Bonaparte at Marengo (Simmons Games)
Nigdzie nie natknąłem się na osobę z Polski, która grałaby w Marengo.
Elementy takiej dyskusji porównawczej są na forum BGG, ale nie jest tego dużo.
Elementy takiej dyskusji porównawczej są na forum BGG, ale nie jest tego dużo.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
- wizun
- Lieutenant
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 1 stycznia 2008, 21:55
- Lokalizacja: Poznań i ziemia gnieźnieńska
Kwintesencją systemu nie są wcale klocki - gdyż to co zostało za ich pomocą przedstawione mogłoby być równie dobrze zrobione za pomocą żetonów. Było kilkanaście gier w oparciu o system poligonów/obszarów, ale wydaje się, że w NT osiągnięto bardzo dobry rezultat krzyżując prostotę i realizm który w tej skali jest dość dobrze oddany. Ci co grali w NT wiedzą o co chodzi
Chyba ze świecą szukać tego kto w Polsce miałby Bonaparte at Marengo... i z tego co widzę na stronie Simonsa BaM jest OUT OF STOCK :/
Chyba ze świecą szukać tego kto w Polsce miałby Bonaparte at Marengo... i z tego co widzę na stronie Simonsa BaM jest OUT OF STOCK :/
- Piotro
- Sergent-Major
- Posty: 181
- Rejestracja: wtorek, 19 maja 2009, 23:09
- Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa
Ja pogrywam w BaM. Mam za sobą 3 partie: raz wygrałem austriakami, raz francuzami, raz też tymi ostatnimi przegrałem.
W NT nie grałem, przyglądałem się za to kilka razy jak grają inni, więc porównać mogę tylko pobieżnie.
Przede wszystkim jest to gra o wiele mniejsza od NT. O ile pierwsza partia zajęła nam dobre 2 godziny, to następne trwały około godziny, zwłaszcza, że Austriacy mogą wygrać szybko. Oni są też w grze faworyzowani. Za pierwszym razem udało mi się Francuzami wygrać, bo przeciwnik nie docenił artylerii i jej siły w przełamywaniu frontu -każda ze stron ma tylko jeden klocek artylerii (klocek? Żeton? Patyk?) mimo to jak pokazały następne partie, jest przydatna.
Austriacy wchodzą na planszę w dużej grupie, co turę dostajemy 4 nowe jednostki, podczas gdy Francuzi są losowo rozstawieni na odpowiednich polach, rozrzuconych po całej planszy. Większość z nich znajduje się zaraz bok miejsca gdzie pojawia się armia austriacka, co sugeruje dwie główne strategie dla Francuzów: albo na siłę starać się utrzymać pozycje i nie pozwolić przeciwnikowi rozwinąć skrzydeł (co jest według mnie o wiele trudniejsze), albo cofać się i czekać na posiłki które przychodzą mniej więcej w połowie gry.
Celem gry jest doprowadzenie do zera poziomu morale przeciwnika (każdy stracony punkt siły obniża morale o 1) w ciągu kilkunastu tur. Jeżeli obie armie zostaną zdemoralizowane w tym samym czasie, lub na koniec gry żadna z nich nie będzie zdemoralizowana, wtedy Austriacy mogą wygrać poprzez kontrolowanie punktów na mapie, co jest raczej trudne. Armia zdemoralizowana nie może atakować, dlatego spadek morale do zera u obu armii naraz oznacza raczej zwycięstwo Francuzów.
System aktywacji generałów i jednostek niepodległych z NT jest dalece bardziej rozbudowany niż w BaM. Tutaj każda ze stron ma po prostu 3 punkty aktywacji, które mogą zostać wykorzystane albo na ruch jednostki/grupy lub atak (który wykonuje się przed ruchami). Można poruszać się z pola na pole sąsiednie, lub o 3 pola wzdłuż drogi, lub też wzdłuż drogi głównej – za darmo, nie tracąc punktów aktywacji, z tym, że ruch w grze odbywa się symultanicznie, i w czasie jednej tury wzdłuż jednego fragmentu drogi nie może przejść więcej niż 3 jednostki.
BaM podoba mi się strasznie. A skoro tak mi się podoba, to zakładam ze NT, który przecież oceniany jest znacznie lepiej, przypadnie mi do gustu jeszcze bardziej. Nie wiem czy to działa w drugą stronę: czy ktoś kto cieszył się bardziej rozbudowanym NT, będzie cieszył się BaM. Na pewno atutem tej gry jest czas rozgrywki, bo krótkich gier wojennych, wymagających główkowania chyba nie jest zbyt wiele.
Co do samego systemu, to dziwię się że autorzy gry nie doją dalej swojego patentu na podłużne klocki, ukrytą siłę jednostek i nieregularne pola z flankami na których się walczy, bo według mnie jest genialny. Podoba mi się, że ogromne uproszczenia, jakich dokonano w BaM (tylko 3 rodzaje jednostek) nie sprawiło, że gra stałą się banalna, a bezkostkowy system walki sprawił że gra jest ciężką łamigłówką.
W NT nie grałem, przyglądałem się za to kilka razy jak grają inni, więc porównać mogę tylko pobieżnie.
Przede wszystkim jest to gra o wiele mniejsza od NT. O ile pierwsza partia zajęła nam dobre 2 godziny, to następne trwały około godziny, zwłaszcza, że Austriacy mogą wygrać szybko. Oni są też w grze faworyzowani. Za pierwszym razem udało mi się Francuzami wygrać, bo przeciwnik nie docenił artylerii i jej siły w przełamywaniu frontu -każda ze stron ma tylko jeden klocek artylerii (klocek? Żeton? Patyk?) mimo to jak pokazały następne partie, jest przydatna.
Austriacy wchodzą na planszę w dużej grupie, co turę dostajemy 4 nowe jednostki, podczas gdy Francuzi są losowo rozstawieni na odpowiednich polach, rozrzuconych po całej planszy. Większość z nich znajduje się zaraz bok miejsca gdzie pojawia się armia austriacka, co sugeruje dwie główne strategie dla Francuzów: albo na siłę starać się utrzymać pozycje i nie pozwolić przeciwnikowi rozwinąć skrzydeł (co jest według mnie o wiele trudniejsze), albo cofać się i czekać na posiłki które przychodzą mniej więcej w połowie gry.
Celem gry jest doprowadzenie do zera poziomu morale przeciwnika (każdy stracony punkt siły obniża morale o 1) w ciągu kilkunastu tur. Jeżeli obie armie zostaną zdemoralizowane w tym samym czasie, lub na koniec gry żadna z nich nie będzie zdemoralizowana, wtedy Austriacy mogą wygrać poprzez kontrolowanie punktów na mapie, co jest raczej trudne. Armia zdemoralizowana nie może atakować, dlatego spadek morale do zera u obu armii naraz oznacza raczej zwycięstwo Francuzów.
System aktywacji generałów i jednostek niepodległych z NT jest dalece bardziej rozbudowany niż w BaM. Tutaj każda ze stron ma po prostu 3 punkty aktywacji, które mogą zostać wykorzystane albo na ruch jednostki/grupy lub atak (który wykonuje się przed ruchami). Można poruszać się z pola na pole sąsiednie, lub o 3 pola wzdłuż drogi, lub też wzdłuż drogi głównej – za darmo, nie tracąc punktów aktywacji, z tym, że ruch w grze odbywa się symultanicznie, i w czasie jednej tury wzdłuż jednego fragmentu drogi nie może przejść więcej niż 3 jednostki.
BaM podoba mi się strasznie. A skoro tak mi się podoba, to zakładam ze NT, który przecież oceniany jest znacznie lepiej, przypadnie mi do gustu jeszcze bardziej. Nie wiem czy to działa w drugą stronę: czy ktoś kto cieszył się bardziej rozbudowanym NT, będzie cieszył się BaM. Na pewno atutem tej gry jest czas rozgrywki, bo krótkich gier wojennych, wymagających główkowania chyba nie jest zbyt wiele.
Co do samego systemu, to dziwię się że autorzy gry nie doją dalej swojego patentu na podłużne klocki, ukrytą siłę jednostek i nieregularne pola z flankami na których się walczy, bo według mnie jest genialny. Podoba mi się, że ogromne uproszczenia, jakich dokonano w BaM (tylko 3 rodzaje jednostek) nie sprawiło, że gra stałą się banalna, a bezkostkowy system walki sprawił że gra jest ciężką łamigłówką.
Autor jest jeden i ostro pracuje nad następną grą: http://www.simmonsgames.com/products/Ge ... Diary.htmlPiotro pisze:Co do samego systemu, to dziwię się że autorzy gry nie doją dalej swojego patentu na podłużne klocki, ukrytą siłę jednostek i nieregularne pola z flankami na których się walczy, bo według mnie jest genialny.
Czy jest to "system", czy tylko podobieństwo rozwiązań - trudno na razie ocenić. W każdym razie "styl Simmonsa" jest faktem oczywistym.
Never in the field of human conflict has so much been owed by so many to so few...
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
Premier Winston Churchill, 20 sierpnia 1940 r.
...and for so little.
Porucznik pilot Michael Appleby, dzienny żołd 14 szylingów i 6 pensów
-
- Général de Brigade
- Posty: 2075
- Rejestracja: czwartek, 17 kwietnia 2008, 09:54
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 90 times
- Been thanked: 196 times
Z design notesów do NT:
"Napoleon’s Triumph is a sequel to Bonaparte at Marengo. The basic design of the pieces, map, and the game mechanics all come from that earlier game.
Bonaparte at Marengo was a successful design, and a sequel was an obvious thing to do."
Dalej pisze o zmianach, co do dowodzenia i systemów rozstrzygania starć.
"Napoleon’s Triumph is a sequel to Bonaparte at Marengo. The basic design of the pieces, map, and the game mechanics all come from that earlier game.
Bonaparte at Marengo was a successful design, and a sequel was an obvious thing to do."
Dalej pisze o zmianach, co do dowodzenia i systemów rozstrzygania starć.
- Albert Warszawa
- Adjoint
- Posty: 717
- Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
- Lokalizacja: Warszawa Bemowo
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 4 times
- Kontakt:
- Albert Warszawa
- Adjoint
- Posty: 717
- Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
- Lokalizacja: Warszawa Bemowo
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 4 times
- Kontakt:
Z tą dostepnością było chyba w naszym kraju krucho, bo geniusz tego systemu odkryto w Polsce dopiero przy jej następcy - Napoleon's Triumph. Byc może nikt BaM do nas nie sprowadził, a Twój kolega kupił ją za granicą? Bo praktycznie nikt się nie przyznaje do spotkania z tą grą, nie mowiąc o jej posiadaniu
- Albert Warszawa
- Adjoint
- Posty: 717
- Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
- Lokalizacja: Warszawa Bemowo
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 4 times
- Kontakt:
- clown
- Général de Division Commandant de place
- Posty: 4423
- Rejestracja: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 17:07
- Lokalizacja: Festung Stettin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 8 times
Jeden z moich znajomych ma wersję samoróbkową - może wreszcie czas żebym go poprosił o partyjkę
60 funciaków...grubo...
60 funciaków...grubo...
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Albert Warszawa
- Adjoint
- Posty: 717
- Rejestracja: poniedziałek, 12 listopada 2007, 18:54
- Lokalizacja: Warszawa Bemowo
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 4 times
- Kontakt:
I to jest najtańsza opcja na BGG. Na eBayu jest jeden koszmarnie drogi egzemplarz. Nie wiem, czy można znaleźć gdzieś taniej poza liczeniem, że za jakiś czas pojawi się tańsza opcja na BGG. Może znacie inne podobne miejsca, gdzie można kupić "wyczerpane" planszówki? Wówczas tam poszukam.clown pisze:60 funciaków...grubo...