzbrojenie wojsk w XX wieku.
Speedy
Chasseur
Posty: 16
Rejestracja: poniedziałek, 5 listopada 2007, 11:55
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
Gonzo pisze:@Speedy - może mógłbyś coś przybliżyć rodzaje pocisków. Przeciwpancerne , przeciwpancerne podkalibrowe i inne. Jak działały , jak sprawdzały się w walce ?
Najprostszy pełnokalibrowy pocisk ppanc. (AP - Armor Piercing, "przebijający pancerz") to monolityczny pocisk z odpowiedniej wysokogatunkowej stali. Coś takiego w pierwszym przybliżeniu wystarcza o ile tylko wystrzeli się z odpowiednio mocnej broni. Najczęściej miało toto jeszcze z tyłu ładunek smugowy dla łatwiejszej obserwacji toru lotu, dzięki temu łatwiej zaobserwować o ile się chybiło i poprawić. Niestety przeciwnikowi też oczywiście łatwiej zauważyć skąd do niego strzelają.
Brytyjczycy preferowali takie pociski, inni natomiast woleli jednak wybuchowe. Pierwsi zrobili je Niemcy (mam na myśli amunicję przeciwko czołgom) jeszcze w 1916. Doszli do wniosku że pociski monolityczne 37 mm nie są zbyt efektywne przeciwko czołgom brytyjskim, wydrążyli więc pocisk i umieścili w nim niewielki ładunek wybuchowy z zapalnikiem dennym, powodującym wybuch po przebiciu pancerza, wewnątrz czołgu. Takie wybuchowe pociski określane są niekiedy APHE (AP High Explosive, ppanc. burzący czy coś w tym stylu), ale niekiedy nie wyróżnia się jakoś specjalnie tych z ładunkiem. Była od nich większa demolka niż od tych monolitycznych ale zmniejszenie masy wywołane wydrążeniem na ład.wyb. powodowało minimalne pogorszenie zdolności przebijania. (tak naprawdę nie był to pomysł "czołgowy", marynarka wojenna wcześniej używała już takich pocisków). No i technicznie nie zawsze było łatwo to rozwiązać, dać materiał wybuchowy o dostatecznie małej wrażliwości by wskutek wstrząsu nie eksplodował sam z siebie od razu przy uderzeniu w przeszkodę, zanim zadziała zapalnik. Może dlatego Brytyjczycy tak długo pozostawali wierni pociskom monolitycznym.
Kolejnym krokiem w rozwoju były eksperymenty z poprawieniem zdolności wnikania w przeszkodę i stosowanie rozmaitych czepców. Pociski z twardej "przeciwpancernej" stali miały większą zdolność przebijania ale i większe tendencje do rykoszetowania zamiast wniknięcia w pancerz, niż starsze pociski z "gorszych" gatunków stali. Te jednak z kolei, choć łatwiej było im wniknąć w pancerną przeszkodę, miały też tendencje do rozwalenia się na niej. Stąd pojawiła się koncepcja założenia na pocisk ppanc. czepca z takiej "gorszej" stali, ułatwiającego mu wniknięcie w pancerz (APC - Armor Piercing Capped, pocisk ppanc. "oczepcowany" :) czyli zaopatrzony w czepiec). Dalszym krokiem w tę samą stronę były eksperymenty z kształtem części czołowej pocisku - pocisk o bardziej zaostrzonym kształcie lepiej latał w powietrzu i lepiej przebijał pancerz, ale miał większą skłonność do rykoszetów, gorzej wnikał w przeszkodę niż taki "tępak". Jeśli więc komuś chciało się bawić to mógł zrobić pocisk ukształtowany optymalnie z punktu widzenia penetracji przeszkody (taki "ostry-lecz-nie-za-bardzo"), zaopatrzyć go w czepiec przeciwpancerny (z miękkiej stali, całkiem już tępy) dla ułatwienia wnikania, a na to jeszcze dać czepiec balistyczny z cienkiej stali uformowany w wydłużony, opływowy i zaostrzony kształt nadający pociskowi dobre własności aerodynamiczne w locie. Czepiec balistyczny nie wpływał na rykoszetowanie bo był na tyle delikatny że rozwalał się przy każdym uderzeniu. W pociskach małokalibrowych pod czepcem umieszczano niekiedy ładunek zapalający, nie tylko dla większej demolki ale i dlatego by łatwiej zaobserwować miejsce trafienia. Takie pociski określano czasem jako APCBC - APC with Ballistic Cap, APC z czepcem balistycznym). To szczerze mówiąc też był wynalazek z marynarki wojennej z przełomu XIX /XX w.
(post się robi długi to o podkalibrowych za chwilkę)
Pozdr.
Speedy
Speedy
Chasseur
Posty: 16
Rejestracja: poniedziałek, 5 listopada 2007, 11:55
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
Pociski podkalibrowe to kolejna sztuczka jaka pojawiła się w początkach lat 40. Tym razem ludzie zaczęli kombinować z takim parametrem króry się nazywa obciążenie przekroju poprzecznego pocisku, czyli stosunek jego masy do pola przekroju (niektórzy dla uproszczenia biorą kwadrat kalibru zamiast pola). Nazwijmy sobie dla uproszczenia ten parametr Qd bo mi się nie chce pisać za każdym razem całej nazwy. Jak łatwo zauważyć z dwóch pocisków tego samego kalibru dłuższy będzie cięższy a więc będzie miał większe Qd, niż krótszy. Z balistyki wiadomo, że pociski o wysokim Qd gorzej rozpędzają się w lufie ale lepiej zachowują swą prędkość w locie w powietrzu jak i przy przebijaniu pancerza. I odwrotnie krótkie pękate pociski o niskim Qd łatwo rozpędzają się do dużej prędkości ale i łatwo wytracają ją w locie czy w trakcie przebijania przeszkody. Oczywiście można by jakoś zaprojektować broń o ogromnym ciśnieniu w lufie i wystrzeliwać z niej tak długie pociski jak się tylko da, ale pocisk o stabilizacji obrotowej (do broni gwintowanej) nie może być dowolnie długi - max. długość to około 4,5-5 kalibrów, dłuższy pocisk nie będzie stabilnie latał. No i jednak to super- ciśnienie będzie bardzo szybko niszczyć lufę.
No to pojawił się taki pomysł by wewnątrz możliwie lekkiego płaszcza pocisku (z cienkiej stali i aluminium) umieścić ciężki i masywny rdzeń - penetrator z bardzo twardej stali albo nawet jeszcze cięższego nateriału np. na bazie wolframu. Taki rdzeń miał mniejszą średnicę od kalibru pocisku (stąd nazwa podkalibrowy) i mógł być bardziej wydłużony niż 5:1 (dalej będę pisał bez mianownika, 5 po prostu) - nawet 8 - 10. Cały pocisk miał przy tym długość z przedziału 1-5 kal. a więc mógł być wystrzeliwany z gwintowanych luf. Był lżejszy od pocisku pełnokalibrowego, miał mniejsze Qd więc prędkość początkowa wychodziła mu bardzo duża (co prawda w powietrzu szybko ją tracił więc była to raczej taka amunicja do walki z bliska). A przy uderzeniu w pancerz cała ta lekka konstrukcja natychmiast ulegała dezintegracji zaś rdzeń który sam miał duże Qd efektywnie penetrował pancerz. Takie pociski określano niekiedy jako APHC - AP Hard Core, ppanc. z twardym rdzeniem).
Hardkor hardkorem ale dobrze byłoby zrobić coś takiego żeby nie tylko z bliska można tym strzelać, nie? APHC zwykle koło 1000 m traciły swą przewagę nad pociskami pełnokalibrowymi, ekstremalnie lekkie rosyjskie nawet już koło 500 m. Coś by z tym trzeba zrobić no i niejaki Gerlich wymyślił (a w zasadzie wyciągnął stary patent niejakiego Puffa) co. A konkretnie wymyślił stożkową lufę. Tzn. przewód lufy zwężał się stożkowo i na wlocie miał większy kaliber niż na wylocie (zapisywano to ułamkiem np. 42/28 mm). Robiono to w różny sposób, czasem lufa zwężała się stopniowo na całej długości, czasem była cylindryczna ze stożkową wstawką na początku, na końcu lub gdzieś po drodze. Pocisk miał ów podkalibrowy rdzeń w płaszczu z miekkiej stali uformowanym w takie stożkowate kołnierze (nieco jak choinka to wyglądało na przekroju) tak że w trakcie przechodzenia przez zwężającą się lufę kołnierze stopniowo "obciskały się" na rdzeniu i po wylocie z lufy pocisk miał już normalny kształt, cylindryczno-stożkowy. Dzięki tej sztuczce pocisk na początku swej drogi w lufie miał, przy tej samej masie, większy kaliber a więc niskie Qd, a więc szybko rozpędzał się do ogromnej prędkości, a po opuszczeniu lufy - mniejszy kaliber i duże Qd a więc dobrze własności balistyczne i zdolność penetracji.
Na największą skalę takiej broni używali Niemcy - przebadali chyba ze 100 układów miotających o kalibrze od 5 do 128 mm a trzy z nich przybrały formę gotowych dział. Najszerzej stosowana była nieml do końca wojny słynna Schwere Panzerbuchse wz.1941 (cieżka rusznica ppanc. a w zasadzie działko ppanc. po prostu) 28/20 mm wystrzeliwała 130-gramowy pocisk z wolframowym rdzeniem z niezwykle sympatyczną prędkością pocz. 1400 m/s. Przy prostopadłym trafieniu przebijał on 60 mm z 500 m czyli mniej więcej tyle co przedwojenna armata polowa 75 mm. W mniejszych ilościach wyprodukowano jeszcze dwa działa, 42/28 mm oraz 75/55 mm. Stożkowe lufy miały też jednak swoje wady. Były kilkakrotnie droższe w produkcji od normalnych i bardzo szybko się zużywały. W dodatku pociski musiały mieć wolframowy rdzeń (stalowy nie zawsze wytrzymywał zgniatanie płaszcza) a wolframu w Niemczech bardzo brakowało. Dlatego te większe działa nie rozpowszechniły się już zbytnio.
Jeszcze fajniejszą sztuczkę wymyślili tymczasem Brytyjczycy. Zamiast ściskać pocisk w stożkowej lufie (bo i to sobie przećwiczyli) wymyślili by płaszcz otaczający ów podkalibrowy rdzeń podzielić na kilka segmentów połączonych w celowo osłabiony sposób - tak by po strzale wszystko się natychmiast rozpadło, wyhamowało i bęcnęło na ziemię a ów uwolniony rdzeń poleciał sobie dalej sam. Ten odpadający element prowadzący pocisk w lufie nazwali "sabot" (rodzaj drewniaków, holenderskie obuwie ludowe). W praktyce trzeba było jeszcze dopracować szczegóły, separacja sabotu nie była taka prosta, trzeba było tak zakręcić by nie zakłócała lotu tego penetratora czyli tego można powiedzieć właściwego pocisku - ale dało się to zrobić. W 1942-43 skonstruowali pierwszy użytkowy pocisk ppanc. APDS (AP Discarding Sabot) do armaty 57 mm (6-funtowej). I znowu, technika wystrzeliwania pocisków z sabotem znana była już wcześniej, tylko nikt jakoś nie wpadł by używać jej do pocisków ppanc., testowano tylko pociski dalekonośne do dział kolejowych wielkiej mocy, oparte na tej zasadzie, oczywiście nie z wolframowym rdzeniem tylko normalne odłamkowo-burzące.
Kolejny i póki co ostatni przełom (choć wyrastający już poza ten wątek ale jednak o nim napiszę do kompletu) miał miejsce w latach 50./60. Pociski APDS choć popularne są i dzisiaj do dość rozpowszechnione, napotkały w tym momencie barierę rozwoju - nie można ich już było o wiele wydłużyć (stabilizacja obrotowa) i nie można było o wiele zwiększyć prędkości pocz. (trwałość lufy... a w ogóle powyżej 1500 m/s zaczynają się już poważne schody, pewne fundamentalne zjawiska dają znać o sobie, jak prędkość dźwięku w gazach, dalsze zwiększanie prędkości pocz. robi się bardzo skomplikowane, chociaż oczywiście jeszcze trochę można). No i co było zrobić... oczywiście rewolucję.
W rewolucjach w miarę dobrzy są Rosjanie i ta też im jako tako wyszła. Po 100 latach niepodzielnego panowania dział gwintowanych zdecydowali się zrobić broń o gładkiej lufie wystrzeliwującą przeciwpancerne pociski podkalibrowe o stabilizacji brzechwowej (APDSFS albo APFSDS - APDS Fin Stabilized, stabilizowany brzechwami czy płetwami czy lotkami jak kto woli). Takie pociski można było oczywiście robić bardzo długie (wydłużenie z 10-15 tak już od początku, a współczesne dochodzą do 30 nawet) - skoro się nie kręcą to nie ma to znaczenia. Ich siła przebijania jest ogromna, dla nowoczesnej amunicji rzędu 70 cm RHA z 2 km (RHA to taki popularny wzorzec, Rolled Homogenous Armor, jednorodny pancerz walcowany ze stali) przy prostopadłym uderzeniu. Po prostu przez tę swą długość mają naprawdę ogromne Qd. W powietrzu wytracają prędkość naprawdę wolno, w początkowym etapie lotu to jest rzędu kilkadziesiąt m/s na kilometr lotu, przy prędkości pocz. rzędu 1600-1800 m/s to nie jest jak widać duża strata. Póki co taka amunicja jest na topie, można ją już robić i do gwintowanych dział (taki bezwirowy sabot) i jest w tej chwili najpopularniejsza, chociaż starsze pociski APDS a nawet i pełnokalibrowe także są jeszcze sość rozpowszechnione np. do działek małokalibrowych.
(zostały jeszcze kumulacyjne ale to już może jutro z pracy machnę o ile będzie czas)
Pozdr.
Speedy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sprzęt i uzbrojenie wojsk”